W trasie. Wyprzedzanie na trzeciego jako dylemat moralno-egzystencjalny - promilus - 1 sierpnia 2011

W trasie. Wyprzedzanie na trzeciego jako dylemat moralno-egzystencjalny

Według policji, grzech główny polskiego kierowcy to "niedostosowanie prędkości jazdy do warunków panujących na drodze", co w wolnym tłumaczeniu z tej nowomowy znaczyć może bardzo wiele - od dziur w drodze, nieodśnieżonego odcinka, słabego oznakowania, po wreszcie szybką jazdę. Ważne, żeby kierowca za to odpowiadał. Co tam zarządcy drogi, co tam drogowcy, co tam... trzymanie się wątku. Bo ten wpis będzie o czymś innym, jeszcze bardziej skomplikowanym zagadnieniu.

Kultura na polskich drogach zmienia się na lepsze. Pisze to ja - kierowca z pięcioletnim doświadczeniem, cały czas popełniający proste błędy, ale obdarzony odrobiną szczęścia. Prawka nigdy na kołku nie zawiesiłem. Jeżdżę daleko i często. 

Kultura się zmienia, a w jej zakres wchodzi chociażby wpuszczanie innych kierowców z drogi podporządkowanej i przepuszczanie przy zmianie pasa. Miły gest, mrugnięcie awaryjnymi, radio, uśmiech. Czasem jednak, kierowcy chcą być tak do rany przyłóż, że swoim zachowaniem na drodze powodują zagrożenie dla innych. Przykładowo, jedziesz sobie te 90km/h - Ty i jeden samochód przed Tobą. Jedziecie tak sobie, jedziecie, zapraszamy do reklamy, jedziecie, jedziecie,  jedziecie, żegnamy reklamy, minęła właśnie... CZSZSZSZSZ! DIIIN! PIIISK! Wasz kolega nagle postanowił wpuścić przed siebie jakiegoś Janusza, co to z posesji wyjeżdżał. Nic, że i bez tego gestu wyjechałby 4 sekundy później. Policja powie, że "nie zachowałeś bezpiecznej odległości od poprzedzającego Cie pojazdu". I będą mieli rację. I będzie mandat. A właśnie jechałeś do Tesco po skrzynkę browarów i batoniki dla dzieci. Mandat obciążył budżet, więc z czegoś trzeba zrezygnować. Dzieci będą jadły pasztet.

W Polsce wiele dróg jest tak ciekawie zrobionych, że w połączeniu z naszą ułańską fantazją i BMW z 83 roku na gazie, tworzą mieszankę wybuchową. Trasy na których jest tylko jeden pas w jednym kierunku, a przy tym pasie jest szerokie pobocze. - Do czego służy pobocze? - zapyta Jasiu tatusia. - Synku - odpowie tatuś. - Pobocze służy innym kierowcom do zjeżdżania, gdy my ich chcemy wyprzedzić, a z przeciwka jedzie sznur pojazdów. Bardzo mili ci kierowcy.

No właśnie. Mili? Szaleni? Kulturalni? Nie jest rzadkością szeroka droga cała w koleinach z podwójną ich ilością na poboczu. Sam kiedyś zjeżdżałem szybciej poruszającym się samochodom, czasem wbijając się w koleinę. Ale moje obawy szybko znikały, gdy w przedniej szybie ujrzałem światła awaryjne mówiące: "dobrze wykonałeś zadanie, na pewno pójdziesz do nieba".

Teraz zjeżdżam coraz rzadziej, a wyprzedzam w ten sposób jedynie bardzo wolno poruszające sie pojazdy typu Ursus, Romet, hulajnoga. Miewam jednak "to dziwne uczucie..." (tutaj powinien pojawić sie wielce odkrywczy demotywator)   ...gdy ktoś z przodu mnie puszcza, zjeżdżając na pobocze, a ja nie chcę go wyprzedzać na trzeciego. A co jeśli ktoś z przeciwka też będzie wyprzedzał w ten sam sposób? Presja rośnie wraz z ilością samochodów czekających we wstecznym lusterku na swoją kolej. Mam problem z asertywnością, więc czasem ulegam presji otoczenia. To otoczenie trąbi, mruga długimi światłami. Wybieram mniejsze zło i zamiast wyprzedzać - zjeżdżam. Gdy mi dziękują to już nie czuję się tak dowartościowany jak kiedyś. Czuje się jak SS-man, któremu małe dziecko podziękowało, że ten zabił tylko dziewięciu z dziesięciu członków rodziny. A to dobry żołnierz był. Uległ presji otoczenia. Nie bądźcie nazistami!

promilus
1 sierpnia 2011 - 21:32