'Baby są...' plus wywiad(zik z Woronowiczem - promilus - 21 października 2011

"Baby są..." plus wywiad(zik z Woronowiczem

Już fsm pisał o najnowszej produkcji Koterskiego. W większości się zgadzam i moja ocena jest taka sama, więc nie będę powtarzał tego co możecie przeczytać na jego blogu. Coś jednak od siebie muszę dodać, bo twórczość Koterskiego oceniam bardzo wysoko. "Dzień świra" to najlepszy polski film jaki w życiu widziałem. "Baby..." jest niewątpliwie słabszy od niego jak i od "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" i "Nic śmiesznego". Za to lepszy od "Ajlawju". Miejcie na uwadzę, że porównuję go do produkcji rewelacyjnych i dobrych. "Baby są jakieś inne" jest gdzieś po środku - to film bardzo dobry. Po pierwsze Adaś (tym razem tak jakby w dwóch osobach). Z nim filmy nie moga być złe;) Po drugie scenariusz. Ja zwyczajnie kocham styl Koterskiego, te powtórzenia, zabawę z gramatyką. Po trzecie humor. Wiele tekstów zostało zaczerpnięte z zycia, starych kawałów etc. ale w filmie i tak śmieszą jak diabli i w ogóle nie pachną sucharem. Po czwarte i ostatnie - film trwa 90 minut i niemal przez cały czas oglądamy rozmowę dwóch frustratów w samochodze. I to nie nudzi! Polecam. Fanom Koterskiego na bank się spodoba. Niżej mój mały wywiad z odtwórcą jednej z dwóch głównych ról , Adamem Woronowiczem.

Czy myśli Pan, że dostanie kiedyś takiego Oscara, jak ten który stoi za nami? (rozmawialiśmy na jego tle)?

(śmiech) Nie wiem, na pewno życzę z całego serca, żebyśmy otrzymali tego Oscara za film Agnieszki Holland, który jest przed nami, czyli „W ciemności” i głęboko wierzę, że tak się stanie. Myślę, że jest ogromna szansa żebyśmy otrzymali Oscara nie za całokształt twórczości, tylko za film.

Czy trudno było się tekstu nauczyć do filmu „Baby są jakieś inne”? Scenariusz jest pełny zmian szyku w zdaniach i powtórzeń.

Masakra. To prawda. Nauczenie się tego to nie jest dla normalnych ludzi. Podziwiam aktorów, którzy zagrali w tym filmie (śmiech), którzy się go nauczyli. To bardzo trudna rzecz była, bo Koterski nie lubi zmian, pisze te trzynastozgłoskowce, wystarczy pójść na film, tego posłuchać. Ciężko to zapamiętać za pierwszym razem, a co tu mówić o nauczeniu się na pamięć, tak żeby się nie pomylić, nie mówić swoimi słowami, tak jak bym chciał.

Może jakieś anegdoty z planu?

Nie było nam do śmiechu tzn. my jechaliśmy w pomieszczeniu wielkości biurka i tak naprawdę z niewielką możliwością ruchu, a z przodu mając tylko szybę. To był Ford Focus. Śmiała się ekipa, a my byliśmy śmiertelnie poważni… Nie no jasne, że są! To jasne, że się tego wszystkiego nie robi na poważnie. Tylko trudno to powtórzyć, bo trzeba by oddać kontekst tego dowcipu, trzeba opowiadać dookoła i jak się dochodzi do puenty to już to nie jest śmieszne. Były momenty zabawne.

Próbował się Pan wzorować na Marku Kondracie, Cezarym Pazurze i ich Adasiach?

Każdy z nich jest inny kompletnie, ja akurat miałem inne zadanie i rzeczywiście miałem wrażenie, że tutaj ten Adaś Miauczyński trochę jest na tylnej kanapie.

Moim zdaniem ci dwaj bohaterowie to są dwie połówki Miauczyńskiego.

Dokładanie tak jest i ja tutaj nie czułem się przez sekundę, że mam opowiadać kolejne losy Adasia Miauczyńskiego. Tu nie o to chodziło.

Trudno się pracuje z Markiem Koterskim?

Trudno, ale wspaniale tzn. trudno w tym sensie, że jest bezkompromisowy, chce żeby było tak jak jest napisane i już, więc albo się na to zgadzamy, albo nie.

Na koniec pytanie dosyć oryginalne, którego zapewne nikt Panu w trakcie promocji filmu nie zadał. Czy baby są jakieś inne?

(śmiech) Tak to rzeczywiście jest bardzo oryginalne pytanie i postaram się na nie w oryginalny sposób odpowiedzieć. Wydaje mi się, że są. W tym właśnie polega smak życia abyśmy się różnili, a nie żebyśmy się nie różnili. Na tym to polega.

Dostrzega Pan w filmie wątki jakby oparte na Pana biografii?

Tego nie mogę zdradzić. Powiem tylko, że żona mnie nie bije.

promilus
21 października 2011 - 20:49