TPB. Wszyscy wiemy o co chodzi, ale niektórzy z nas udają świętych. The Pirate Bay od lat jest najpopularniejszym serwisem z torrentami na świecie. Połowa ruchu z sieci BitTorrent pochodzi właśnie z tego serwisu. Na jego łamach rozpowszechniane są jednak nie tylko pirackie treści, ale niejednokrotnie także przecieki rządowych informacji czy zupełnie legalne materiały.
Nie wiem czy o tym wiedzieliście, ale założyciele The Pirate Bay od lat toczą walkę. Przemysł fonograficzny do spółki z innymi korporacjami nie godzi się na sytuację w której dostęp do dóbr wytworzonych przez nich, jest na wyciągnięcie kilku kliknięć. Historię tej walki opisuje dokument TPB AFK, który jest, a jakże, dostępny za darmo na torrentach.
Niezależnie od tego czy jesteście anarchistami i kradniecie filmy dla zasady, czy kochacie korporacje i współczujecie biednym prezesom, którzy przez ohydnych piratów nie mogą sobie kupić trzeciego domu na Lazurowym Wybrzeżu, to i tak powinniście obejrzeć TPB AFK.
Po pierwsze, zobaczycie jak owe firmy pogrywają sobie w sądzie. Jak wymiar sprawiedliwości nie widzi nic złego w tym, że sędzia orzekający w sprawie o naruszenie praw autorskich, należy do organizacji zrzeszającej prawników działających na rzecz przestrzegania praw autorskich.
Po drugie, zobaczycie strach w oczach osób odpowiedzialnych za The Pirate Bay. Nie jest to bynajmniej jednolita grupa. Mamy idealistę, mamy ćpuna, mamy oportunistę. Żaden z nich bynajmniej nie chce zostać męczennikiem. Wiemy jednak, jak kończy się ta historia. Więzienie, gigantyczne kary finansowe, a dla jednego z nich – ucieczka i krycie się przed Interpolem.
Po trzecie, zobaczycie jak ciekawym i tajemniczym wręcz tworem jest strona, z której wielu z nas korzysta niemalże każdego dnia. Położenie głównych komputerów pozostaje tajemnicą, a serwer łączący The Pirate Bay ze światem mieści się w siedzibie szwedzkiej Partii Piratów. W ten sposób zagwarantowano sobie coś w rodzaju immunitetu politycznego.
Film jest dobry. Świetnie obrazuje duży konflikt interesów, który powoduje napięcia społeczne. I chociaż jestem absolutnie za respektowaniem prawa i respektuję je, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że obecna umowa społeczna nie służy szczególnie nikomu. A już na pewno nie została ułożona pod kątem osób mieszających poza "cywilizowanych Zachodem".
Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę Ci wdzięczny, jeżeli polubisz mój fanpage na Facebooku, może nawet zasubskrybujesz mój prywatny profil, albo zafolołujesz mnie na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u. Reaktywowałem też niedawno swojego prywatnego bloga.