World Championship Series, czyli „ostateczne” mistrzostwa w StarCrafta II, organizowane odgórnie przez producenta gry, firmę Blizzard Entertainment, zapowiadają się świetnie. 1,6 miliona dolarów na nagrody w całym sezonie, to kwota, która z pewnością ładnie napompuje scenę, a niedawne pozyskanie ekipy, która kiedyś tworzyła IPL zapewni pełen profesjonalizm.
Problem w tym, że wykorzystując jeden z punktów regulaminu Koreańczycy planują zdominować wszystkie rejony świata, nie tylko swój kraj.
Pozwolę sobie zacytować jedną z odpowiedzi Blizzarda, którą zamieścili w której serii Q&A w artykule zapowiadającym WCS 2013:
„P: Czy rozgrywki regionalne WCS będą ograniczone z punktu widzenia miejsca zamieszkania i narodowości graczy? Czy mogą w nich brać udział gracze żyjący poza granicami Korei, Stanów Zjednoczonych i Europy?
O: Gracze mogą dołączyć do dowolnej ligi regionalnej – wystarczy, że zadeklarują swój wybór na początku roku. Innymi słowy, istnieje możliwość, że gracze z Korei mieszkający w innych regionach dołączą do regionu WCS Ameryka lub WCS Europa. Mamy nadzieję, że zawodnicy z innych regionów wezmą udział w rozgrywkach WCS.”
Jak możemy przeczytać w jednym z wątków na forum TeamLiquid, jedna z koreańskich stron e-sportowych na bieżąco śledzi, do których regionów zapisali się dani zawodnicy z tego kraju. W tej chwili wygląda to tak:
Europa:
Ameryka Północna:
Warto dodać, że gracze, którzy postanowili zmienić region, a wcześniej zakwalifikowali się do GSL Code A tracą swoje miejsca. Gracze z Code S nie tracą miejsc, ale nie będą uczestniczyć w rozgrywkach Premier Division w wybranych przez siebie rejonach.
Nie wiadomo jeszcze, czy zgłoszenia wszystkich Koreańczyków zostaną przyjęte. O ile jeszcze Europa nie jest w takiej złej sytuacji, ponieważ zawodnikom z naszego kontynentu czasami udaje się zadać opór Koreańczykom, tak w Ameryce jest zaledwie kilku graczy, którzy mogą się z nimi mierzyć. Zresztą, nie ze wszystkimi.
Obawiam się zdominowania sceny przez Koreańczyków, ale z drugiej strony nachodzi mnie refleksja, że być może działanie Blizzarda ma na celu nie tylko zapewnienie rywalizacji na najwyższym poziomie, ale także zmuszenie graczy spoza Korei do działania.
Wielokrotnie w wywiadach rozmaici gracze w StarCrafta II i League of Legends podkreślali, że sekret umiejętności Koreańczyków tkwi w treningu i ciężkiej pracy. W tym samym czasie wielu topowych zawodników, dzięki sporej dawce talentu, nie angażując się zbytnio, ląduje na szczycie w swoich regionach (Stephano, Nerchio). Gdyby ci zawodnicy wypruwali sobie żyły, jak ich koledzy z Azji, z pewnością mogliby razem stawać w szranki, scena by się wyrównała i skończyłby się mit "niepokonanego skośnookiego".
Jakkolwiek mam pewne uwagi, to podoba mi się podejście Blizzarda.
„Sypnęliśmy kasą, więc bierzcie się do roboty. Koniec biadolenia”
Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę Ci wdzięczny, jeżeli polubisz mój fanpage na Facebooku, może nawet zasubskrybujesz mój prywatny profil, albo zafolołujesz mnie na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u. Reaktywowałem też niedawno swojego prywatnego bloga.