W szanowanej frankfurckiej dzielnicy domków jednorodzinnych dochodzi do zbrodni. David Goldberg, bogaty Żyd niemieckiego pochodzenia, filantrop, człowiek wspierający niejedną fundację zostaje zamordowany. Miał 92 lata. Mimo że w czasie II wojny światowej trafił do Auschwitz, ocalał. Po wojnie wiódł życie w Stanach Zjednoczonych, jednak na starość postanowił powrócić do Niemiec. Na miejscu zbrodni nakreślono krwią cztery tajemnicze cyfry. Komu zależało na śmierci tak miłego i uczynnego staruszka?
Tak zawiązuje się akcja kryminału autorstwa Nele Neuhaus - Głębokie rany.
Zagadkę mają rozwiązać policjanci z K11 – dowodzący grupą Oliver von Bodenstein oraz jego partnerka Pia Kirchoff. Problem polega na tym, że po 24 godzinach za sprawą syna Goldberga oraz wysoko postawionych urzędników z Stanów Zjednoczonych śledztwo zostaje policjantom odebrane. Komuś ewidentnie zależy na tym, by sprawa została zamieciona pod dywan. Jednak w ciągu tych 24 godzin przeprowadzono sekcję zwłok, podczas której odkryto w głębszych warstwach skóry ślad po tatuażu. I to nie byle jakim! Na lewej ręce powyżej łokcia David Goldberg wytatuował swoją grupę krwi – charakterystyczny zwyczaj wśród żołnierzy wczesnych formacji SS. Dlaczego ocalały z obozu koncentracyjnego miałby nosić na swej ręce tatuaż typowy dla nazistów?
Kilka dni później Bodenstein i Kirchhof zostają wezwani do kolejnego morderstwa – okoliczności są niemal identyczne. Natychmiast zaczynają podejrzewać, ze druga ofiara mordercy wcale nie musi być tą ostatnią. Policjanci muszą zmierzyć się ze śledztwem, w którym więcej jest niewiadomych niż faktów. Dosyć szybko okazuje się, że za często pojawia się nazwisko wysoko urodzonej, bogatej i szanowanej staruszki – Very Kaltensee. Zarówno policjanci, jak i czytelnik nie mają pojęcia, kto jest zły, kto dobry, kto dźwiga ze sobą ciężar przeszłości. Bo o przeszłość tutaj chodzi! O wydarzenia, które rozegrały się latat temu na terenie Polski.
To było moje pierwsze czytelnicze spotkanie z niemiecką autorką kryminałów Nele Neuhaus i po skończonej lekturze śmiem twierdzić, że nie ostatnie. Ku memu zdziwieniu Głębokie rany to najsłabiej oceniana książka autorki. Krytycy na cel biorą powolną akcję, brak błyskotliwości ze strony policjantów oraz zawiłość zagadki. Ja zaś wszystkie te aspekty traktuję jako zalety. Miło jest przeczytać dobrą książkę, której akcja zmusza do myślenia oraz łączenia faktów. Bodenstein i Kirchhof są bohaterami występującymi w czterech poprzednich kryminałach Neuhaus. Jednak książka jest tak skonstruowana, że nieznajomość przeszłości bohaterów absolutnie nie wpływa na jej odbiór. Mimo tego (a może właśnie dlatego?) chętnie dowiem się, jakimi wcześniejszymi sprawami zajmowali się Bodensetin i Kirchhof.