Wulgarny, tandetny, kiczowaty, prezentujący tanią grę na emocjach, z prostackim humorem, źle napisany, chaotyczny… Taki właśnie jest „Botoks” Patryka Vegi.
Są filmy tak mierne, że po ich obejrzeniu właściwie nie wiadomo, co powiedzieć. Trudno znaleźć epitety dla ich sensownego opisania, chciałoby się stwierdzić, że są „średnie” i zamilknąć. Są też filmy, po których obejrzeniu chce się krzyczeć, a na język cisną się dziesiątki, jeśli nie setki słów i umysł nie wie, które wybrać, by w pełni oddać poziom irytacji i zażenowania. Tak właśnie jest w przypadku najnowszego filmu Vegi.
kalendarz wiadomości | |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
zobacz więcej