Stare gry przy których niejeden joystick połamałem, najlepiej sprawdzają się jako dobrze zmagazynowane pod kopułą wspomnienia. Próbę czasu przechodzi najczęściej jedynie muzyka – umowna grafika i zerowa zazwyczaj filozofia jakoś dziś już nie przyciągają. Ale to nie temat dla mnie, dlaczego lat temu dwadzieścia, trzydzieści ludzie bawili się doskonale przy grach o parę poziomów prostszych niż dzisiejsze. Nie to też będzie tematem tej serii wpisów – chcę Wam (i przy okazji sobie) przypomnieć gry przy których wysiadał nadgarstek, które spędzały sen z powiek i dawały rozrywkę nieporównywalną wtedy z niczym innym. Na początek słynny pościg oficera Kelly’ego za łobuzem Harrym.
Znacie takie gry, jak: Tianamen Square, Dirty Dancing, Jamaican Bobsled? Nie? Nic w tym dziwnego. Produkcje, które właśnie wymieniłem do niedawna jeszcze nie istniały. Do życia postanowił je powołać Dan Math, który w przypływie nostalgii i sentymentu do lat 80' przygotował szereg oldschoolowych nagrywek, odwołujących się do wydarzeń i zjawisk zaistniałych w popkulturze/historii tego szalonego okresu. Całość przedstawił w lubianej przez wielu, 8-bitowej formie, która wzbogaciła całość o wyjątkowy klimat.
W weekend wybrałem sie do Ikea w poszukiwaniu mebli do nowego mieszkania. Po niemal 2 godzinach narzekania na ceny łóżek i gabaryty szafek smutnym krokiem skierowałem się do wyjścia. Kiedy myślałem już, że nie znajdę nic, co pozwoli mi uczynić mój pokój miejscem nieco bardziej prywatnym i przytulnym, moją uwagę przykuło pudło kolorowych poaciorków. Na etykiecie dziecko układało małe elementy na planszy, a mama za pomocą żelazka nadawała im stałą strukturę. Przed oczami przeleciały mi setki postaci z gier NESowych. Wrzuciłem pudło do koszyka i niemal biegiem popędziłem do domu. O tym jak kreatywnie można spędzić weekend i jednocześnie małym kosztem zmienić pokój w kącik gracza przeczytacie poniżej.