Nie wiedzieć czemu, kilka dni temu zaczęła chodzić mi po głowie gra w którą na małym Atari grałem godzinami, dniami, tygodniami. Jej tytuł to potoczne określenie biegunki na którą zapada wielu turystów odwiedzających Meksyk. Zemsta Montezumy to jedna z pierwszych platformowych gier zręcznościowych z elementami logicznymi. Nawet jeśli nie jedna z pierwszych to z pewnością jedna z ważniejszych. Wydana w 1984 roku Montezuma’s Revenge ma proste zasady, ale wymaga dobrej pamięci, sporych umiejętności i czasem niezłego kombinowania.
Przygody Panama Joe – bo tak nazywa się główny bohater – polegają na przejściu z czubka piramidy Montezumy II do komnaty pełnej skarbów. Po drodze należy pokonać 99 komnat, plansz pełnych potworów i przeszkód różnorakich. Zbierając skarby zyskujemy punkty, a znalezione przedmioty wykorzystujemy, aby móc przejść dalej. Pochodnie, miecze, amulety, wszystko to znajduje swoje zastosowanie, często nieodpowiednie użycie przedmiotu ma spore konsekwencje i uniemożliwia przejście gry.
To jeden z tych tytułów w które należy grać długo aby je w pełni opanować. Dopiero znajomość każdej z plansz, rozłożenia przedmiotów i przeciwników pozwala dojść do komnaty ze skarbami. Co ciekawe, obłowiwszy się nie kończymy gry, wracamy na sam początek aby zacząć od nowa, z nieco wyższym poziomem trudności. Zmieniają położenie niektóre przeszkadzajki, przeciwnicy stają się niezniszczalni, a na najwyższym poziomie trudności trzeba grać na pamięć, bo wszystkie komnaty są ciemne, jak na starożytną piramidę przystało.
Dziś jedyna okazja, żeby pograć w ten tytuł to posiadanie któregoś ze starych komputerów, ewentualnie skorzystanie z emulatora. Pod tym adresem jest dostępny remake, ale jakoś specjalnie nie zdobył moich względów.
Jak to wygląda w praktyce, zobaczcie na filmiku. Przy okazji, proszę o uwagi i komentarze w jego temacie, to moje pierwsze podejście do tematu.