Kiedyś było prościej. Człowiek skupiał się na samym graniu, zabawie, czekającej na niego przygodzie po drugiej stronie ekranu lub telewizora. Kończyło się wtedy dzień w szkole, odbębniało pracę domową i odpalało kompa niczym się nie przejmując, zapominając o bożym świecie. Jeśli nie można było w nic pograć, będąc przykładowo poza strefą gamingową, wąchało się papier, oddając się lekturze czasopism o grach lub poświęconym im portalom informacyjnym. Wszystko się zmieniło w momencie przejścia od elektronicznego konsumenta do branżowego eksperta. Dzisiejszy tekst skierowany jest głównie do blogerów na GP/redaktorów na GOL-u jak i innych osób zarabiających (głównie lub dodatkowo) na pisaniu o grach. Nie zmienia to jednak faktu, że znajdzie w nim coś dla siebie także przeciętny zjadacz elektronicznego chleba, którego komentarze bywają czasami ciekawsze niż sam tekst. Przyjrzyjmy się wadom i zaletom takiego stanu rzeczy. Zapraszam. Moje prywatne przemyślenia czekają na Wasz komentarz.