Seria Call of Duty jest obecnie najlepiej sprzedającą się marką na świecie. Czy słusznie? Co do tego mam akurat wątpliwości, aczkolwiek nie zamierzam tu wnikać w indywidualne decyzje graczy. W końcu każdy z nas ma inny gust i co innego może mu się podobać lub nie. Ja osobiście lubię kilka odsłon, ale uważam, że wspomniany przeze mnie coroczny cykl jest przez ludzi przesadnie chwalony. W dalszej części tekstu podam kilka argumentów, dlaczego tak uważam, a tymczasem zapraszam wszystkich do zapoznania się z niniejszą recenzją Call of Duty: Modern Warfare 3.
Fani Lary Croft oczekują w tej chwili najnowszych przygód z jej udziałem. Ja choć nie należę do tego grona osób również spoglądam na restart serii z zaciekawieniem. Na tyle dużym, aby zdecydować się na zapoznanie z poprzednimi Tomb Raiderami. W taki sposób zaczęła się moja przygoda z jedynką, która dziś ma paręnaście ładnych latek na karku. Od razu nasuwa się pytanie. Czy tak leciwa produkcja ma jeszcze rację bytu? Okazuje się, że tak!
Kto by przypuszczał, że Electronic Arts posiada(ł) w swoich szeregach tak zdolnych pracowników? Patrząc na ich aktualne dzieła, naprawdę trudno w to uwierzyć. Czyżby możliwości pracowników były ograniczane przez amerykańskiego giganta? Na to wygląda, ale dlaczego o tym wspominam? Twórcy World of Goo należeli uprzednio do wspomnianej na początku - korporacji. Prezentując w 2008 roku swoje dzieło, wykazali się nie lada wyobraźnią i stworzyli nietuzinkową, miodną i wciągającą niczym odkurzacz produkcję!