Japonia to kraj kolorowy, dziwny (dla ludzi z Zachodu), atrakcyjny, egzotyczny i generalnie dopiszcie jeszcze kilkanaście innych epitetów. Często jednak zdarza się, że rzecz bardzo dziwna i nietypowa wydaje się na tyle fajna, że chyba nikt nie pogardziłby jej obecnością na europejskim rynku. W tym wypadku przez "rynek" rozumiem męskie toalety, a "rzeczą" jest pisuaro-konsola.
Ah, Dreamcast. Co to była za konsola. Co to był za sprzęt. A jakiego miała pada! Takich rzeczy się nie zapomina. Mój osobisty, makaroniasty egzemplarz spoczywa od dobrych paru lat w piwnicy, bo jakoś nie miałem czasu i funduszy, żeby naprawić/wymienić zajechany laser. Konsola posłużyła mi jednak solidnie, zapewniając wiele miło spędzonych chwil. Jak dobrze zatem wiedzieć, że twórcy tej stosunkowo szybko uśmierconej konsoli nie zapomnieli o niej. Co więcej, bardzo chętnie zaprojektowaliby jej następcę.
Rajcują się tym wszyscy rajcujący się tematem, rajcuje się i ja. Sega wypuściła pierwszy anglojęzyczny zwiastun czwartej Yakuzy. Dzieje się, oj dzieje.
Będzie krótko, ale słodko. Bo Yakuza po tym po pokazała w poprzednich odsłonach to jedna z tych nielicznych japońskich serii, które nawiedzając tę generacje konsol zwyczajnie dają radę. A w czwórce będzie jeszcze lepiej, co w całej rozciągłości jednej minuty i dwunastu sekund pokazuje poniższy zwiastun.