Ground Branch - wrażenia z dema technologicznego
Czernoruskie Jądro Ciemności, czyli DayZ jako piaskownica dla psychopatów
Zagraj w słynne, współczesne misje bojowe dzięki dodatkom do serii ARMA
Prawdziwy militarny symulator - Arma III
Breaking plot-news # strategia ArmA Tactics od Bohemia Interactive
Nalot na Reich. naGRAnie #35
Małe, niezależne studio Blackfoot dotrzymało swoich obietnic z początku roku i właśnie ukazało się demo technologiczne gry Ground Branch - duchowego spadkobiercy Rainbow Six, o ktorym pisałem całkiem niedawno. Wraz z udostępnieniem darmowej próbki, na stronie pojawił się też sklep, kolejna porcja wiadomości i planów oraz kilka grafik koncepcyjnych, które być może zdradzają parę szczegółów z kampanii dla pojedynczego gracza. Jak wypada demo w świetle ambitnych zamierzeń stworzenia realistycznego symulatora komandosa?
Literatura czy kinematografia bezbłędnie ukazywały, kim staje się ten, kto zyskuje władzę i siłę. Wystarczy tylko rzucić okiem na szkolną lekturę – „Jądro Ciemności”, w której to Kurtz - jeden z bohaterów powieści Josepha Conrada – wykorzystując intelektualną przepaść, jaka dzieli jego samego z tubylcami, jak i tę technologiczną, rozpostartą między mieszkańcami Czarnego Lądu i cywilizacją „z północy”, tworzy wokół siebie coś na wzór kultu, podporządkowując swoim niecnym czynom Bogu ducha winnych Afrykanów. W głowach wielu z Was na dźwięk słowa „szkoła” może pojawiać się na tej samej zasadzie ten tłuścioch, terroryzujący z zatrważającym zadowoleniem każdego, kogo rozpoznał jako słabszego od siebie. Mijają lata, termin „moralność” zaczyna okrywać swoim ogromem coraz więcej i więcej, a jednak świat tylko pozornie robi się normalniejszy. W rzeczywistości niewiele się zmieniło, dalej z równie wielkim zaangażowaniem lubujemy się w pokazywaniu miejsc w szeregu tym, na których patrzymy z góry, niczym w dżungli. Kilkadziesiąt miesięcy temu fanom wirtualnej rozrywki dostarczono wręcz rewolucyjne narzędzie, pozwalające na dręczenie chuderlaków na sposoby, jakich jeszcze świat nie widział. Dean Hall nazwał je „DayZ”.
Obecne czasy nie sprzyjają wydawaniu gier opartych na współczesnych konfliktach wojennych. Producenci są bardzo ostrożni, obawiają się krytyki, nagonki mediów - fabuły obecnych FPSów wybiegają więc coraz bardziej w przyszłość. Z pomocą przychodzi tu seria ARMA, która jest swego rodzaju platformą do wykorzystania przeróżnych modyfikacji i własnych scenariuszy. Dzięki temu możemy zagrać w kilka słynnych misji, których szczegóły znamy dobrze z książek oraz ich filmowych adaptacji.
Battlefield 3 lepszy od Call of Duty! Bo to realistyczne pole walki!
Tak, a The Sims to symulator życia.
Wojny fanów obu serii są często wybitną rozrywką. Te irracjonalne argumenty, nierzadko wyssane kompletnie znikąd, to wyśmienita zabawa i uciecha na nudny dzień w pracy. Ale żeby nie generalizować powiem, że tego typu dyskusje toczą nie tylko specjaliści od współczesnych FPS-ów, a również wiele innych osób.
Czeskie studio Bohemia Interactive, twórcy serii ArmA, za pośrednictwem swojej strony internetowej ogłosiło, że pracuje nad grą ArmA Tactics, która ukaże się na nowej konsoli NVIDII, Project SHIELD. Sama gra ma być wariacją tradycyjnej ArmA i taktycznej gry strategicznej. Co ciekawe, twórcy zapowiadają, że ArmA Tactics ma być zupełnie nieliniowa, wiele obiektów ma być generowanych losowo i to od nas tylko będzie zależeć, jak pokierujemy naszym oddziałem Special Forces. Więcej w dalszej części Breaking plot-news.
Po kolejnej dłuższej niż zazwyczaj przerwie witamy w trzydziestym piątym odcinku podcastu naGRAnie. Audycja oczywiście w całości poświęcona jest wrażeniom "pogamescomowym" i to przede wszystkim z pierwszej ręki - Adrian Werner i Hed dopiero co wrócili z kolońskich targów.
Po przywitaniu się i opisie wrażeń i emocji towarzyszących targom przechodzimy do mięsa i na tapete bierzemy po kolei następujące tytuły:
Całość zamykamy kilkoma zauważonymi na miejscu failami.
Muzyczka na początku audycji to fragment utworu "Messerschmitt" zespołu Calm Hatchery.
Kiedy w kwietniu tego roku nikomu nieznany Dean Hall wydał modyfikację DayZ do ArmA II, nikt nie przypuszczał, że rodzi się właśnie nowy fenomen. Któż mógł przewidzieć, że kolejna wariacja na temat walki z zombiakami porwie tłumy i na długo zablokuje czołowe miejsca na liście bestsellerów na Steamie? Nikt, nawet sam autor. Dzisiaj DayZ jest jednym z najgorętszych tytułów na rynku, nawet jeśli nie jest samodzielną grą.
Na sukces ważącej ledwie kilkadziesiąt megabajtów modyfikacji złożyło się kilka czynników. Wszystko zaczęło się niewinnie, od testów do których zaproszono garstkę osób. Zabawa spodobała się wybrańcom na tyle, że Hall (znany obecnie w społeczności jako „Rocket”) postanowił zainwestować w zaplecze hardware'owe, bazę danych userów, mocny master-server zliczający statystyki - jest to pewne novum w historii gry ArmA II
Z reguły wystrzegam się kupowania DLC do gier, gdyż wnoszą one zazwyczaj niewiele w stosunku do ceny, jaką musieliśmy za nie zapłacić. Pech jednak chciał, że DLC pojawiło się również do mojej ulubionej gry - ArmA: Operation Arrowhead.
Dodatek British Armed Forces, jak sama nazwa wskazuje, dodaje do zasobów tego militarnego symulatora armię brytyjską. Przy czym słowo "armia" nie jest tutaj terminem odpowiednim, gdyż brakuje elementarnej siły tej formacji w postaci czołgu Challenger 2. Mimo tego uchybienia całość pod względem contentu prezentuje się naprawdę dobrze. Mamy m.in. helikoptery Merlin i Wildcat, pojazd Jackal 2 MWMIK oraz transporter FV 510 Warrior. Jako żołnierz postrzelamy z L85A2, L110A1, AS50 i wielu innych rodzajów broni. Nie zawodzi również jakość modeli jednostek. Mamy ich 2 rodzaje: w kamuflażu pustynnym oraz tzw. woodland.