Co prawda ostatnie informacje o zachodniej wersji PSO2 pochodzą jeszcze z PAX-u, ale japońscy gracze już w połowie stycznia będą mogli przetestować najnowszego Phantasy Stara na swoich Vitach. O ile pierwsze wrażenia z tej produkcji opisałem w swojej TGS-owej relacji, rzekomo wiele zmieniło się od tego czasu, szczególnie pod względem optymalizacji. Zainteresowanych betą spieszę poinformować, że zapisy na nią wciąż trwają, a do wzięcia udziału wystarczy japońskie konto na Vicie oraz odrobina szczęścia w losowaniu.
Czego spodziewać można się po wersji przenośnej, mającej premierę 28.02? Po odpowiedź na to pytanie zapraszam do tekstu.
O Soul Sacrifice pisałem już wcześniej, przy okazji mojej relacji z tegorocznych targów TGS. Jednak dopiero po premierze ogólnodostępnego dema, która miała miejsce kilka dni temu, udało mi się na spokojnie zagłębić w świat tej świetnie zapowiadającej się gry.
Wiele zmieniło się od czasu kiedy poprzednio pisałem o Phantasy Star Online 2. Przede wszystkim Sega zapowiedziała anglojęzyczne wydanie gry na rok 2013. Mimo to przeważają głosy sceptyczne, gdyż osoby grające w poprzednie sieciowe odsłony serii Phantasy Star w dalszym ciągu pamiętają żenujące opóźnienia we wprowadzaniu nowych aktualizacji w stosunku do japońskiego wydania. Na to by przekonać się, czy firma od niebieskiego jeża nauczyła się na własnych błędach, czas przyjdzie później.
Poprzedni wpis poświęciłem na ogólne przedstawieniu gry, więc tym razem skupię się na jej wadach i zaletach. Zapraszam do recenzji japońskiej wersji Phantasy Star Online 2!
Przyznam się bez bicia, że o ile miałem styczność z trzema tytułami z sieciowego odłamu serii Phantasy Star, wszystkie znudziły mnie po około godzinie zabawy.
Do najnowszego tytułu borykającej się z problemami finansowymi Segi podchodziłem więc z dużą dozą rezerwy, a kiedy dowiedziałem się, że ma to być gra free to play, mój zapał opadł prawie do zera.
Skoro jednak dostałem się do drugiego alpha testu, a potem do zamkniętej bety, postanowiłem wykorzystać okazję i sprawdzić, o co cały ten hype.
Teraz, po 70 godzinach spędzonych w rozpoczętej zeszły czwartek open becie, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że zrozumiałem. PSO2 jest po prostu świetne.
Bohaterowie serii Final Fantasy po raz kolejny spotykają się w jednym tytule. W Theatrhythm, zamiast walczyć ze sobą na śmierć i życie, zmuszeni są połączyć siły, by ratować Muzykę. W świecie, gdzie jak w wydanej na PSP Dissidii, rządzą Cosmos i Chaos, kontroluje ją powstały z magicznego „Rytmu” kryształ, który utracił blask.
Gdy pojawiły się pierwsze informacje o grze muzycznej z kochanymi przez miliony graczy postaciami w rolach głównych, w Internecie zawrzało. Design bohaterów i przeciwników, wyglądający jak żywcem wzięty z Kingdom Hearts na telefony komórkowe, zdecydowanie nie uspokoił fanów.
Czy obawy były słuszne? Po spędzeniu tygodnia na zabawie Theatrhythmem muszę przecząco pokręcić głową. To dobra gra muzyczna, która na szczęście ma do zaoferowania coś więcej niż nostalgia.
O tytułach startowych Vity powiedzieć można wiele dobrego, ale zdecydowanie nie ma wśród nich żadnego system sellera. Na szczęście Gravity Daze, znany na Zachodzie jako Gravity Rush zmienia ten stan rzeczy. Po szczegóły zapraszam do poniższej recenzji.
Przedtem jednak jedna uwaga - jak wspominałem w poprzednim tekście screeny łapane przez Vitę są brzydkie. W związku z tym, patrząć na zrzutki pamiętajcie, że gra wygląda w ruchu dużo lepiej niż na screenach.
Stało się, w moje ręce wpadła sklepowa wersja PlayStation Vity. Kiedy kilka lat temu czytałem relacje z japońskich premier PS2 i Dreamcasta, nie przypuszczałem, że kiedyś uda mi się doświadczyć na własnej skórze. Zapraszam do opisu wrażeń z dzisiejszej wyprawy po sklepach, a także przedstawienia samego systemu.
Demo Catherine już w tym tygodniu trafi amerykańskiego PlayStation Store, a i sama premiera anglojęzyczna zbliża się wielkimi krokami. Co prawda nie jest jeszcze znana dokładna data, kiedy tytuł ten pojawi się w Europie, ale myślę, że nie będziemy zmuszeni długo czekać na „Katarzynę”.
Czy warto w ogóle zawracać sobie głowę tym połączeniem przygodówki i gry logicznej? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w poniższym tekście, opartym o japońską wersję Catherine.