W dzisiejszym wpisie chciałbym poruszyć temat minigier w grach wideo, i to takich minigier, przy których zdarzyło nam się nieraz zapomnieć o tym, że jest to tylko niewielka część tytułu, który ogrywamy.
Witajcie nasi drodzy czytelnicy. Piszę wam te słowa sącząc jeszcze ciepłą kawę. Na drugim ekranie komputera leci Bojack Horseman, który moim zdaniem jest serialem z ciekawą koncepcją. Nawiązania do Califronication leją się litrami jak whisky między Bojackiem, a Hankiem Moodym w którego postać wcielił się David Duchovny.
Stało się to o czym pisałem w poprzednim tekście, a mianowicie Squaresofter pozwolił mi dorzucić kilka groszy do swojego W co gracie w Weekend.
Tegoroczne E3 było dość spektakularne. Nie dlatego że pokazano coś nowego co powaliłoby ludzi na glebę lecz z dokładnie odwrotnego powodu. Postawienie na sprawdzone tytuły, sentyment i sequele przyniosło piorunująco dobre skutki. Osobiście nie jestem przekonany jak bardzo dobry to pomysł. Z drugiej jednak strony piszczałem jak mała dziewczynka widząc Shenmue 3 podczas konferencji Sony. Jakie więc mam prawo do krytyki? Z tego też powodu zamiast bawić się w ocenianie poszczególnych konferencji i wskazywanie kto wygrał (hint: gracze) postanowiłem zrobić coś innego. Zabawiłem się w zestawienie najciekawszych, najgorętszych i najbardziej ekscytujących moim zdaniem tytułów jakie pojawiły się podczas tegorocznego Electronic Entertainment Expo. Żeby nie było zbyt łatwo ograniczyłem się tylko do 10 tytułów pośród których jest jeden średniak/crap. Ciekawe czy jesteście w stanie odgadnąć która gra kompletnie nie pasuje do reszty?
Obiektywnie rzecz ujmując, tegoroczne konferencje Microsoftu oraz Sony na E3 obie trzymały wysoki poziom. Być może nawet Microsoft wypadł nieznacznie lepiej, obiecując wsteczną kompatybilność i pokazując kolejne części swoich wszystkich najważniejszych serii. Ale to nie jest obiektywna relacja, tylko subiektywne wrażenia. A te są takie, że Sony zdeptało konkurencję.
Jako gracz dzisiejszy dzień zapamiętam z pewnym smutkiem. Nasz mały growy świat obiegła wieść, że legendarny japoński twórca Yu Suzuki, po dwudziestu ośmiu latach nieprzerwanej pracy dla SEGI, postanowił odejść ze stanowiska dewelopera w firmie. Mający pięćdziesiąt trzy lata Yu nie odchodzi jednak na emeryturę. Oficjalnie pozostanie doradcą SEGI, głównie zajmując się jednak rozwijaniem swojego własnego studia deweloperskiego YS NET, które niedawno założył. Jaki los spotka serię „Shenmue”, której fani od lat lobbują SEGĘ o wznowienie prac nad trzecią częścią? Nad tym i kilkoma innymi dręczącymi mnie pytaniami postanowiłem się dzisiaj zastanowić, czego efektem jest poniższy wpis.