W zamglone z perspektywy czasu dnie, w które młody Adrian prawdopodobnie powinien poszukiwać coraz to bardziej fikuśnych sposobów dokształcania się, działy się rzeczy wprost przeznaczone do jutrzejszego wydania „Faktów”. Oto na komputerowych pożywkach, jak "Quake", "Duke Nukem" czy "Doom", rodził się przyszły psychopata, który to już na pewno po przekroczeniu progu dorosłości będzie miał kartotekę szeroką jak czoło Alizee. Ten zwyrol spowiada się teraz przed Wami, korzystając bynajmniej nie ze zwolnienia warunkowego, lecz wyjątkowo sentymentalnego nastroju, który przynosi mu na myśl jedną serię, za którą bardzo, ale to bardzo tęskni. Za Quakiem.
Na przestrzeni dwóch ostatnich lat rynek gier zubożał między innymi o cztery ważne persony. Niby szkoda, niby żal, niby ucierpią na tym gry. Nic z tych rzeczy. Panowie prowadzą spokojne życie, nie dopuszczają do siebie myśli o ponownej pracy w korporacji i z czystym umysłem grzebią, bądź będą grzebać w mniejszym, autorskim projekcie.
RAGE, najnowszy produkt studia id Software, to nic innego jak doskonale wykonana, rzemieślnicza robota. Skoro za wszystkim (no prawie) stał John Carmack, pasjonat i spec od technologicznych nowinek, jasne stało się, że fabuła w nowej grze tego legendarnego dewelopera będzie gdzieś na szarym końcu. Oczekiwania spotkały się z rzeczywistością, gdzie na pierwszy plan wysunęła się klasyczna jak herbata mechanika, schematyczne zadania oraz pierdyliard mięsa armatniego do wytłuczenia, zaś odstawiając na drugi plan angażującą historię i zawiłe wątki miłosne.
Od nich wszystko się zaczęło. Studio Id Software jest bez wątpienia jedynym prawowitym ojcem pierwszoosobowych strzelanin. To właśnie ekipie z Id zawdzięczamy takie hity jak Wolfenstain, Doom czy Quake. Lata świetności jednak minęły, ekipa się rozpadła i przyszłość firmy nie napawa optymizmem.
Zwłaszcza, że odszedł ostatni z współzałożycieli owego studia. Przypomnijmy. W 1991 roku czwórka młodych, ambitnych chłopaków postanowiła stworzyć firmę, pod której nazwą tworzyliby gry wideo. Załoga początkowo składała się z tytułowego Johna Carmacka, Johna Romero, Toma Halla oraz Adriana Carmacka, niesamowicie utalentowanego grafika, którego zbieżne nazwisko to tylko przypadek. Wypuścili na rynek swoją debiutancką produkcję – Commander Keen.
John Carmack za sprawą Twittera poinformował, że niedawno wydany Rage doczeka się patcha, który ulepszy jakość tekstur w wersji na PC (za sprawą ich wyższych rozdzielczości). Wiemy doskonale, że najnowsza gra id Software boryka się nie tylko z problemem brzydkich tekstur, ale także z innymi babolami technicznymi, więc póki co musimy cieszyć się, że cokolwiek w sprawie poprawienia tych bolączek się dzieje (fakt - po czasie). W jakim stopniu gra wyładnieje? Przekonamy się, kiedy Steam pobierze najnowszą łatkę...
Cieszycie się z tej nowiny? Ze swojej strony co jeszcze byście dopisali do listy spraw do poprawienia?
Recenzując kolejną grę Johna Carmacka chciałoby się rzec "brawo Id Software, wyszła wam kolejna bardzo dobra produkcja, którą mogę polecić wszystkim". Tym razem nie wyleję miodu na nowe dziecko twórcy Dooma i Quake'a. Moja przygoda z Rage zaczęła się bowiem od sporego rozczarowania związanego z poziomem technicznym. Problemy z wyświetlaniem grafiki opisane zostały już na wszystkich możliwych forach dyskusyjnych, dlatego nie będę przytaczał po raz n'ty tych samych wątpliwości.
Rage to technologiczny gniot, który powinien stać się przykładem dla studentów informatyki jak nie należy pisać gier na PC. To zadziwiające, że gość, który wskazywał wielokrotnie kierunek rozwoju FPS'ów w branży sięgnął dziś programistycznego olewactwa. Nie obchodzą mnie tłumaczenia, że Rage był robiony z myślą o konsolach. Skoro Carmack przyznaje się do jawnej zdrady komputerów osobistych na rzecz gamepada i dużego telewizora to warto zadać pytanie - na kiego grzyba potrzebny nam tak słaby port? Ale to tylko początek kłopotów, które sprawia Rage.
Ła-ła-łi-ła. Tego chyba nikt się nie spodziewał (a jak się spodziewał..cóż, gratulacje i kłaniam się w pas). Najnowsze dziecko Johna Carmacka, czyli od lat oczekiwane Rage okazało się technicznym gniotem. Chociaż nie, "gniot" to jednak za mocno powiedziane. Po tych wszystkich ochach i achach, pokazach oraz opisach technologii Megatexture oczekiwaliśmy gry z grafiką, która w 2011 roku powalczy o kilka nagród. Użytkownicy Steama po nocnej premierze i uruchomieniu gry zaczęli przecierać oczy z wrażenia, czy czasem nie cofnęli się do czasów Dooma 3.
O problemach z silnikiem piszą również media. Komentarz w sprawie jakości wizualnej wystosował m.in. portal Arstechnica, który stwierdził, że Rage to kreatywny i techniczny bankrut, ale mimo tego gra się w niego dobrze. Za wygraną nie dają także klienci, którzy zakupili produkt w przedsprzedaży. Multum błędów, migające tekstury, mała liczba detali otoczenia - być może jak w przypadku polskiego Dead Island producent wydał na rynek wersję nieukończoną, testową, wybrakowaną. Poniżej znajdziecie kilka przykładów "doskonałości" Rage'a.
Powyższe zdjęcie przedstawia Johna Carmacka podczas ciężkiej, skupionej pracy nad kodem pierwszego Quake'a. Wiadomo - zdolny facet czaruje. A na co patrzy? Na swój służbowy monitor, rzecz jasna. No ale w 1995 roku ekrany LCD dopiero raczkowały, a przecież pan Carmack ewidentnie traci wzrok gapiąc się na absolutnie ogromną przestrzeń. No właśnie.
Ręka w górę kto nie może doczekać się Rage. No właśnie, czyżby większość z Was pomyślała teraz, że id Software właśnie przebiera nogami, żeby podzielić się z nami wiadomością o rychłej premierze gry? A figę. John Carmack oznajmił na łamach OPM (Official PlayStation Magazine), że wcześniej doczekamy się nowego Dooma, nad którym prace idą w tej chwili pełną parą.
W maju dowiedzieliśmy się, że premiera Rage nastąpi dopiero w przyszłym roku. Gra do tej pory nie weszła jeszcze w fazę alfa. Mogę więc pobawić się we wróżkę i przepowiedzieć, że debiut nastąpi raczej później niż wcześniej, a więc pewnie w okolicach przyszłorocznych świąt.