Na ścieżkę dźwiękową z Ori and the Blind Forest trafiłem przez przypadek, chwilę po odsłuchu muzyki towarzyszącej graczowi w Child of Light. I jedna, i druga gra dotyczy pewnej baśni, co jest zresztą bardzo łatwo wyczuwalne we wszystkich kompozycjach - na ile jestem w stanie jednak stwierdzić (bo z Ori niestety jeszcze nie miałem przyjemności się zapoznać), to muszą się one znacząco różnić. Bo choć konceptualnie te ścieżki dźwiękowe mogą być do siebie nawet podobne, to fakt faktem odstają od siebie zauważalnie, w moim przypadku zdecydowanie na korzyść Child of Light. Co więc ten OST z Ori and the Blind Forest ma nam do zaoferowania?
Coraz częściej na ważnych wydarzeniach branżowych wydawcy próbują zaskoczył publikę stwierdzeniem: “Podoba wam się nasz produkt? Niespodzianka! Jest dostępny WŁAŚNIE TERAZ!” Rok temu Bethesda zaskoczyła wszystkich natychmiastową premierą Fallout Shelter, teraz podobnego triku spróbował Microsoft (choć był problem z fragmentem “niespodzianka”) i otwartą betę Halo Wars 2 mogliśmy zacząć pobierać jeszcze w trakcie konferencji Xboxa.
Kolejna odsłona popularnej marki? Niby nuda, ale jednak Halo 4 pozwoliło 343 Industries zyskać zaufanie fanów i przekonać ich do udzielenia kredytu zaufania na przyszłość. Dziś już się raczej nie pamięta o bogatym pakiecie zawartości jaki oferowała “czwórka” w 2012 roku, jednak po mojej dość sporej krytyce pod względem najnowszej odsłony, o podtytule Guardians, widzę pewną nadrzędną zaletę Halo 4, której ze świecą szukać w “piątce”. Jest to...
Każda konsola wnosi do branży coś od siebie. Nie ważne czy chodzi o te, które odniosły gigantyczny sukces jak NES, PSX czy PS2 czy te mniej udane, w stylu Nintendo 64 czy Segi Saturn. Xbox 360 zalicza się do pierwszej grupy, przede wszystkim dzięki temu ile zmienił w świecie gier. Pokazał też konsole zupełnie nowym odbiorcom – przede wszystkim tym, którzy do niedawna grali tylko na pececie, albo czekali aż strzelaniny FPP nareszcie zaleją maszynki trzymane pod telewizorem. Microsoft podczas premiery X360 miał w swej garści zresztą dwie ważne rzeczy: dobry plan i szczęście.
Multiplayer to w FPSach zawsze tryb, na który trzeba poświęcić najwięcej czasu (ze standardowej porcji banałów wylosowałem właśnie ten tekst). Po solidnym ograniu Guardians we wszelkich możliwych trybach czuję się na siłach, by napisać parę słów na temat tego jak 343 udał się sieciowy komponent kolejnego wielkiego tytułu z serii Halo.
W ogólnym rozrachunku - multi ostre jak żyleta! W szczególe - jest kilka rzeczy mogących psuć zabawę.
Halo 5: Guardians reklamowano hasłami w stylu “Największe polowanie w historii gier”, czy “Najambitniejsza historia w serii.” Skupiono się na konflikcie dwóch Spartan i postawieniu Master Chiefa w złym świetle.
Ten wpis należy do serii Halologia, jednak nie spodziewajcie się zachwytów nad tym co dostaliśmy od 343 Industries.
Premiera najważniejszej gry ostatnich trzech lat (taa, jasne) już za nami, więc miliony (miliardy) fanów z całego świata (ale głównie z USA) mogą opuścić kolejki pod sklepami i oddać się w domowym zaciszu polowaniu na Master Chiefa. Jako gracz, który nabył Halo 5 w dniu debiutu nie jestem w stanie wyrokować co do ostatecznej jakości dzieła 343 Industries, ale pierwsza noc zarwana z przygodami Spartan zasiała we mnie tyle wątpliwości/nadziei (11/10!), że nie mogę się nimi nie podzielić.
Nowe Gearsy zostały zapowiedziane i wraz z niedawną premierą odświeżonej części pierwszej wyznaczą początek czegoś, co za parę lat będziemy określać jako “II Erę Trybów Wojny”. Wiąże się to oczywiście z zakończeniem przerwy w wydawaniu kolejnych produkcji, oraz sprzedaniu praw do marki Microsoftowi. “Czwórkę” zaprezentowano za pomocą niewiele mówiącego fragmentu rozgrywki i zdaje się, że na kilka miesięcy sprawa przycichnie. Można więc tę chwilę uznać za dobry moment na podsumowanie tego co wiemy już teraz.
Od dłuższego czasu wiedziałem, że pobiorę i zainstaluję nowy system operacyjny Microsoftu, jak tylko specjalna aplikacja na mojej “siódemce” poinformuje mnie o takiej możliwości. Może i bym się wzbraniał, bo trochę ze mnie leń, trochę mam stracha przed zmianami i nigdy nie wiem, czy kolejny Windows będzie cokolwiek warty. Może i bym się wzbraniał… gdyby nie obiecane możliwości dla posiadaczy Xboxów.
Od jakiegoś czasu branża żyje ze świadomością, że gra Rise of the Tomb Raider ukaże się NAJPIERW na Xboxie w ramach CZASOWEJ ekskluzywności. Ojej, czyżby zaciął mi się Shift? Nie, ale w podobnym tonie dostarczane są wszelkie informacje związane z nową Larą. Umowa Microsoftu ze Square Enix przyniosła więcej kontrowersji, niż pożytku.