Szybki rzut oka w prawo i już wiecie, że Zaginięcie Ethana Cartera to gra, która mi się bardzo podobała. Ale żeby było ciekawiej, to i tak swoją recenzję zacznę od garści stronniczych cytatów z forum GOLa umieszczonych pod redakcyjnym tekstem. Bo przecież recenzent nigdy nie ma racji. Jak ktoś jest snobem i lubi pretensjonalne hipsterskie gówno to będzie w siódmym niebie. / Czy naprawdę 'Vanishing of Ethan Carter" to gra tej samej klasy co 'Last of Us'? - obydwie gry na tym portalu otrzymały identyczną ocenę. / Szczerze dziwi mnie jak taka smętna gra może kogoś zachwycać na tyle żeby ocenić ją powyżej 3. A jednak może. Debiutanckie dzieło The Astronauts to produkcja bardzo dobra. Na przekór wszystkim nienawistnikom.
Rozpoczynając rozgrywkę w The Vanishing of Ethan Carter wiedziałem już co nieco o tej grze. Byłem więc nastawiony na krótkie, ale wciągające doświadczenie. Miałem również świadomość tego, że produkcja studia Astronauts zauroczy mnie swoją oprawą audio-wizualną. Z zadowoleniem mogę stwierdzić, że otrzymałem wszystko to, czego oczekiwałem. I nic więcej, niestety.
Gdyby The Vanishing of Ethan Carter było filmem - na pewno wygrałoby Oscara - w kategorii „Najlepsze zdjęcia”, „Najlepszy film krótkometrażowy” - albo w obu. Dla mnie jest raczej powrotem do dawnych gier w starym, dobrym stylu. To współczesne Alone in the Dark - tak samo zachwyca od pierwszych minut, niesamowicie wciąga, zmusza gracza, by pomyślał, trochę za szybko się kończy - i choć ma parę wad - całość pozostawia dobre wrażenie.
Osobiście nie przepadam za przygodówkami. A w szczególności nie trawię przedstawicieli gatunku point & click. Oczywiście pojawiają się wyjątki, aczkolwiek nadal nie czuję się za bardzo przekonany do tego typu rozgrywki. Zdecydowanie preferuję gry typu action adventure, w których możemy sterować postacią w szerszym zakresie. Czuć jak się ona porusza, a nie obserwować jak ta pod wpływem kliknięcia zmierza do wybranego przeze mnie celu.