Phil Fish ma prawo być bucem
Sympatyczni i niepotrzebni – recenzja filmu Ratchet i Clank
Dark Souls III ma w sobie nowy ogień – nowa nadzieja po becie multiplayer
Broforce – Robocop, Rambo i Ripley w browurowej grze – test wersji alfa
Karol i Witek przegrali „Powstanie Warszawskie” – recenzja filmu
Pixel Piracy - piracić czy nie piracić? – test wersji alfa
Zwątpiłem w Dark Souls – a raczej w to, z jaką częstotliwością From Software wypluwa z siebie kolejne twory. Grając w Demon's Souls i pierwsze Dark Souls byłem urzeczony, bo były to gry, na które podświadomie czekałem. Przy Dark Souls II i Bloodborne również bawiłem się świetnie, lecz tu pojawiła się już niepokojąca refleksja: ile można to ciągnąć? Kiedy ta potęga się załamie, kiedy przestanie nas to bawić? Zwiastuny Dark Souls III, mimo że wciąż mroczne, intensywne i sugestywne, spłynęły po mnie niczym woda, bo nie mam w zwyczaju ekscytować się przesadnie grami, które już pojmuję umysłem.
Kiedy wobec powyższego myślałem, że do trzeciej części gry o rozpalaniu ognisk i zbieraniu dusz podejdę na chłodno, pojawił się nowy żar. Zagrałem w betę gry i... umarłem. W grze, bo jak zwykle nie brakowało w niej wyzwań, i przed ekranem, bo to co zobaczyłem, dało mi nadzieję, że From Software dopiero się rozkręca. Co można było zobaczyć w becie i czemu tak bardzo rozpaliło to moje oczekiwania?