Rhapsody: A Musical Adventure - Danteveli - 7 września 2022

Rhapsody: A Musical Adventure

Żyjemy w epoce nostalgii. Od lat jesteśmy wręcz katowani powrotami dawnych rzeczy i nieustannym nawiązywaniem do minionych lat. Jest to naprawdę dochodowy biznes, bo praktycznie każdy próbuje zarobić parę groszy na miłości do jakiegoś tworu sprzed lat. Trochę mnie już to męczy i drażni, bo czuję jakbyśmy w wielu kwestiach stali w miejscu i jechali na odgrzewaniu kotletów. Przyznam się jednak, że czasem też chętnie sięgnę po szybki posiłek z mikrofalówki. Dlatego też zdecydowałem się sprawdzić Prinny Presents NIS Classics Volume 3, czyli dwie gry mające ponad 20 lat na karku.

Nippon Ichi Software dostarcza nam kolejną porcję nostalgii i starych tytułów w postaci Prinny Presents NIS Classics Volume 3. Jest to kolekcja zawierająca Rhapsody: A Musical Adventure i La Pucelle: Ragnarok, czyli gry role playing z katalogu wydawcy. Na Steam gry można kupić osobno lub w pakiecie, podczas gdy pudełkowe wydanie na Nintendo Switch zawiera oba tytuły. Japońska korporacja kontynuuje trend wydawania staroci i obie gry dołączają do Phantom Brave, Soul Nomad & the World Eaters, Makai Kingdom: Reclaimed and Rebound i ZHP: Unlosing Ranger vs. Darkdeath Evilman, które pojawiły się w poprzednich częściach serii. Jako fan twórczości Nippon Ichi Software nie mogłem przegapić okazji, by odświeżyć sobie kolejne produkcje sprzed dekad.

W tym tekście skupię się na Rhapsody: A Musical Adventure, czyli tytule, który w 1998 pojawił się na PlayStation w Japonii. Tytuł później trafił na Nintendo Dual Screen i teraz dociera na komputery na Steam. Mamy więc okazję zagrać w jeden ze starszych tytułów NIS wydany jeszcze przed sukcesem cyklu Disgaea. Sama gra wyróżnia się z reszty produkcji elementami muzycznymi w formie piosenek wykonywanych przez postacie.

Bohaterką gry jest dziewczyna o imieniu Cornet. Posiada ona niezwykłą umiejętność komunikowania się z lalkami i marzy o księciu z bajki. Jej historia o zakochaniu się jest bliższa ziszczeniu się, gdy podczas wyprawy do lasu Cornet napotyka złą wiedźmę i smoka. Bohaterka jest uratowana przed śmiercią przez dzielnego księcia. Ich historia miłosna nie może się jednak ziścić, bo heroiczny następca tronu zostaje zamieniony w kamień. Cornet wyrusza z misją przywrócenia mężczyzny do świata żywych w nadziei na zakończenie w stylu żyli długo i szczęśliwie.

Rhapsody: A Musical Adventure to raczej pogodna i przyjemna gra. Taki prawie musical w wersji SRPG. Wynika to z tego, że jak przystało na muzyczną przygodę, w grze mamy sporo grania i śpiewania. Jest to element rozgrywki, bo nasza bohaterka posiada magiczny róg. Jednak także w różnych momentach akacja zatrzymuje się, żebyśmy mogli wysłuchać jakiejś piosenki śpiewanej przez bohaterów. Jest to dosyć unikatowe podejście do tematu i nadaje całości wyjątkowego wydźwięku. Moim pierwszym skojarzeniem były starsze bajki Disney, gdzie właśnie co jakiś czas akcja jest przerywana przez piosenkę powiązaną tematycznie z daną sytuacją. Tutaj jest podobnie i wychodzi to całkiem dobrze.

Rhapsody należy do gatunku SRPG, czyli tytułów stawiających na turowe bitwy z jednostkami poruszającymi się po mapie. Tytuł można jednak nazwać wczesnym prototypem formuły rozwiniętej w kolejnych gra NIS. Pola, na których walczymy, są bardzo małe i już w pierwszej turze spotkamy się z wrogiem. Nie ma więc mowy o pozycjonowaniu postaci i wymyślnych strategiach. Do tego starcia są banalnie proste i nie wymagają od nas zbyt wiele kombinowania.

Tym, co ma urozmaicić rozgrywkę jest wykorzystanie rogu Cornet do wzmacniania towarzyszących nam lalek. Odpowiednie korzystanie z tej zdolności pozwala nam szybciej rozprawiać się z wrogami i zadawać spore obrażenia. Nie jest to jakaś potężna rzecz wywracającą rozgrywkę, ale nawet ta odrobina głębi przydaje się Rhapsody: A Musical Adventure.

Podobnie jak w przypadku reszty gier w ramach Prinny Presents NIS Classics Volume, Rhapsody: A Musical Adventure nie jest remasterem czy remake starej gry. Mamy do czyneinia z portem robionym po najmniejszej ilości oporu z minimalnymi udogodnieniami. Można powiedzieć, że tradycyjnie ekipa odpowiedzialna za nową wersję gry zrobiła tak mało jak się da. Części osób to może przeszkadzać, bo gra wygląda archaicznie, nie ma żadnych udogodnień czyniących rozgrywkę bardziej współczesną. Trochę szkoda, bo przez takie podejście do sprawy część graczy zupełnie odpuści sobie ten i inne tytuły z klasyków NIS. Ja już przywykłem do tej praktyki i nie jest to dla mnie wielki problem, ale chciałoby się zobaczyć bardziej dopracowaną wersję gry.

Muszę przyznać, że przy suchym opisie Rhapsody: A Musical Adventure nie wychodzi na nic specjalnego. Mamy przed sobą słaby port bardzo starej gry, która poza aspektem muzycznym nie oferuje nic naprawdę unikatowego. Po części tak jest, ale ta archaiczna produkcja Nippon Ichi Software ma sporo uroku i miło spędza się przy niej czas. To taki powrót do prostszej epoki, gdzie tytuły nie były przekombinowane i liczyła się frajda.

Rhapsody: A Musical Adventure to całkiem przyjemny tytuł, który sprawdza się dobrze nawet po upływie 24 lat. Należy jednak wziąć pod uwagę, że to stosunkowo krótka i łatwa gra. Nie ma tu co liczyć na masę wyzwań i levelowanie postaci niczym w cyklu Disgaea. Ja określiłbym ten tytuł jako taki ciekawy eksperyment stworzenia muzycznego RPG. Wyszedł on naprawdę dobrze i z chęcią zobaczyłbym za jakiś czas porty sequeli tej produkcji.

Raz, dwa, trzy
- port gry z PlayStation,
-SRPG od NIS,
- muzyczna przygoda.

Danteveli
7 września 2022 - 14:21