Kawał o pękniętej krowie - Fulko de Lorche - 30 sierpnia 2010

Kawał o pękniętej krowie

Fajny, lekko pikantny, ale nie wulgarny:

Wchodzi chłop do obory, patrzy - leży krowa pęknięta. "Jedyna żywicielka rodziny stracona!" pomyślał z rozpaczą, wziął się i powiesił pod sufitem.

Wchodzi żona chłopa do obory. Patrzy - leży krowa pęknięta, chłop wisi nieżywy pod sufitem. Pod wpływem szoku bez wahania przerzuca powróz przez belkę i nuże - powiesiła się obok chłopa.

Wchodzi starszy syn do obory. Patrzy - leży krowa pęknięta, a nad nią dyndają jego rodzice. Zrozpaczony bez chwili zwłoki dołącza do grona wisielców.

Wchodzi młodszy syn do obory. Patrzy - leży krowa pęknięta, tuż nad nią jego rodzina już sztywna. Załamany tragedią już ma się powiesić, gdy z zakłopotaniem zauważa, że nie ma już miejsca. "Nic to" - myśli "utopię się w stawie".

Gdy dociera nad staw i właśnie zamierza się rzucić w czarną toń, z wody wynurza się piękna rusałka.

- Co robisz, piękny młodzieńcze? - pyta.

- Topię się! Nasza krowa pękła, rodzice i brat nie żyją, na co mi sierocie żyć dalej na tym świecie.

- Proszę, nie rób tego. Świat jest naprawdę piękny. Jeśli poniechasz swego zamiaru, spełnię twoje najskrytsze marzenie.

Młody zastanowił się przez chwilę, omiótł wzrokiem ponętną postać rusałki i lekko zmieszany zagaduje:

- Wybacz, piękna rusałko moją śmiałość. Ale jeśliby moje życzenie dotyczyło obcowania z tobą, spełniłabyć je?

- Ależ oczywiście, mój drogi - odpowiada rusałka.

- A gdyby w grę wchodziło pięć numerków - pyta czerwieniejąc na twarzy - dałoby się?

- Jak najbardziej!

- A dwadzieścia razy pod rząd? - niedowierza młodzian.

- Z prawdziwą rozkoszą!

- Ale nie pękniesz? Jak krowa...

Fulko de Lorche
30 sierpnia 2010 - 19:07