Warto o nich pamiętać: e-ziny o grach - Fulko de Lorche - 7 listopada 2011

Warto o nich pamiętać: e-ziny o grach

O e-zinach mało kto dziś pamięta. Dlatego abyście mogli przeczytać ze zrozumieniem poniższy art, wasz ulubiony felietonista musi podać kilka podstawowych definicji:

- Zin – amatorska gazetka tworzona przez miłośników danej dziedziny życia, nauki, rozrywki lub czegoś tam jeszcze.
- E-zin – ta sama gazetka, lecz tworzona w formie elektronicznej, najczęściej jako plik HTML lub PDF.
- E-zin o grach – znów ta sama gazetka, robiona najczęściej przez fanatyków gier dla fanatyków gier.
 - E-zin o grach, w którym pracował Fulko – najlepszy e-zin w dziejach mag-ów traktujących o graniu.

Historia e-zinów o grach nie jest taka stara, bo sięga góra 15 lat wstecz. Większość małolatów nie miała wtedy w domach Internetu, a "stałki" to w ogóle miało może z dziesięć osób w Polsce. Reszta łączyła się z globalną "pajęczyną" za pomocą modemu i numeru dostępowego Telekomunikacji Polskiej S.A. Gdy wasz mistrz pióra o tym dzisiaj wspomina, przechodzą go dreszcze. Nie sposób bowiem zapomnieć traumy związanej z ustawicznie zajętym numerem, wolnym, mułowatym transferem i chronicznym zrywaniem połączenia, o zdzierskich cenach zer strony TePSy nie wspominając. W takich warunkach trudno było normalnie surfować po necie i growych serwisach. Ale można było w miarę szybko ściągnąć elektroniczny magazyn o grach. I tak oto pojawiły się e-ziny.

E-ziny pretendowały do bycia alternatywą dla pism papierowych. Wszyscy tytułowali się Panami Redaktorami (nawet ci, co nie umieli pisać), a magi zawierały najczęściej te same działy, co czasopisma, tj. zapowiedzi, recenzje, poradniki, tipsy, publicystykę, humor itd. To, co je odróżniało to fakt, że tworzone były przez amatorów i za darmo, a to, szczególnie w przypadku tych mniejszych mag-ów, odbijało się na jakości.  Brak kasy i oddechu wydawcy sprawiały też, że niekiedy zawierały dość kontrowersyjne oceny i treści. Bywa, że prowadziło to do tarć pomiędzy rywalizującymi redakcjami i fanami. Paszkwile, bluzgi na forach i grupach dyskusyjnych czy donosy były czymś całkiem naturalnym. 

E-ziny o grach można było otrzymać drogą mailową, ściągnąć z FTP-a lub strony autorów, a także znaleźć na CD-kach dołączonych do papierowych pism. O to ostatnie szczególnie zabiegali rednacze e-zinów, bo to był najlepszy sposób na pozyskanie nowych prenumeratorów. Klik, klik i już cię czyta kilkadziesiąt tysięcy osób więcej.

Klasycznym przykładem walki między e-zinami w opinii Fulko było opublikowanie artykułu o elektronicznych gazetach w którymś z numerów CD-Action. Jako, że autorem tekstu był jeden z czynnych e-zinowych redaktorów, umieścił w artykule swój mag i oczywiście opisał go w samych superlatywach, za to konkurencji odpowiednio i z klasą dokopał. W światku netowym zawrzało. Poszła skarga do Smugglera i po jakimś czasie w piśmie pojawił się drugi tekst o e-zinach, ciupkę bardziej obiektywny. Rzecz jasna napisał go już ktoś inny.

Koniec lat 90-tych i początek nowego millenium to był najlepszy e-zinowy okres. Niestety, wraz z coraz powszechniejszym i szybszym dostępem do Internetu magi internetowe stały się archaizmem. Ludzie łaknęli świeżych informacji, a tego nie mogły zapewnić im wydawane w cyklu miesięcznym gazetki.  I zaczęły padać jedna po drugiej. Co bardziej zaradni e-zinowi twórcy próbowali przekuć markę, kt&´rą stworzyli w coś innego - przechodzili w "papier", tworzyli serwisy o grach lub rozpoczynali różne netowe biznesy. Mało komu się udało.

Dziś już prawie nikt nie bawi się w tworzenie e-zinów. Naturalnymi ich następcami wydają się być blogi i serwisy o grach. Jeśli macie jednak czas, rzućcie okiem na stare numery e-gazetek, dostępne w odmętach sieci. Niektóre z nich to prawdziwe cacuszka. Nic dziwnego – tworzyli je prawdziwi zapaleńcy, z których wielu dzięki e-zinowej przygodzie znalazło później "poważną" pracę w branży. Niech wasz mistrz pióra będzie najlepszym przykładem.

Poniżej Fulko przedstawia 10 e-zinowych tytułów, z których większość to w swoim czasie mag-owa czołówka. Jeden z nich współtworzył Fulko, ale oczywwiście nie powie który, a wy i tak się nie domyślicie. Kolejność alfabetyczna. 

ESCAPE (potem ESCAPE Magazine) - wydawany w latach 2001-2002. Jeden z niewielu e-zinów, którego marka nie została zmarnowana i nie poszła w zapomnienie. Był to mag ogólnie poruszający tematykę komputerową, gry były tylko jego wycinkiem. Początki jednak ESCAPE miał słabe - pierwsze trzy numery wyglądały cieniutko. Ale potem przyszło połączenie z e-zinem CUBE i ESCAPE wrzucił na wyższy bieg. Interes się kręcił, a rednacz zazdrośnie strzegł swoich włości (podszczypywanie o plagiat @t  - innego e-zina). Po bodaj 15 numerach mag zakończył byt, ale właściciel pod marką ESCAPE Magazine poszedł w e-biznes i... udało się!

FPP MegaZin - wydawany w latach 2001-2009. Jeden z najdłużej działających e-zinów o grach (FPP) na rynku. Taki stan rzeczy uwarunkowany był zapewne tym, że mag miał zapewnione miejce w kąciku gier FPP na płytce CD-Action. Chłopaki nie szokowali ilością tekstów ani layoutem (pisemko jako tako zaczęło wyglądać dopiero gdzieś tak od 50 numeru), ale udostępniali za to kupę modów, patchy, map i skinów do FPP-ów, a nawet zamieszczali pełne wersje gier (fakt, że cienkich)! Z tego względu  e-zin sporo "ważył" (rekordzista miał nawet 20MB!). Mag skończył się z powodów typowych: brak czasu twórców i chęć zajęcia się czymś innym. 

Login Point - wydawany w latach 2000-2002. Chłopaki podawali że wydali 18 numerów, ale to to trochę ściema, bo w tej liczbie zawartych jest 7 numerów Login i Jump Point - e-zinów, z których potem wyewulował Login Point. Sam mag prezentował się  ponadprzeciętnie - wiele działów growych i wiele okołogrowych upodobniały go działającej w tym samym czasie Załogi G. Nie był to jednak ubogi krewny "załogi". Login Point  miał swój własny styl. Niestety, w dyskusjach o najlepszych e-zinach najczęściej wymieniany był dopiero po Załodze G i Wirtualnym Komputerze. Wreszcie z powodu braku kasy, kadr i wolnego czasu zakończył żywot. 

Poke - wydawany w latach 2003-2005. E-zin traktujący o grach starych i bardzo starych. Autorzy wydali zaledwie 6 numerów, ale warci są wspomnienia ze względu na fajny klimat, którym bili na głowę inne podobne magi, jak NOP czy Memories Service. Tutaj czuć było po prostu, że gazetkę tworzą nie przypadkowi ludzie, ale gracze i kolekcjonerzy "staroci" z krwi i kości. Dlatego też Poke zyskało garść wiernych fanów, którzy wspierali (również finansowo) twórców w chwilach zwątpienia. Niestety, w pewnym momencie redakcja wykruszyła się tak bardzo, że autorów można było policzyć na palcach jednej ręki, i to takiej po przejściach w tartaku. Poke nie dał rady. 

Reset Forever - wydawany w latach 2003-2006. Powstał z miłości do magazynu Reset i żalu po tym, jak nikt go nie chciał już kupować. Patrząc z perspektywyu czasu można powiedzieć, że Reset był najmniej "growym" pismem o grach. Wielu fanów kupowało go wyłącznie ze względu na „Odloty” - szalone niekiedy teksty okołogrowe. Ten sam styl próbował zachować e-zin. I chyba się udało, bo chłopaki egzystowali dość długo. Kiedy wydawanie e-maga straciło sens, ruszył serwis http://reset-forever.org/ (co ciekawe, istniejący do dzisiaj), który w zamierzeniu twórców miał być współredagowany z czytelnikami. Pomysł padł bo nie chciało się nikomu tego robić.

SIC! (potem S!C) - wydawany w latach 1999-2002. Najsłabszy e-zin w niniejszym zestawieniu, zamieszczony po to, by pokazać różnicę między nim a najlepszymi. Powstał niemal w tym samym czasie co ZałogaG i na początku jawił się nawet jako jej poważny konkurent. Doszło nawet do niewielkiego tarcia pomiędzy oba magami. O ile jednak ZG szła do przodu, o tyle SIC! tkwił w miejscu. Niewiele pomogła fuzja z młodym, acz obiecującym e-zinem MegaZIN. Z nowymi kadrami i layoutem chłopcy ruszyli na podbój netu, lecz pary im starczyło na zaledwie dwa numery. Zaraz potem S!C odszedł do krainy wiecznych łowów. 

SportCenter (potem Action SportCenter) - wydawany w latach 2001-2005. Zin tematyczny, w całości poświęcony grom sportowym. Podobnie jak w przypadku FPP MegaZin autorzy byli szczęściarzami, bo każdy ich nowy numer lądował w kąciku gier sportowych na płytce CD-Action. Mag na początku wyglądał słabo, ale z wiekiem ewoluował i po pewnym czasie oferował naprawdę wiele opisów, porad i artykułów o sporcie. W 2004 nadszedł kryzys kadrowo-twórczy, niemniej gazetkę udało się po kilku miesiącach zreaktywować. Pod nazwą Action SportCenter chłopcy wypłodzili jeszcze 10 numerów. Potem zamilkli - na zawsze.

SS-NG - wydawany w latach 2002-2005. Kolejny e-zin, który powstał w hołdzie czegoś - tym razem upadłego  Secret Service - w opinii Fulko najbardziej kontrowersyjnego magazynu o grach w historii. Fani gazety nie mogąc pogodzić się z jej odejściem w niebyt, stworzyli właśnie SS-NG. E-zin ten miał kontynuować formułę i styl papierowego poprzednika, co zresztą widać już po gryzącej czerwieni okładki. Po kilku latach zabawy w e-mag twórcy doszli do wniosku, że sami mogą zrobić pismo papierowe. Powstał MGS (Możesz Grać Spokojnie) – kolorowy, ciekawie rokujący się periodyk. Dziś jest białym krukiem, ukazał się bowiem tylko jeden numer. Szkoda.  

Wirtualny Komputer - wydawany w latach 1999-2002. Legenda polskiego netu, jeden z pierwszych i najlepszych polskich e-zinów o grach. Mocny zarówno pod względem merytorycznym, "klimatycznym" (twórcy wzorowali się na Gamblerze), jak i graficznym. Wydawało się, że przed e-zinem wielka przyszłość. Fortuna jednak nie sprzyjała WK. Nie wypalały kolejne pomysły: serwis netowy o grach "100% emocji", odpłatność za gazetkę i wreszcie wejście "w papier". W efekcie na początku 2002 roku WK upadł, a większość redakcji przeszła do nowo tworzącego się właśnie serwisu Gamesweek.pl, który zresztą też upadł. Normalnie fatum, panie dziejku.

Załoga G - wydawany w latach 1998-2006. Kultowy, pierwszy e-zin o grach. W zależności od orientacji jedni mówią że najlepszy, inni - że najgorszy. Jedno jest pewne - żeby dojść na szczyt, używał zarówno Jasnej (świetni autorzy, ciekawe działy tematyczne), jak i Ciemnej Strony Mocy (wojenki na  grupach dyskusyjnych i forach, podbieranie redaktorów konkurencji).  E-ziny przychodziły i odchodziły, a Załoga G trwała. I chwała jej za to. Niestety - skończyła niewiele lepiej od innych e-zinów. Przemianowanie w wortal o grach, a potem degradacja do roli bloga - to się nie powinno było tak skończyć. Ale się skończyło.

 

Jeśli chcecie pomyszkować po sieci w poszukiwaniu archiwalnych numerów e-zinów, Fulko poleca strony:
http://eziny.erd2.webd.pl/index.html 
http://wp.makii.pl/ 

Fulko de Lorche
7 listopada 2011 - 17:41

Który e-zin był najlepszy?

ESCAPE 2,4 %

FPP MegaZin 10,4 %

Login Point 4,2 %

Poke 2,8 %

Reset Forever 6,1 %

SIC! 0,9 %

SportCenter 0,5 %

SS-NG 13,2 %

Wirtualny Komputer 3,8 %

Załoga G 35,4 %

Inny od wymienionych powyżej 3,3 %

Żaden - wszystkie to amatorszczyzna 1,4 %

Nie jestem w temacie 15,6 %