Polska premiera czwartego Gothika już za nami. Nie da się ukryć, że nie jest to okazja do świętowania, gdyż Arcanii (bardzo) daleko jest do RPG-owego ideału. Co najbardziej denerwuje i rzuca się w oczy? Oto opinia osoby, która spenetrowała już cały świat gry, poznała wszystkie niuanse fabuły i dostatecznie zapoznała się z mechaniką rozgrywki.
Nie jestem hardkorowym fanem serii Gothic, tym niemniej liczyłem, iż Arcania podtrzyma tradycję i zaoferuje solidną porcję rolplejowej rozgrywki. Niestety, gra (mniej lub bardziej) zawodzi w niemal każdej kategorii. Już za sam ograniczony do granic możliwości rozwój postaci jej autorzy powinni zebrać solidne cięgi, zwłaszcza że niejeden zręcznościowy eRPeG ma w tej materii znacznie więcej do zaoferowania. Rozczarowały mnie też potyczki z potworami, którym daleko do taktycznych zagrań znanych chociażby z pierwszej części Dragon Age’a. Walki w grze są bardzo zręcznościowe, szczególnie jeżeli wybierze się wariant starć z użyciem broni białej.
Od strony fabularnej jest nieźle, przy czym jako osoba nie wtajemniczona całkowicie we wszystkie niuanse cyklu, momentami czułem się trochę zagubiony. Questy w grze są w mojej ocenie bardzo nierówne. Do głównych zadań w gruncie rzeczy nie można się przyczepić – są długie, ciekawe i w większości przypadków oferują dwie lub nawet trzy ścieżki do celu. Znacznie gorzej jest z questami pobocznymi, które zazwyczaj skupiają się na likwidowaniu potworów lub odnajdywaniu poszukiwanych przez NPC’ów przedmiotów. Szkoda, bo nawet niewielkim nakładem kosztów można było opracować zadania, które zaliczałoby się z większym zaciekawieniem.
Nie zaskoczyło mnie jakoś specjalnie to, że Spellbound, dla którego jest to debiutancki projekt gry z otwartym światem, nie poradził sobie z postawionym mu zadaniem. Wymagania sprzętowe Arcanii są duże, a pomimo tego jakości niektórych tekstur otoczenia czy animacji postaci pozostawia dużo do życzenia. Wiele obszarów zbudowanych jest na zasadzie korytarzy (jak chociażby dżungla z dalszej części gry), a swobodną eksplorację dodatkowo komplikują bardzo nachalnie rozmieszczone niewidzialne ściany czy półki, z których bohater z niewiadomych powodów się ześlizguje.
Arcania zupełnie mnie do siebie nie przekonała. Zamiast odpowiednio rozbudowanej gry role-playing otrzymaliśmy produkt z uproszczonym modelem zabawy i na dodatek wymagający potężnej konfiguracji sprzętowej do płynnego działania. Fanom gatunku radziłbym odłożyć pieniążki na inne RPG-owe produkcje, które w najbliższych tygodniach i miesiącach doczekają się premiery (ja z największym zaciekawieniem wypatruję New Vegas, choć najnowsze Dwa Światy też zapowiadają się dość obiecująco).
PS. Poradnik już wkrótce. :)