Project Reality po raz kolejny atakuje - eJay - 15 października 2010

Project Reality po raz kolejny atakuje

Kto liznął na poważnie pecetowego Battlefielda ten wie, że najlepszym odcinkiem serii jest modyfikacja o nazwie Project Reality. Nie tam żadne Bad Company 2 z trylionem bunnyhopperów, święcącą się jak choinka bożonarodzeniowa grafiką i setkami rankingów wprawiających ludzi w kompleksy. To, co ekipa Black Sand Studios odwaliła z pozornie "hardcoded engine" drugiej części słynnego shootera zasługuje na najwyższe laury. Są modyfikacje, które zmieniają postać gry o 180 stopni i prezentują się *nawet* okazale. Project Reality do nich nie należy, to niemal oddzielna produkcja, w której rozgrywka toczy się wg innych zasad. Oczywiście pewnych rzeczy oszukać się nie da np. oprawa graficzna trąci delikatnie myszką, ale nie samą grafą człek żyje, zwłaszcza, gdy ma sprzęt z poprzedniej epoki.


Najprościej ujmując PR zmienia BF2 w hardkorowego, przepełnionego drużynowym duchem, symulatora militarnego w systemie PvP. To nie ArmA 2 z ACE (notabene PR tworzony jest również pod produkcję BiSu), choć obie pozycje mają kilka punktów stycznych. Mod bardzo silnie stawia na zależności między klasami żołnierzy oraz teamwork między składami (tu niestety nie udało się przełamać wady podstawki, czyli maksymalnie 6 graczy w jednym teamie). Całość opiera się na ciągłym planowaniu i analizowaniu - gdzie jest wróg, gdzie ruszyć z podopiecznymi, jak odeprzeć atak, gdzie zbudować posterunek, jaką specjalizację wybrać itd. Pomyślność całej operacji zależy w dużej mierze od poprawnego odczytania zamiarów przeciwnika. Nie pomylę się za wiele jeśli napiszę, że lider drużyny w Project Reality to najważniejsza klasa w strzelaninach multiplayerowych ever. Ale dowódca nie mógłby wydawać dobrych rozkazów bez dobrego wsparcia itd. Dochodzą do tego przefantastyczne mapy, których prosta konstrukcja doprowadza do niemal orgazmicznych wymian ognia między przeciwnymi frakcjami. Pomimo spowolnionej dynamiki nie można nigdy spać spokojnie, a nuż w pobliskich krzakach czeka talibski (mod nazywa wszystko po imieniu:)) oddział elitarnych samobójców gotowych zniszczyć amerykańską kolumnę, jadącą w strategiczne miejsce.

Do zagrania w PR'a zachęcam, choć uprzedzam - jest to tak diametralnie inna gra niż BF2, iż z początku można poczuć się dziwnie. Dzisiaj nad ranem wyszła nowa - oznaczona numerkiem 0.95 - wersja, która wprowadza wiele nowości. Tak, PR przeszedł bardzo długą drogę, aby stać się tym czym jest teraz.

eJay
15 października 2010 - 13:21