Nieszczęście, straszne nieszczęście. Po zabójstwie w łódzkim biurze poselskim PiS blady strach padł na panów posłów. Pochowali się po kątach. Fulko zakłada nawet, że to własnie obawa przed zamachem terrorystycznym wyludniła ławy poselskie w czasie dzisiejszej debaty nad ustawą o in vitro. A niektórzy, jak poseł Pałys z PSL zalewali wręcz robaka w kuluarach kalkulując pewnie słusznie, że co im tam wstyd przed wyborcami - i tak już niewiele życia im zostało. Inni mają więcej szczęścia - dostali ochronę BOR-u. A ci, co nie dostali, apelują w stylu pana Waszczykowskiego z PiS-u: "nie zabijajcie nas!". Tylko do kogo adresowany jest ten manifest? Do walniętego, sfrustrowanego, 62-letniego społecznego outsidera, który narozrabiał w Łodzi? Chyba nie, bo on już został zgarniety i siedzi w pace. To do kogo... no własnie, do kogo?
Fulko nie wie. I szczerze mówiąc nie chce wiedzieć. Nie chce w ogóle wielu rzeczy. Nie chce powoływania kolejnej głupawej komisji śledczej, która po kilku miesiącach jałowych dyskusji napisze 6 różnych raportów. Nie chce wysyłania ani policji, ani straży miejskiej do cieciowania w biurach poselskich. Niech mundurowi robią to, do czego są przeznaczeni - łapią przestępców. Wasz bard nie chce również kolejnych psychopatycznych manifestacji politycznych, efektem których ludzie robią krzyże z puszek po piwie, rzucają gównem w tablice pamiątkowe i wyzywają księży od ubeków. Fulko ma także dość gadania o "małpkach" i zdrowiu psychicznym jakiegokolwiek prezydenta. Nie chce głosować na posłów - pozerów, udających nędzarzy, a następnie wykupujących własne BMW od komornika za 80 kafli. Nie chce także słuchać tych polityków, którzy najpierw obiecywali drugą Irlandię, a potem uraczyli nas podwyżską podatków. Fulko wie, że ogólnie jest kryzys i takie tam, ale nie chce i koniec.
A czego wasz protagonista chce? Chce, by morderca z Łodzi dostał dożywocie. Chce także, by polskie organy ścigania równie szybko łapały każdych innych bandytów. Fulko pragnie harmonii i równowagi. Dlatego marzy, by zarówno śledztwo, jak i szum wokół katastrofy smoleńskiej znalazły wreszcie swój finał. Bo o dwóch innych wypadkach komunikacyjnych, oczywiście mniejszego, ale i tak bardzo dużego kalibru (zabrały życie 31 naszym rodakom) mówiło się góra przez dwa tygodnie. Dlaczego więc o Smoleńsku trąbi na okrągło przez ponad pół roku? Czy ludzie, którzy zginęli pod Berlinem i w Nowym Mieście nad Pilicą, warci są poświęcenia dwunastokrotnie mniejszej uwagi niż ofiary TU-154? Chyba nie. Czego jeszcze wasz mistrz pióra chce? Ano chce normalnych polityków - spierających się między sobą, podzielonych, a nawet skłóconych, ale myślących przede wszystkim o kwestiach kluczowych dla naszego obecnego i przyszłego życia, a nie bzdetach.
Tylko, że Fulko to se może chcieć, a ONI i tak zrobią wszystko po swojemu. A dziennikarze tylko będą zacierać rączki i podstawiać mikrofony... Jeśli nie daj Boże zrobi się odrobinę zbyt nudno, zawsze mogą zaprosić do studia dwóch największych antagonistów z obozów Donaldinio i Jara. Szast, prast i już mamy starcie dwóch klaunów.
Po morderstwie w Łodzi tylko garstka naiwniaków uwierzyła w to, że to tragiczne wydarzenie zmieni coś w polskiej polityce. Fulko nie uwierzył. I patrząc po tym, co się dzieje w ostatnich dniach, chyba miał rację. Bo żeby nie spadły słupki w sondażach, to "show must go on". Eeeech... nie na darmo Franz Mauer w "Psach 2" mówił: bandytą mogę być, nie politykiem. Fakt, że ten tekst stał się kultowy, świadczy, że wielu ludzi zgadza się z tezą Franza. Ale żeby od razu zabijać... eeeee.
Drodzy politycy, Fulko i ferajna nie mają o was dobrego zdania. Ale nie bójcie się na Boga tak o siebie. Ani Fulko, ani inni NORMALNI ludzi nie mają zamiaru was zabijać. Po co? Za rok następne wybory.