15 lat na rynku, grubo ponad setka gier opatrzonych charakterystycznym logiem jednego z najstarszych wydawców gier w Polsce, pionier wielu unikalnych rozwiązań(gry po 19,90 zł!) i… pyk, było, minęło. Wydawało się, że tak prężnie niegdyś działającej firmy nic nie ruszy, ale prawa rynku okazały się jednak aż nadto brutalne.
Choć początki nieco odbiegały od późniejszego profilu działalności firmy, to właśnie sukcesy w połowie lat 90-tych ubiegłego wieku pozwoliły wypłynąć firmie na szerokie wody… ekhm, no dobra, Wisła i Odra to maks, nie przesadzajmy. W każdym razie – wtedy to TopWare wypuściło na rynek dwie do tej pory znane i lubiane produkcje – mowa o kosmicznej strategii Earth 2140 i detektywistycznej przygotówce utrzymanej w detektywistycznej stylistyce Ameryki lat 30-tych. Obydwu tytułów nie trzeba długo przedstawiać – Earth doczekał się kilku kolejnych odsłon, a Jack Orlando urzekł wielu graczy właśnie tym niepowtarzalnym klimatem, chociaż wielu pamięta tę grę głównie ze względu na fantastyczny motyw muzyczny autorstwa Harolda Faltermeyera:
Historycznym tytułem, wydanym jako pierwszy przez TopWare była bajkowa, niezwykle wesoła strategia Knights & Merchants: The Shattered Kingdom. Wraz z kolejną odsłoną - The Peasants Rebellion - na stale zaskarbiły sobie sympatię graczy chcących odpocząć po trudach wojen w tych nieco „poważniejszych” produkcjach. Kolejne lata przynosiły następne wielkie hity wydawnicze. W ofercie bielskiego wydawcy znajdowały się takie klasyki jak cała seria Emergency – jedna z niewielu produkcji symulujących działanie oddziału ratunkowego, Jagged Alliance, Polanie II (mleko, mleko, mleko!), Runaway: A Road Adventure, Two Worlds…
Nie sposób zapomnieć o wielkim fenomenie początku XXI wieku – Kurce Wodnej, która ku zaskoczeniu wielu stała się wielkim „kioskowym” hitem, a dzięki swej niskiej cenie trafiła do wielu polskich rodzin mających przedtem niewielką styczność z grami. Prosty, swojski celowniczek z jajem (dosłownie i w przenośni) przyniósł znakomite wyniki – szacuje się, że wszystkie części rozeszły się w blisko 250 tysiącach sztuk! Nieśmiało przyznam, że sam dwukrotnie dałem się złapać na kurzy fenomen i powiem szczerze, że jakoś wcale tego nie żałuję!
Jednak po okresie wielkich sukcesów musiały nadejść słabsze momenty – mimo wszystko regres firmie nadchodził bardzo powoli, a wszystko, co złe, zaczęło się wraz z podpisaniem umowy z niemiecką firmą Zuxxez, na mocy której prezes zachodniego wydawcy stał się prezesem bielskiej firmy. Z roku na rok plany wydawnicze TopWare Poland były systematycznie okrajane – coraz częściej w sprzedaży pojawiały się mało znane, budżetówkowe produkcje, które nie mogły dać odpowiedniego zastrzyku gotówki.
Rok 2008 i 2009 to już kompletna katalogowa klapa – w ofercie firmy pojawiały się tylko symulatory ciężarówkowe różnej maści, ogólnie rzecz biorąc wszystko, co opierało się na osiemnastu kołach było opatrzone logiem TopWare. W maju 2009 rozpoczęto projekt „TopWare: Reanimacja” – stery w zarządzie firmy objęli Łukasz Kubiak i Bartosz Moskała, wcześniej związani z krakowskim studiem Reality Pump. Zmiany były widoczne gołym okiem – TopWare po raz pierwszy w historii zaczął wydawać gry na konsole, a nakładem firmy pojawiły się m. In. The Path, czyli mroczna opowieść o Czerwonym Kapturku, Velvet Assassin czy Raven Squad.
Niestety, zapału starczyło zaledwie na kilka miesięcy. Duet prezesów nie porozumiał się z Zuxxezem w sprawie nowych warunków funkcjonowania firmy, a niemiecki właściciel zaprzestał finansowania TopWare’a. Pracownikom nie pozostało nic innego jak wyczyścić magazyny, spakować manatki i zamknąć siedzibę firmy, prawdopodobnie już raz na zawsze. A co stało się z prezesami: Moskałą i Kubiakiem? Tak im się spodobał biznes wydawniczy, że postanowili założyć nową firmęwydawniczą – FonoGame – dzięki której na półkach sklepowych mogliśmy znaleźć m. In. Torchlighta czy antologię Painkiller: Pandemonium.
A Wy? Które gry wydane przez TopWare wspominacie najmilej i jak zapamiętacie bielskiego wydawcę?