Światełko w tunelu vol. 10 - Garshasp - yasiu - 10 maja 2011

Światełko w tunelu vol. 10 - Garshasp

Gdybym miał wydawać pieniądze na gry biorąc pod uwagę sympatię do autorów, ciekawej historii powstania danego tytułu, Garshasp na pewno stałby się moim nabytkiem, szczególnie, że już można go zakupić na Steamie. Niestety, zakupy gier są zazwyczaj oparte na innych kryteriach, a z czystej sympatii mogę wydać kwotę trochę mniejszą niż 70zł i nie czuć się z tego powodu biedniejszy. Czas spędzony z produkcją studia Dead Mage pokazał, że jednak nie bez powodu najlepsze slashery mają za sobą milionowe budżety i sztaby ludzi liczone w dziesiątki jeśli nie setki. Niemniej, propozycja powstała w Iranie nie jest grą beznadziejną, zwyczajnie brakuje jej szlifów co byś może wynika z zastosowania darmowych narzędzi przy jej tworzeniu.

Sama gra opowiada historię jednego z największych bohaterów perskiej mitologii. Wcielamy się w jego postać kiedy w naszej osadzie zaczyna się dziać coś złego. Od tej pory kierując krokami człowieka z twarzą którą trudno zapomnieć, mścimy się i pomijając historię – która wraz z przerywnikami filmowymi jest jednym z mocnych atutów gry – pracowicie likwidujemy potwory w ilościach idących w setki jeśli nie tysiące. Wszystko to odbywa się w środowisku trójwymiarowym zrealizowanym w znany z innych produkcji sposób – kamera nie obraca się tak jak byśmy chcieli, poruszamy jedynie bohaterem a wirtualny obiektyw podąża za naszym bohaterem.

I już mówiąc o kamerze można wspomnieć o największej wadzie gry – mniejszych lub większych niedoskonałościach widocznych przez cały czas. W przypadku kamery jest to jej niezbyt dokładna praca, często bywa, że zwyczajnie nie widzimy Garshaspa – na szczęście nie zdarza się to w momentach walki. Inne elementy które wymagają dopracowania to animacja i (żeby nie użyć słowa feeling) czucie bohatera, walki i przeciwników. To wszystko jest zwyczajnie drewniane, nienaturalne. Tak, jakby zabrakło klatek animacji, różnorodności sposobów w jakie wrogowie padają. Nie należy też przyglądać się zbyt dokładnie cieniom, bo grafika na statycznych obrazkach wygląda naprawdę dobrze, w akcji widać np. schodki między obszarami oświetlonymi i zacienionymi. Mógłbym wymieniać podobne smaczki dłużej, ale nie chcę się znęcać.

Garshasp to jednak nie tylko niedoróbki. Całkiem fajnie zbiera się doświadczenie, otrzymuje nowe ciosy. W miarę dobrze też zrealizowano walki z większymi przeciwnikami, gdzie zazwyczaj musimy takiego gościa nieco stłuc a potem przycisnąć kilka guzików we wskazanej kolejności co owocuje efektownym wykończeniem naszego wroga. Nie jest też Garshasp grą nudną, o ile już przyzwyczaimy się do jego minusów. Przeciwnie, walka goni walkę i jeśli gramy z nastawieniem na utłuczenie kilu, kilkunastu czy kilkudziesięciu przeciwników, możemy się dobrze bawić. Być może autorom uda się poprawić niektóre wpadki w łatkach, w takim przypadku gra będzie bardziej godna polecenia. Tymczasem, trzeba czekać na demo bo ja nie zobowiązuje się do polecenia jej każdemu. Gdyby oceny gier były idealne, postawił bym jej pięć i miałbym spokojne sumienie, bo to jest średnia gra. Średniość powodują głównie błędy wykonania a te być może wynikają z takich a nie innych nakładów finansowych na jej produkcje. W świecie gier niezależnych autorzy odważnie wyrwali się ze szponów grafiki dwuwymiarowej i pokazali, że można. Za nimi na pewno pójdą kolejni.

yasiu
10 maja 2011 - 19:02