Weekendowy mózgorezator - Chase & Status - sathorn - 25 czerwca 2011

Weekendowy mózgorezator - Chase & Status

Jeżeli nie możecie przekonać się do, coraz popularniejszych ostatnimi czasy, elektronicznych brzmień, to Chase & Status, będzie świetnym wyborem. Duet producentów w Wielkiej Brytanii tworzy bowiem drum & bass i dubstep "dla ludzi", nagrywając utwory, które są stosunkowo lekkie, a w większości ich kawałków niemałą rolę odgrywa... wokal. Zanim zaczniecie czytać dalej, włączcie sobie ten numer. Na pewno zauważycie od razu, że zaczyna się nietypowo.

Podczas gdy Wy słuchacie sobie Pieces, to ja może opowiem Wam nieco o zespole. Trzonem tej formacji jest duet producentów, w osobach Saula Miltona i Willa Kennarda. Oboje zajmują się tworzeniem muzyki w studio, natomiast podczas koncertów dołączają do nich Rage - jako wokalista, oraz Andy Gangadeen, jako perkusista. Chociaż Chase and Status działa od 2003 (a przynajmniej tak twierdzi Wikipedia), to ich pierwsza płyta - More than Alot - pojawiła się dopiero w roku 2008. Album sprzedał się całkiem nieźle, co najważniejsze, został ciepło przyjęty przez krytyków, którzy przyznali mu nagrodę dla najlepszego drum and bassowego albumu 2009 roku, a duet odpowiedzialny za płytę otrzymał tytuł najlepszego producenta. Na płycie poza wklejonym już Pieces, który jest najlepszym numerem na płycie (m.in. dzięki gościnnemu występowi Plan B, o którym będzie niedługo osobny wpis), znajdują się też inne, mocne kawałki. Jak chociażby, dosyć klasyczny w swoim brzmieniu, ale świetny Take Me Away.

Oczywiście jeżeli przyjmie się podejście, w którym od dobrania wokalu, zależy brzmienie całego utworu, można się łatwo na tym przejechać. Na szczęście Chase & Status mają dobre ucho, albo po prostu szczęście, bo zazwyczaj nie można im nic pod tym względem zarzucić. Mówię "zazwyczaj", bo niestety zdarzyło się kilka zgrzytów. M.in. tragiczny występ Dizziego Rasscala.

W styczniu 2011 roku ukazał się drugi album Chase and Status - No More Idols. Na płycie pojawiło się więcej znanych wokalistów, którzy użyczyli swojego głosu, zachęceni sukcesem debiutu. Podłuchamy więc m.in. White Lies, Dizziego Rascala (o którym już niestety wspomniałem), Deliah, czy po raz kolejny - Plan B.

Uwaga, niżej zamieszczony kawałek może powodować stany wielkiej smuty!

Na deser, dla poprawienia nastroju, bardzo energiczny numer. Od siebie dodam, że świetnie się do niego jeździ samochodem.

No More Idols dostaniecie w Polsce jeżeli dobrze poszukacie, aczkolwiek cena jest dosyć wysoka, w dodatku bardzo ciężko jest upolować More than Alot. Na szczęście z pomocą przychodzą iTunes, czy Amazon, gdzie obydwa albumy, można nabyć tanio w wersji cyfrowej, bądź w postaci tradycyjnej płyty CD. Naprawdę warto wydać te kilkadziesiąt złotych.

sathorn
25 czerwca 2011 - 20:38