Cudne wakacje czyli Fulko opala tors na Rodos cz.2 - Fulko de Lorche - 28 sierpnia 2011

Cudne wakacje czyli Fulko opala tors na Rodos cz.2

Pogoda w Polsce w końcówce sierpnia przypomina tą na Rodos. Parówa. W takich warunkach niezbyt komfortowo tak siedzieć w dusznym pokoju i wlepiać gały w ekran, ale że Fulko obiecał drugą część wrażeń z Rodos, to obietnicy musi dotrzymać. Rzecz jasna jasne z pianką pomoże. No to na czym to skończyliśmy… Acha, na „k”.

L jak:

Leżaki – brak odpowiedniej ilości leżaków to choroba wielu hoteli, w tym Fulkowego właśnie. Wasz mistrz pióra wietrzy w tym większy spisek. Bo kto nie ma leżaka, ten nie leży przy basenie i nie żłopie darmowej gorzały. Ale nieważne. Leżaki w hotelu Fulko owszem, można było sobie zarezerwować – wstając o szóstej rano (!!!), fatygując się na basen i rzucając na nie ręczniki. Ale wasz bard nie po to wybulił kupę kasy na All Inclusive, by wstawać skoro świt. Na plaży było jeszcze ciekawiej, bo oprócz tego, że było mało leżaków, to jeszcze były one płatne (4 EUR). Czteroosobowa rodzina Fulko razy 4 EUR daje 16 EUR dziennie. Jeśli pomnożymy to przez dwa tygodnie wakacji to wychodzi, że za same leżaki wasz protagonista musiałby wybulić 900 stów! Nie ma mowy! Dlatego zgadliście: Fulko na Rodos na leżakach raczej nie leżał.

M jak:

Motoryzacja – po Rodos jeżdżą bardzo przyzwoite auta. Sporo jest marek znanych i lubianych w Polsce (Fiat, Skoda). Bardzo popularne są auta małe, co Fulko tłumaczy sobie z wąskimi drogami i niewielkimi dystansami do przebycia. Wasz ulubiony felietonista nigdy wcześniej nie widział tylu Smartów w jednym miejscu! Co do autobusów, wozi się nimi całkiem fajnie, by nie powiedzieć komfortowo (wygodne fotele, klima, czystość). W autokarach nie wolno palić a także pożywiać się. Jak tylko kierowcy zauważą, że wcinasz kanapkę, zaraz cię opierd… Za burdel w środku mogą bowiem zapłacić utratą licencji lub bardzo wysokim mandatem. Inna sprawa, że na wyspie każdy miejscowy ma kogoś w policji i mandaty płacą podobno tylko turyści.

W porównaniu z niedaleką Turcją auta na Rodos to wypasione bryki. Co nie oznacza, że nie można znaleźć takich rodzynków jak ta półciężarówka na obrazku. Nie jest to unikat - Fulko widział co najmniej kilka egzemplarzy tego autka.

Morze – a właściwe morza, bo są dwa. Wschodnie wybrzeże opływa morze Egejskie –mętne,  wzburzone, owiewane porywistym wiatrem znad Turcji. To wymarzone miejsce dla miłośników windsurfingu czy kitesurfingu i rzeczywiście jest ich tu jak mrówków. Sporo jest też szkółek i wypożyczalni desek. Zachodnie wybrzeże wyspy oblewane jest natomiast wodami morza Śródziemnego. Spokojna, przejrzysta toń przyciąga kąpielowiczów i miłośników nurkowania. Fulko oczywiście zabrał sprzęt do nurkowania i pojechał na wschodnie wybrzeże. No i nie ponurkował se. Jak to Fulko.

N jak:

Napitek – grecki alkohol na zawodnikach ze środkowo-wschodniej Europy nie zrobi specjalnego wrażenia. Piwo to siki Weroniki – jest słabe, smakuje jak woda i można chlać litrami, a jedynym skutkiem są częste odwiedziny w WC. Z winem, szczególnie czerwonym wytrawnym  jest zdecydowanie lepiej – świetnie gasi pragnienie i nie śmierdzi siarą. Z mocniejszych napitków do przyjęcia są Metaxa (brandy), Souma (czysta) i Ouzo, choć to ostatnie ostro zalatuje anyżkiem. Najsmaczniejszym napitkiem jest zdecydowanie Sazok – likier miodowy, który Fulko kupił w jakiejś zapadłej wiosce w centrum wyspy. Pyszne to, moc przepisową ma i można pić bez przepitki, ale ileż likieru można wypić? Podsumowując: greckie napitki są do przyjęcia i warto je konsumować, ale pod warunkiem, że się je ma za darmo (a tu potrzebna jest opcja All Inclusive).    

W barze przy basenie barmani przygotowali spory zapas ginu, rumu, ouzo, brandy i wódki. Zaraz będzie 13-sta i tłuszcza z All Inclusive przyszturmuje źródełko.

O jak:

Opaski na rękę – sposób znakowania ludzi w celu identyfikacji, którzy mają w pakiecie kawior i szampana, a którzy kanapki z kompotem. Innymi słowy kto ma, a kto nie ma All Inclusive. Fulko miał, więc dostał zieloną opaskę na rękę (przynitowali skurwiele, nie dało się ściągnąć) i odtąd mógł korzystać z żarcia i picia za free i innych darmowych atrakcji. Ale, jak zaznaczył już wcześniej, były jeszcze inne opaski (z napisem VIP), które nosili np. Anglicy i Holendrzy. I ci mieli do dostęp do większej ilości wszelakiego dobra. Jak widać, segregacja rasowa dotyka nawet najwyższych sfer.

P jak:   

Plaże – takiego piaseczku jak nad Bałtykiem to na Rodos nie znajdziecie. Na zachodnim wybrzeżu plaże są zazwyczaj kamieniste, ewentualnie piaszczysto-kamieniste. Nic specjalnego, pupa od siedzenia na kamulcach boli, a wiatr porywa materace, karimaty, piłki plażowe, torby, kubki z piwkiem itd. Jedyną rozsądną alternatywą są leżaki, ale nawet w opcji All Inclusive są one najczęściej płatne.  Na wschodzie natomiast plaże są ładniejsze, ze żwirkiem albo grubym piachem, no i nie ma wiatru. Za to upał daje mocniej w skórę. Jest jeszcze jedna różnica między rodyjskimi a bałtyckimi plażami: na rodyjskich ani białych muszelek, ani bursztynów nie znajdziecie. I mewy nad głowami nie latają. I zapachy ze smażalni ryb nie dobiegają. Bo nie ma smażalni.

Takiego piachu brachu, jak nad Bałtykiem na Rodos nie znajdziesz. Same kamienie i żwir, a sporadycznie występujący piasek jakiś taki bury i brudny.

R jak:

Religia – wiodącą religią na Rodos jest greckie prawosławie. Kościołów jest bardzo dużo i są one bardzo ładnie ozdobione i utrzymane. Szczególnie ciekawie wyglądają posadzki, w większości zrobione z malutkich otoczaków postawionych na sztorc. Misterna robota. Grecy są generalnie religijni, ale… msze potrafią trwać po 3 godziny, a ludzie w trakcie liturgii wchodzą/wychodzą z kościoła, ucinają sobie pogawędki i ogólnie atmosfera jest dość luźna. Co do kościołów katolickich, jest ich niewiele. Jako ortodoksyjny katolik, w niedzielę Fulko uderzył do kościoła (św. Franciszka) w Rodos City, ale pocałował klamkę. To nie Polska – tutaj odprawia się jedną mszę dziennie i potem wszyscy zmykają do domku, łącznie z księdzem.  

Rodos (miasto) – stolica wyspy i całego Dodekanezu. Bardzo ładna mieścinka, oferująca wiele atrakcji turystycznych. Z postoju taksówek niedaleko jest do portu Mandraki, w którym kiedyś ponoć stał Kolos Rodyjski. Teraz nie ma po nim śladu, cumują za to setki łódek, żaglówek, statków wycieczkowych i dużych liniowców pasażerskich. Kolorowy cyrk. Oprócz portu trzeba konieczne zwiedzić Stare Miasto – otoczoną starożytnym murem dzielnicę, po której spacer cofa człowieka w czasie. Tutaj każdy kawałek muru ma swoją historię i to naprawdę czuć. Poza tym pełno jest knajpek i sklepów, dlatego można i zjeść, i wypić, i kupić sklejaną żaglówkę albo miecz na pamiątkę. Fulko jest centuś i Kraków kocha jak nic innego na świecie, ale przez Old Town w Rodos czapkę chyli.   

W porcie Mandraki cumują zarówno małe łódki, jak i duże komfortowe statki pasażerskie. Fulko jednym z nich płynął. Podobnym do tego na zdjęciu. No może trochę mniejszym... tak ze sto razy.

S jak:

Samoloty – gdy Fulko wykupywał wycieczkę, usłyszał, że w pobliżu hotelu znajduje się lotnisko. Wydawało się, że to nic strasznego, jednak w tym przypadku „w pobliżu” oznacza o rzut beretem, na dodatek dokładnie na ścieżce podchodzenia samolotów do lądowania. Skutek? Co 10 minut ryk silników odrzutowca lecącego 50 metrów nad głową. Ot, taki darmowy bonusik w ramach All Inclusive. W dzień jeszcze można było się przyzwyczaić, ale w nocy? Wasz mistrz pióra pierwszy raz, odkąd dzieci mu podrosły, spał w nocy z watą w uszach.  

Siedem źródeł – jedno z miejsc, które będąc na Rodos koniecznie trzeba odwiedzić. Piękna dolinka ze strumykiem, który zasilany jest wodami z siedmiu źródełek. Źródełka biją z ziemi u stóp starego dębu i jest ich na pewno siedem, gdyż są ponumerowane. Dodatkową atrakcją tego miejsca jest jeziorko ze starą, archaiczną zaporą. Do jeziorka można dotrzeć normalnie ścieżką lub wąskim jak diabli tunelem. Tunel ma 150 m, jest nieoświetlony i na dodatek brodzi się w nim po łydki w wodzie. „Ciemność widzę” – jak powiedziałby Maksiu. Ostatnią atrakcją doliny jest 5-metrowy pyton w sklepie z pamiątkami – żywy, nie wypchany, wypuszczany co jakiś czas przez właścicielkę dla rozprostowania kości. Na szczęście wtedy, gdy był tam Fulko, pyton spał.

Przelatujące co parę minut kilkadziesiąt metrów nad głową samoloty w dzień były atrakcją, w nocy utrapieniem.

T jak:

Turyści – Fulko nie wie dokładnie, ile dokładnie naszych braci zza Odry chodzi po tym padole, ale gdzie się nie ruszy latem, tam od cholery jest Niemców. To samo jest na Rodos. Wasz protagonista niby nic do nich nie ma, ale uwierzcie – słuchanie na okrągło mowy, która brzmi jak seria z karabinu maszynowego potrafi podminować.  Poza Niemcami dużo jest Anglików, Holendrów i Polaków, a także Rosjan,  Skandynawów i Turków, którzy mają niedaleko do Rodosu, bo 18 km. Na jednej z wycieczek (do Symi) Fulko zaprzyjaźnił się nawet z dwoma Izraelitami – fajne chłopaki. Najpierw palili na statku jakieś słodko śmierdzące fajki, potem jeden z nich chciał skakać do morza. Fulko od zawsze powtarza, że papierosy szkodzą.

Tatuaże – 80% ludzi z Zachodu nosi tatuaże – tak wynika z obserwacji Fulko. Widać, iż zabawa z własną skórą jest tam tak powszechna, jak u nas chodzenie do fryzjera. Bardzo modne jest posiadanie kilku tatuaży. Faceci robią sobie duże tatuaże na piersiach, nie gardzą miejscem na przedramionach i łydkach. Kobiety preferują tylne części ciała, na łopatkach albo krzyżach. Może jeszcze mają w innych miejscach, ale Fulko już tam nie zaglądał. Jeśli ktoś w hotelu nie nosił tatuażu to było prawie pewne, że Polak. Niestety, wciąż traktujemy tatuaże jako ekstrawagancję lub oznakę kryminalnej przeszłości. A to jest przecież sztuka. Nawet Fulko chciał sobie wydziargać kotwicę na piersiach, ale żona nie pozwoliła.

Pięciometrowy pyton w Siedmiu Źródłach zachęcał do robienia zakupów w pamiątkach. Fulko kupił scyzoryk, z którym miał potem problem na lotnisku.

U jak:

Uwaga na toalety – w niektórych krajach na świecie rury kanalizacyjne są nadzwyczaj wąskie. Czemu – Fulko nie wie. Sam produkuje rury i może zaoferować nawet 6-calowe. Ale nieważne. Otóż Grecja należy do takich krajów z wąskimi rurami w kiblach. Dlatego zabronione jest wrzucanie papieru toaletowego do muszli, by można zatkać odpływ. Zamiast tego należy wrzucać papier do kosza na śmieci. Cóż… Wasz ulubiony felietonista bardzo szanuje przepisy, szczególnie w obcym państwie, ale w niektórych wypadkach po prostu nie mógł tego zrobić. Rozumiecie... 

W jak:

Wycieczki fakultatywne – jak każda ostoja turystyki, tak i Rodos oferuje wycieczki fakultatywne. Najbardziej typowe to: „objazdówka” po wyspie, zwiedzanie miasta Rodos (często nocą), rejs do Symi (sąsiednia wyspa z ładnym miasteczkiem) oraz wyskok na zakupy do tureckiego Marmaris. „Objazdówka” jest warta grzechu, bo można w ciągu jednego dnia zaliczyć większość miejscowych atrakcji np. Dolinę Motyli, Siedem Źródeł, Lindos czy winnice (z darmową degustacją). Symi to sucha jak pieprz wyspa z ładnym miasteczkiem – można sobie darować. A Marmaris? Jeśli ktoś lubi turecki targ – warto popłynąć. Fulko nie lubi. Resztę rodyjskich atrakcji (krzyż i twierdza w Filarimos, Aqua Park gigant w Faliraki, ruiny w Kamiros, warownie Joannitów) najlepiej zaliczyć wypożyczając samochód na dzionek lub dwa. Cena zależna od marki, ale najmniejsze autka (wszystkie mają klimę) „chodzą” już po 35 EUR za dzień.  

Korzystajcie z wycieczek fakultatywnych, a dowiecie się niesłychanych rzeczy. Fulko na przykład do niedawna myślał, że nasz Bartek to najstarszy dąb na świecie. Tymczasem na Rodos rośnie dębik datowany na 2400 lat! I jest w lepszym stanie niż Bartuś.

Z jak:

Zorba – słynny film „Grek Zorba”, a także „Działa Navarony” rozsławiły Rodos. Dlatego też Anthony Quinn, który grał w obu filmach stał się bardzo popularny na wyspie. Fulko w czasie oglądania miejsca, gdzie kręcono „Działa Navarony” usłyszał bardzo ciekawą historię. Otóż Quinn ponoć tak bardzo upodobał sobie Rodos, że obiecał otworzyć tu szkołę aktorską. W dowód wdzięczności dostał od władz greckich kawał ziemi z piękną zatoką, która odtąd została nazwana Zatoką Anthonego Quinna. Kiedy po jakimś czasie okazało się, że aktor nie dotrzyma słowa i ze szkoły nic nie będzie, następny rząd unieważnił decyzję poprzedniego. Mimo to nazwa zatoki przyjęła się i jest dziś powszechnie używana.

Ż jak:

Żal było wyjeżdżać. Na Rodos słońce świeci, ludzie są uśmiechnięci, a czas płynie wolniej.  A tu zaraz po powrocie wrzaski w robocie, korki na ulicach i tysiące śpieszących się gdzieś ludzi. Eeech... Dobrze chociaż, że za rok kolejny urlop. Fulko znowu pojedzie w jakieś egzotyczne miejsce, oczywiście obowiązkowo z pakietem All Inclusive.

Fulko de Lorche
28 sierpnia 2011 - 14:03