Od Fido do GOLa - cyfrowe rozmowy kiedyś i dziś - yasiu - 26 stycznia 2012

Od Fido do GOLa - cyfrowe rozmowy kiedyś i dziś

Godzina jedenasta – rano, wieczorem o tej porze śpię – piszę, wrzucam wpis na bloga. Wychodzę z domu. Godzina jedenasta minut dziesięć, stoję na przystanku, sprawdzam, czy ktoś już skomentował mój wpis. Pół godziny później robię to samo, jest komentarz, zdawkowo – bo z telefonu – odpowiadam. Przyjeżdżam do biura – wchodzę na forum, rozwijam swój lakoniczny komentarz. Dostęp zewsząd, zawsze, tysiące użytkowników, dyskusje trwają całą dobę. Jednak sieciowe rozmowy nie zawsze tak wyglądały.

To jest rzecz która się nie zmieniła odkąd zacząłem wymieniać myśli za pomocą cyfrowych nośników.

Moje początki, pierwszy udział w masowych flamewarach, trollowanie i wszystko to, co robi się w publicznych dyskusjach internetowych, przypadają na czasy kiedy w Polsce korzystało się z modemów. Dostęp do internetu miałem, ale tylko wdzwaniany na shella akademickiego komputera, stąd nie korzystałem z dobrodziejstw jakie oferowała Sieć. Mogłem za to – jak wielu – uczestniczyć w wymianie poglądów na dużą skalę za pośrednictwem sieci Fidonet.

Nie pamiętam dziś dokładnie jak to działało, a zainteresowani mogą przecież sięgnąć po google. W każdym razie co dzień – albo i rzadziej – wzdzwaniałem się do BBSu i dokonywałem synchronizacji. Specjalny program przygotowywał dla mnie paczkę z wiadomościami, które napisałem. Wysyłałem ją i ściągałem podobny pakiet wiadomości w interesujących mnie tematach. Sieć oferowała różne grupy tematyczne, a częstotliwość pojawiania się nowych wpisów w wątkach, zależała od tego, jak często uczestnicy dyskusji dokonywali synchronizacji. Zabawa była przy tym świetna, nad każdą odpowiedzią można było się dobrze zastanowić, czekało się z niecierpliwością (całkiem innego rodzaju niż dziś), natomiast znajomości, przyjaźnie i antypatie zdobywało się dokładnie tak samo jak dzieje się to dziś.

Wspólne zainteresowania łączą dyskutantów - nawet jeśli rozmawiają o czym innym.

W ten sposób operowałem przez kilka lat – jako posiadacz Amigi. Przesiadłem się na PC i przeskoczyłem na trochę inny grunt, uwzględniający Internet jaki dziś znamy. Sam w domu połączenia z siecią nie miałem, korzystałem więc z okazji i w pracy ściągałem i wysyłałem wiadomości. Byłem wtedy jednym z kilkudziesięciu – może kilkuset – członków listy mailowej operującej w ramach serwisu hyperreal.pl (KMWTW). Cała zabawa opierała się na serwerze mailowym który służył za centrum wymiany informacji. Co dzień wysyłałem na niego paczkę maili i odbierałem podobną paczkę wiadomości, które potem godzinami czytałem w domu. To właśnie wtedy tak naprawdę dowiedziałem się, co oznacza flamewar i nabrałem szlifów w tym rodzaju wojny. To właśnie wtedy zacząłem nawiązywać pierwsze Internetowe znajomości z których kilka przetrwało aż do dziś. Połączył nas Internet oraz wspólna pasja i chociaż każdy był inny i kłótni nie brakowało, ekipa była świetna.

Ten widok zna pewnie większość graczy. Niewiele się tu zmieniło na przestrzeni lat.

Potem pojawił się GOL – i w zasadzie, z małymi przerwami, został. Najpierw czytany tylko w pracy, potem też w domu, teraz też na telefonie, jest jedynym forum z którego aktywnie korzystam. Tempo wymiany myśli stoi tu o kilka poziomów wyżej niż na Fidonecie czy liście mailowej, ale takie mamy czasy, kto nie idzie do przodu, ten się cofa. Mechanizm jest w dużej mierze ten sam. Też zdobywa się znajomych, przyjaźnie, kontakty, ktoś cię lubi, ktoś nie, uczestniczysz w wojnach, wojenkach a czasem nawet porozmawiasz na jakiś konkretny temat.

Ciekawi mnie, co będzie dalej, w końcu kilka lat już nic się w tym temacieu mnie nie zmieniło.

yasiu
26 stycznia 2012 - 18:47