Mniej niż gra więcej niż film - Mureet - 9 stycznia 2013

Mniej niż gra, więcej niż film

The Walking Dead to jedno z bardziej filmowych przeżyć spośród growej biblioteki. Dlatego po dotarciu do końca tej świetnej historii, wciąż zadawałem sobie pytanie: czy to jeszcze gra, czy już film?

W celu rozwiązania nurtującej zagadki odwiedziłem parę polskich serwisów. Co myślą o TWD?
Redaktor serwisu Gry-Online w zaletach produkcji Telltale Games podaje m.in. "świetna fabuła, pełna zarówno wzruszających, jak i wstrząsających scen, kapitalne zakończenie", "zapadający w pamięć, bardzo dobrze nakreśleni bohaterowie"; Łukasz Berliński z gram.pl wymienia takie aspekty jak "Poruszający finał bardzo dobrego sezonu", "scenariusz". W innych serwisach sytuacja się powtarza, gdzie za główne plusy The Walking Dead traktuje się fabułę i postaci.

Jedna rzecz jest zastanawiająca - to określenia, które doskonale pasowałyby do filmu. Rzadko kiedy, w ten sposób opisuje się grę. Oczywiście nie mówię, że to źle, jednak chcę zwrócić na to Waszą uwagę. Filmowość oczywiście jest ważnym czynnikiem, ale w tym wypadku zdominowało sedno gry - grywalność. Elementów, gdzie "gramy" jest jak na lekarstwo. Zdecydowanie częściej spędzimy czas biernie przy monitorze w oczekiwaniu na ewentualny QTE niż właściwej rozgrywce. Naszą główną interakcją, którą pamiętamy po przejściu jest wyłącznie podejmowanie trudnych decyzji przez wciśnięcie wyłącznie jednego klawisza. Oczywiście gdzieś po drodze przewinęły się elementy "chodzone", ale były to tylko zwykłe przerywniki w zestawieniu do części filmowej.

Patrząc na sprawę z drugiej strony można by rzec, że w żadnym filmie nie mamy wpływu na to, co się wydarzy na ekranie, ani jak przebiegnie dana rozmowa. To my w pewnym stopniu decydujemy jak się sytuacja rozwinie. Oczywiście jesteśmy ograniczeni tym, co twórcy zaaranżowali, ale taki zabieg robi swoje. W ten sposób jesteśmy przykuci do monitora na długie godziny bez odczucia nudy. Zupełnie inaczej mają się filmy, gdzie historia opowiadana dłużej niż 2,5h zaczyna być nużąca. To właśnie czynnik immersji sprawia, że zapominamy o rzeczywistości, kosztem tej wirtualnej.

Dlatego tak ciężko jest zdefiniować czym tak naprawdę jest The Walking Dead czy do tej pory jeszcze nie wspomniany Heavy Rain. Według mnie są to produkcje, które tworzą nowy gatunek, gdyż ich filmowe ujęcie oraz specyficzny rodzaj rozgrywki (żeby nie powiedzieć ubogi) uzurpuje im takie prawo. Taką tezę stawiam odważnie tym bardziej, że jeszcze niedawno powstała MOBA, która jest raczej wariacją strategii, a nie pełnowartościowym gatunkiem.
Wracając do pytania postawionego na początku - jeśli zostałbym zapytany, czy The Walking Dead bliżej do gry czy do filmu ostatecznie wybrałbym to drugie przez wzgląd rdzeń rozrywki, który stawia na rozbudowaną fabułę, wyłącznie z elementami interaktywnymi. To taki film 2.0, gdzie widz ma kontrolę nad tym, co dzieje się właśnie na ekranie. 

Mureet
9 stycznia 2013 - 08:02