Pierwotnie to miała być zwykła recenzja. Jednak tekst Gregga, z którym niemal w całości się nie zgadzam wymusił zmianę formy. Jeśli jeszcze nie kupiliście biletów, zastanówcie się, czy warto.
Gregg: Sęp to genialny (jak na polskie realia) film
W ostatnich miesiącach weszło do kin kilka filmów, polskich filmów, które “Sępa” zjadają na śniadanie. “Sęp” ma niezłą fabułę, która trafiła w nieodpowiednie ręce. Co prawda jeszcze podczas napisów początkowych można domyślić się po co porywani są więźniowie, to jednak po drodze znalazło się miejsce na kilka niezłych twistów i zagrań przywodzących na myśl filmy o błyskotliwych złodziejach. Tragiczne dialogi, siermiężny humor, dziwaczny montaż i muzyka kompletnie nie dopasowana do wydarzeń na ekranie. Tak - to są polskie realia. “Sęp” jak w soczewce pokazuje główne problemy polskiego kina. Teatralny reżyser tak bardzo nie chciał zostać posądzony o teatralność swojej produkcji, że uciekł w tanie efekciarstwo. Ale to trzeba umieć robić, bo bardzo łatwo można popaść w śmieszność. Tutaj, niestety, tak właśnie jest.
Gregg: Żebrowski i Olbrychski dobrze zagrali, Małaszyński rozczarował
Mam dokładnie odwrotne wrażenie. Michał Żebrowski myślał chyba, że gra w teatrze. Ta jego nienaganna dykcja i tubalny głos wydają się nienaturalne. Daniel Olbrychski zagrał tak jak ostatnio zwykle grywa. Każdą swoją kwestią chciał podkreślić, że wielkim aktorem jest i on się do roli nie będzie przygotowywał, ma wyjebane i gra w “Klanie”. Ekspresji to u niego żadnej. Za to z kolei Paweł Małaszyński mocno mnie zaskoczył. Ostatnią jego dobrą rolą był Grand z “Oficera”, później stał się “tym drewnianym aktorem”. Rola narwanego luzaka na papierze zupełnie do niego nie pasowała, tym większe zaskoczenie, że Małaszyński podołał. Co do pozostałych aktorów, to jest Fronczewski i jest dobry. Jest też Przybylska. Przybylska ma piersi. Pokazuje piersi. Jest dobrze.
Gregg: Bardzo dobra muzyka zespołu Archive
Owszem - podczas napisów początkowych i końcowych. Gdzieś po środku to tylko psuje odbiór filmu. W miejscu, gdzie przydałoby się ciekawsze stopniowanie napięcia, mamy napieprzanie na gitarze.
Gregg: Nie będą to źle wydane pieniądze
Nie jest to kaszanka pokroju “Kac Wawy”. Ciekawa próba zrobienia hollywódzkiego filmu. Jednak najpierw nauczmy się podstaw robienia filmów, a później gońmy Hollywood. Podróbki zawsze są słabe. Film całkiem nieźle się ogląda. Byłby o wiele lepszy, gdyby ktoś poprawił scenariusz, napisał nowe dialogi, zmienił nieco obsadę, zmienił kiczowaty montaż...
Zastanówcie się jeszcze raz nad wydaniem kasy na "Sępa".