Węgierski e-sport jest sto lat za Polakami - rozmowa z bratankiem o tym jak się sprawy u nich mają - sathorn - 24 stycznia 2013

Węgierski e-sport jest sto lat za Polakami - rozmowa z bratankiem o tym jak się sprawy u nich mają

Podczas pobytu w Katowicach, z okazji Intel Extrme Masters Katowice miałem okazję poznać wielu ciekawych ludzi. Niektóre z tych znajomości okazały się bardzo zaskakujące. Spotkałem m.in. Gabora Totę z Węgier, który brał udział w turnieju FIFA13.  Podczas rozmowy okazało się jednak, że on sam, podobnie jak jego kraj, jest o wiele bardziej interesujący niż mogłem się spodziewać. Z punktu wiedzenia osoby zainteresowanej e-sportem.

Cóż, niewiele się zastanawiając namówiłem go na wywiad.

Sathorn: Mógłby się przedstawić i streścić Czytelnikom kim jesteś, co osiągnąłeś w e-sporcie i co robisz dla e-sportu na Węgrzech?

Gabor  „Gabu” Tota: Cześć wszystkim. Jestem Gabor „Gabu” Tota, mam 21 lat, jestem graczem, organizatorem i piszę newsy o e-sporcie na Węgrzech. Zacząłem grać w FIFĘ w 2005 roku. Wtedy też dołączyłem do ESL i zacząłem grać na poważnie. Mając  14 lat wygrałem swój pierwszy turniej offline – węgierskie kwalifikacje do FIFA Interactive World Cup i od tego czasu wygrywam prawie każdy węgierski turniej. Dwa razy brałem udział w WCG, w 2008 i 2009 roku. Poza tym brałem udział w Samsung European Encounter, no a teraz udało mi się zająć czwarte miejsce na Your Road To Katowice.

Aż do lata ubiegłego roku byłem niezwykle zmotywowany do gry, ale poza nasiąkałem informacjami o e-sporcie, w związku z czym postanowiłem spróbować zreorganizować węgierską sekcję FIFY na Węgrzech. Teraz piszę newsy na dwóch stronach o e-sporcie, jestem adminem ESL i muszę powiedzieć, że rośniemy z każdym dniem. Mamy ponad 200 graczy, organizujemy małe turnieje z nagrodami i naciskamy graczy, żeby tworzyli drużyny. To oczywiście tylko cząstka, zdajemy sobie sprawę, że aby utrzymać tempo wzrostu musimy wyjść poza FIFĘ, tak więc w tej chwili prowadzę rozmowy ze społecznościami spoza ESL, aby dołączyli do nas.

Sathorn: Jak źle jest z rozwojem e-sportu na Węgrzech? Wcześniej wspominałeś, że nie macie nawet wsparcia ze strony ESL.

Gabu:  Nie sądzę, żeby słowo „rozwój” było na miejscu. Na Węgrzech mamy coś w rodzaju miast-państw poza ESL, gdzie zreszają się drużyny i gracze, ale oni nawet nie wiedzą o ESL, a liderzy tych społeczności nie chcą informować ich członków o ESL i możliwościach jakie ono daje. Z powodu braku wsparcia ESL dla Węgier nasza niegdyś aktywna sekcja Counter-Strike’a jest obecnie obumarła. W tej chwili sekcja FIFA jest aktywna, ale to za mało.

Sathorn: Czy na Węgrzech są drużyny e-sportowe? Wiem, że Ty nie masz swojego menadżera, wszystkim zajmujesz się sam. To powszechne w Twoim kraju?

Gabu: Jak już mówiłem, gram w FIFĘ od 2005 roku i dopiero niedawno otrzymałem podpisałem umowę, która zapewniła mi stałego sponsora. Wspiera mnie węgierskie Team-Rock i chciałbym w tej chwili podziękować im serdecznie za pomoc. Mamy kilka organizacji e-sportowych, ale bez silnego zaplecza. Jest niezmiernie mała szansa, że uda im się coś osiągnąć.

Sathorn: Myślisz, że jest szansa na to, żeby e-sport rozwinął się na Węgrzech? Co stoi na przeszkodzie?

Gabu: Jest potencjał, osobiście jestem optymistą. Jak już wspominałem, są żywe społeczności, ale poza ESL. Nie może być e-sportu bez nawiązania łączności z firmą, która inwestuje mnóstwo pieniędzy i  zapewnia świetne warunki do działania sekcjom krajowym. Jednak to nie pieniądze są kluczowe, a czynnik ludzki. Jednym z problemów jest fakt, że niewiele osób wie jakie są zalety stworzenia silnej społeczności ESLowskiej. A oni z kolei chronią swoje interesy, swoje strony i swoje społeczności. Budują mur wokół zgromadzonych wokół siebie osób, zamiast poszerzać ich horyzonty, zamykają ich u siebie. Chcą budować swój prywatny sukces.

Sathorn: Co Twoim zdaniem trzeba zrobić? Jakie kwestie trzeba najpilniej rozwiązać?

Gabu: Wyszukuję tych gości, którzy budują mury i staram się ich przekonać, że nie czyha na nich zagrożenie, a okazja. To sytuacja, w której każdy może wygrać, wierzę w to. Po pierwsze, musimy wyjść poza FIFĘ – stworzyć dywizje League of Legends, Starcrafta II, Counter-Strike: Global Offensive, itd. Mamy graczy, mamy drużyny, ale brakuje nam wspólnej platformy. Wierzę, że uda nam się to rozwiązać. Pracuję nad tym.

Sathorn: Dzięki za rozmowę :)

Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę Ci wdzięczny, jeżeli polubisz mój fanpage na Facebooku, może nawet zasubskrybujesz mój prywatny profil, albo zafolołujesz mnie na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u. Reaktywowałem też niedawno swojego prywatnego bloga.

sathorn
24 stycznia 2013 - 20:25