Nagroda z najdurniejszy scenariusz wędruje dla twórców Upside Down (Odwróceni zakochani) - sathorn - 10 lutego 2013

Nagroda z najdurniejszy scenariusz wędruje dla twórców Upside Down (Odwróceni zakochani)

Od czasu do czasu mam problem z wyborem filmów. Ja nie mam nic przeciwko geekowskim tematom – fantasy, science-fiction, moja luba z kolei jest na to uczulona. Próbowałem ją zmusić, żeby obejrzała Gwiezdne Wojny, ale czwarty epizod musieliśmy podzieliśc na trzy raty. Płakłem wtedy.

Tak czy siak, przeglądając Filmweba trafiłem na Upside Down. Oto w alternatywnym świecie, gdzie obok siebie funkcjonują dwa światy, każdy z własną grawitacją. Górny, jest tym lepszym, dolny jest wyzyskiwany. Oczywiście to wszystko kwestie umowne, ale nawet w świecie filmu używa się takiej nomenklatury. Materia z jednego świata nie może stykać się z drugą, ponieważ zaczyna się palić. Po jakimś czasie. W takich oto okolicznościach poznają się Adam i Eden, którzy chociaż pochodzą z innych światów, szybko zapałają do siebie płomiennym uczuciem.

Koncepcja niezła. Niestety wszystko rozbija się o wykonanie. Myśleliście, że Prometeusz jest nieco naciągany? Sprawdźcie to.

Nie rozumiem dlaczego zabrania się wszelkich kontaktów ludziom z różnych światów (jak tylko widzą parę zaczynają do nich strzelać, WTF?!). Potem jest amnezja, spowodowana uderzeniem się w głowę. Na widok wielkiej miłości pod dwóch scenach jednak pamięć wraca. W międzyczasie główny bohater wymyśla sposób na to, żeby udawać mieszkańca górnego świata. Montuje sobie kamizelkę, która ciągnie go ku górze. Owa kamizelka za pierwszym użyciem zaczyna płonąć po godzinie, natomiast już drugim razem daje radę w niej spędzić urocze popołudnie, a na sam koniec tej przygody kiedy dosłownie smażą mu się już cholewki (w butach też ma jakieś metalowe blaszki, które go dociążają) spada z jednego świata i wlatuje do „swojego” oceanu. Ot tak. I żyje. Spoko, innym razem też spada, ale ląduje na drzewie, które zatrzymuje go już na pierwszej gałęzi. I też żyje. Nic mu nie jest, serio.

Para najpierw walczy o to, żeby się odnaleźć, ale nagle zła korporacja i chyba cały świat staje im na drodze. Zupełnie, jakby komuś to robiło czy będą razem czy nie. Potem jest jakaś akcja z magicznymi pszczołami, płynem po wypiciu którego można żyć w obu światach, bo przecież człowiek składa się głównie z wody. Adam i Eden uprawiają seks lewitując pomiędzy światami i od razu jest z tego dziecko. Nie wiedzieć czemu, żadne z nich się nie spaliło.

ŁOTDAFAK!

Do tego dochodzi irytujący Jim Sturgess i równie irytująca Kirsten Dunst. Postaci drugoplanowe są zagrane poprawnie. Muzyczka jest spoko, a widoczki nienajgorsze, chociaż żaden z Upside Down wizualny majstersztyk.

Film dostaje 2/10. Oczko powyżej najniższej oceny poszło w górę za koncepcję. Mam  wrażenie, że po tym jak ktoś krzyknął „zróbmy film w którym są dwa światy – jeden na górze, drugi na dole!”, machina ruszyła i było za późno, żeby ją zatrzymać.

PS. Upside Down zostało dodatkowo skrzywdzone tłumaczeniem tytułu – „Odwróceni Zakochani”. Komuś za to zapłacono... Nie dało się normalnie? „Do góry nogami”?

Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę Ci wdzięczny, jeżeli polubisz mój fanpage na Facebooku, może nawet zasubskrybujesz mój prywatny profil, albo zafolołujesz mnie na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u. Reaktywowałem też niedawno swojego prywatnego bloga.

sathorn
10 lutego 2013 - 15:53