Zacznę stwierdzeniem oczywistym: Michael Fassbender musi być świetnym gościem. Steve McQueen kręci z nim już trzeci film (12 Years a Slave), muszą się zatem lubić. Aktor współpracuje również z mniej znanym reżyserem – Johnem Macleanem. W 2012 roku ich współpraca zaowocowała nagrodą Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych (BAFTA) za najlepszy film krótkometrażowy – Pitch Black Heist.
Trzynastominutowa opowieść traktuje o dwóch złodziejach, którzy zostają zatrudnieni do niezwykłego napadu. Muszą obrobić sejf w totalnych ciemnościach. Przy najmniejszym dopływie światła zostanie uruchomiony alarm. Michael (Fassbender) jest skupiony na zadaniu, nie ujawnia zbyt wiele szczegółów o swoim życiu. Liam (Cunningham) stanowi odwrotność kolegi. Akcja toczy się niespiesznie, by doprowadzić do finału, w którym się okaże, że... :)
Czarno-białe zdjęcia, odrobina dialogów (ach te wyspiarskie akcenty, trzeba wprawy w rozumieniu), pomysłowa historia, dwóch zdolnych aktorów (w porywie do trzech) – oto prosta recepta na sukces. Nic wielkiego, a ujmuje. John Maclean nakręcił jeszcze jedną krótkometrażówkę z Fassbenderem w roli głównej – Man on a Motorcycle, niestety nigdzie nie można tego filmu obejrzeć. Reżyser ponoć zapowiedział, że po dwóch krótkich przygodach czas na pełen metraż, również z udziałem aktora. Mimo iż Michael ma napięty grafik (na chwilę obecną do 2015 roku zapowiedzianych jest osiem filmów, w których wystąpi), nie mam absolutnie nic przeciw kolejnemu projektowi.
Zanim jednak udamy się do kin w październiku na Adwokata, proponuję zapoznać się z Pitch Black Heist.