300 Dwarves, twór studia Nimbi Games wydany przez Artifex Mundi, to jeden z najciekawszych projektów Tower Defense od niepamiętnych czasów. Bajkowa grafika, historia idealnie wpasowana w klimat produkcji i krasnoludy... lubię krasnoludy!
Studio
Małe studio z Krakowa w 2012 roku podjęło się stworzenia gry z rodu tych, w które casuale grają non stop. Nie wiem ile godzin spędziłem grając w TDki jeszcze za czasów Warcrafta 3, ale było tego sporo - ekipa Nimbi Studios spróbowała zrobić coś nowatorskiego na rynku Tower Defense'ów i chyba im się udało. 300 dwarves jest sprzedawane przez krakowskiego giganta polskiego rynku gier - Artifex Mundi.
Koncepcja
Do prostej gry casualowej nie warto dodawać rozbudowanej historii, dlatego autorzy postawili na standardowy background story - źle się dzieje w królestwie, złe gobliny atakują, co robić? Zatrudnić krasnoludy, zapłać im w złocie i pozwolić im pokonać zło! Tym, którzy lubią ciekawe twisty i rozbudowane historie rodem z Game of Thrones polecam po prostu wciskać przycisk dalej i nie zagłębiać się - więcej przyjemności będziecie mieli z samej gry.
Gameplay
300 dwarves jest dokładnie tym, czym ma być - bardzo dobrym Tower Defense'em, ale z lekkim twistem. W większości gier TD możemy ustawiać wieże gdzie chcemy, w 300 Dwarves miejsca na wieże są ograniczone, przez co musimy strategicznie się wysilić, żeby dobrać najlepszą konfigurację. Najlepszym elementem jest to, że jest więcej niż jedna możliwa kombinacja i każdy gra tak, jak chce - oby skutecznie.
Dodatkowo, za każdą wygraną misję otrzymujemy złoto, które możemy wykorzystać na upgrade wieżyczek lub trzech specjalnych umiejętności: spowolnienia, "frenzy" (zadajemy zwiększone obrażenia) i bombardowanie (w wybranym miejscu po krótkim opóźnieniu ląduje kula zadająca obrażenia obszarowe).
W grze dostępne jest 12 ręczniemalowanych misji, podczas których walczymy z goblinami, nieumarłymi i mieszańcami. Pojawiają się jednostki piesze, latające i oczywiście czempioni. Mapy są zróżnicowane i niezbyt skomplikowane - całość zajęła mi niecałe 3 godziny. Oprócz samej historii pojawiają się Bitwy - oddzielne, niczym ze sobą niepołączone mapy. Tutaj poziom trudności jest wyższy, ale nie ma nic, czego człowiek by nie pokonał.
Gracz ma do wyboru pięć wież, które mogą być upgrade'owane za odpowiednią opłatą (w końcu krasnoludy lubią złoto). Każda z nich jest zabójczo skuteczna, o ile wykorzystamy ją poprawnie. Dodatkowo, każda wieża ma przypisane zabawne wypowiedzi audio.
Nie ma rzeczy idealnych
Pomimo tego, że gra na pierwszy rzut oka wydaje się być idealnym przykładem świetnego Tower Defense'a, ma kilka minusów. Po pierwsze, grę można przejść wykorzystując trzy wieże (ja przez większość czasu korzystałem tylko z dwóch, bo są najbardziej efektywne) - więcej niż raz się w to nie zagra.
Po drugie, chociaż ograniczenie co do stawiania wież jest ciekawe, bo zmusza nas do myślenia, to w pewnien sposób zabija całą ideę gier TD, w których po prostu stawiamy gazylion wież i patrzymy, jak wszystko ginie. Tutaj patrzymy, jak wszystko ginie, ale często wystarczą nam do tego 4 wieże na całej mapie.
Werdykt
Gra jest pozycją obowiązkową dla wszystkich fanów gier z serii Tower Defense. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie, ale jest momentami zbyt prosta i może rozczarować. Na pewno świetnie sprawdzi się w podróży, czy jako przerywnik w trakcie pracy. Jednorożec miał z niej mnóstwo frajdy!
300 Dwarves dostępne jest w sklepie Artifex Mundi. Gra obsługuje platformy: PC (7 dolarów w sklepie), Mac, iPad/iPhone (iTunes - 0,99 centów) i dostępne jest w języku polskim, angielskim i francuskim.