Po efektownej jeździe zaciągnąć ręczny, wyjść z auta, sprowadzić akcję na nieco inny grunt i rozwijać się jak nigdy dotąd. Mniej więcej tak można opisać plan rozwoju zmotoryzowanego studia, które być może już niebawem wcale nie będzie kojarzyć się jedynie z grami wyścigowymi.
Studia Citerion Games raczej nie muszę przedstawiać, bowiem całkiem niedawno zaprezentowało nam, jak zniszczyć sentymentalne uczucia związane jedną z najlepszych(według mnie)ścigałek – NfS Most Wanted, wypuszczając jej cienki i kontrowersyjny remake. To jednak w gruncie rzeczy nie znaczy, że Citerion nie potrafi robić dobrych gier. Przykładem tego są chociażby wszystkie odsłony Burnouta z Paradise’m na czele oraz tym razem dobrze zrealizowany remake NfS: Hot Pursuit.
Chłopaki jednak zawsze gdzieś się pokazywali, wspomagając swymi rękoma inne studia tworzące, czego przykładem jest współtworzenie najnowszego Need for Speed: Rivals. Wszystko to za sprawą Electronic Arts, które już w 2004 roku przejęło Citerion i do dziś zgrabnie nim włada.
Sam dyrektor studia - Matt Webster publicznie odpowiada jednak, że sprawa wygląda zupełnie inaczej, że to oni decydowali czy zechcą stworzyć nowego NfS-a, czy też nie. Jakoby byli niezależni i robili co im się żywnie podoba. „Zespół zawsze miał pełną kontrolę nad własnym losem i dużą swobodę doboru projektów.” Absolutne brednie, od kiedy to studio tworzące wybiera sobie produkcje nad którą chce pracować? I że niby wydawca w to nie ingeruje? Chciałbym zajrzeć w umowę między EA, a Citerion, bo ktoś tu kogoś robi w konia.
Widać, jak od jakiegoś czasu studio boryka się z problemami, bowiem po wydanym w 2010 roku Hot Pursuit, kolejne dwie produkcje – Burnout Crash! Oraz nowy Most Wanted podtrzymywały jedynie średnią półkę jeżeli chodzi o jakość. Oszczędzę już sobie komentarza do pierwszego tytułu, gdyż to jakiś nieśmieszny żart. W tym czasie wysypało się kilku członków załogi, ograniczając ją do 17 pracowników. Coś wyraźnie jest nie tak zwłaszcza, że EA zleciło im wykonywanie tylko pobocznych prac do Rivals.
Webster tłumaczy jednak, że to dopiero deszcz przed burzą, że okrojenie kadry służy sprecyzowaniu kierunku, w jakim ma rozwijać się studio, po czym dopiero, gdy wyjdą na prostą z konkretnymi celami, ekipa się zwiększy i podejmie się czegoś więcej, niż tylko produkcji „za kółkiem”. Mocne słowa. Ciekawe słowa. Czy Citerion jest w stanie przerzucić się teraz na grę akcji z prawdziwego zdarzenia? Może shootera? Byłoby świetnie, gdyby powstał sequel konsolowego FPS-a Black, który pod względem technologii i rozgrywki prezentował bardzo wysoki poziom. To był jednak rok 2006, czyli bądź co bądź – dosyć dawno. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy studio stanie na wysokości zadania, ale 8lat temu, przed premierą właśnie Blacka kompletnie nie wierzyłem, że to się uda. Może i teraz bądźmy takiej myśli. Bądźmy zdania, że po Citerion niczego już dobrego spodziewać się nie można, zwłaszcza poza wyścigową płaszczyzną, by zaznać niezwykle pozytywnego zdziwienia. Ja jestem takiego zdania, nie będę już o tym myślał, nie będę wierzył zapewnieniom. Zwyczajnie poczekam i być może doświadczę, czy było warto,