Śmierć to tylko początek. Fenomen gier From Software - Avaral - 14 października 2015

Śmierć to tylko początek. Fenomen gier From Software

Demon's Souls to swoisty fenomen. Gra ujrzała światło dzienne pierwotnie jedynie w kraju kwitnącej wiśni. Charakteryzowała się wysokim poziomem trudności, enigmatyczną fabułą oraz małą ilością podpowiedzi. Wydawała się więc nieprzystępna i archaiczna, być może dlatego nie od razu zdecydowano się na światową premierę. Otrzymała jednak świetne recenzje, a gracze dostrzegli drzemiący w niej potencjał. Tytuł stał się na tyle popularny, iż tylko kwestią czasu było pojawienie się jego duchowych następców. Gry From Software stały się w wielu kręgach kultowe i zyskały rzeszę zagorzałych fanów. W czym tkwi ich niespodziewany sukces?

Już pierwsze produkcje spod skrzydeł japońskiego studia wystawiały śmiałków na nie lada próbę. Gra King's Field wydana w 1994 roku na PlayStation, cechowała się wysokim poziomem trudności oraz małą ilością wskazówek. Co rusz na śmiałków czyhały niebezpieczeństwa w postaci zabójczych pułapek oraz przerażających bestii. Nietrudno było się też zgubić w plątaninie korytarzy, eksplorując niegościnne lokacje. Jednak było w niej coś, co nieustannie przyciągało najwytrwalszych do kontynuowania rozgrywki. From Software już wtedy wiedziało jaką drogą podążać, konsekwentnie stawiając przed graczami coraz większe wyzwania.

Ojciec serii „Soulsborne” – Hidetaka Miyazaki – miał unikalną wizję gry akcji w konwencji dark fantasy, z elementami RPG. Po ciepło przyjętym Demon's Souls przyszła kolej na Dark Souls oraz Bloodborne. Wszystkie wymienione pozycje łączy jeden ważny element, który sprawia, że nie można się od nich oderwać. Mianowicie, jest nim absorbująca i zarazem wymagająca rozgrywka. Paradoksalnie jest to również element, który najbardziej odrzuci spore grono śmiałków. Częsta śmierć to naturalna kolej rzeczy, a mała ilość podpowiedzi sprawia, że można poczuć się zagubionym w tym nieprzyjaznym świecie. Umieramy z rąk przeciwników, dając się zaskoczyć zmyślnym pułapkom lub z własnej głupoty – raz za razem. 

Jednak śmierć jest tu tylko początkiem, a każda z nich czegoś uczy. Z czasem zaczynamy myśleć schematycznie, wystrzegając się wcześniejszych błędów, niestety i to nie zawsze pomaga, ponieważ równie istotny jest refleks oraz wyczucie czasu. Niecierpliwe osoby szukające w grach głównie relaksu mogą szybko odpuścić. Natomiast na tych wytrwałych czeka nagroda w postaci niesamowitej satysfakcji po pokonaniu bossa oraz poczynionych postępach. Wtedy każdy zgon będzie motywował do dalszej podróży w nieznane i nauki na własnych błędach.

System walki zaimplementowany w Soulsach jest jednym z najlepiej przemyślanych oraz najbardziej satysfakcjonujących, z jakimi miałem do czynienia. Wiele tytułów wzoruje się na nim w większym lub mniejszym stopniu. Nadmienię, chociażby naszego rodzimego Wiedźmina 3 lub Lords of the Fallen. Co w nim takiego szczególnego? Przede wszystkim mnogość i różnorodność oręża. Do tego niemal każda broń posiada własny zestaw ciosów i kombinacji, różniących się szybkością oraz zadawanymi obrażeniami. Możemy blokować ataki tarczą oraz je parować, wyprowadzając bolesne kontrataki.

Bardzo ważne jest umiejętne gospodarowanie zasobami wytrzymałości, ponieważ gdy spadnie do zera, jesteśmy bezbronni. Istotne jest także odpowiednie dobranie pancerza i ekwipunku, który ma wpływ na naszą defensywę oraz mobilność. Beztroskie machanie mieczem prowadzi tylko do szybkiej zguby i jedynie odpowiednia taktyka może nas uratować. Miłośnicy magii również znajdą coś dla siebie. Do dyspozycji otrzymujemy pokaźną ilość różnej maści zaklęć, podzielonych na kilka szkół, jak klasyczne czary, piromancja, cuda oraz uroki. Od zaklęć wspomagających, po zaklęcia stricte ofensywne. Zależności jest mnóstwo, dlatego potyczki w trybie PvP są niezwykle wciągające.

Jeśli jesteśmy już przy trybie wieloosobowym, warto nadmienić, że mamy do czynienia z oryginalnym podejściem do tematu. Rozgrywka sieciowa polega na korzystaniu ze specjalnych znaków, pozostawianych przez graczy w różnych miejscach. Dzięki nim możemy otrzymywać użyteczne wskazówki lub przyzwać sojusznika w celu współpracy. Inni gracze mogą również najechać nasz świat, aby spróbować sił w walce. Zarówno kooperacja, jak i potyczki PvP przynoszą ogromną satysfakcję. Społeczność graczy jest naprawdę duża i chętna do wspólnej zabawy, nawet kilka lat po premierze danej gry.

Najbardziej zapadającymi w pamięć momentami w produkcjach From Software, są bez wątpienia starcia z bossami. Czujemy się przytłoczeni ich mocą, wielu wydaje się w pierwszym momencie przeszkodą nie do pokonania. Nawet jeśli nie graliście w Soulsy, to zapewne słyszeliście o śmiercionośnym duecie, jakim jest Ornstein i Smough. Nie dość, że nie dają chwili wytchnienia nieprzerwanymi atakami, to po śmierci jednego z nich, jego kompan ewoluuje w silniejszą formę, a przy tym staje się jeszcze bardziej zawzięty. Walka zapadła w świadomości graczy jako jedna z najtrudniejszych w historii gier wideo.

Zdarzają się także oponenci, których wcale nie mamy ochoty zabijać, ponieważ nie należą do czarnych charakterów. Znacie poruszającą historię wielkiego wilka o imieniu Sif? Zwierzę broni pamięci swego przyjaciela Artoriasa (swoją drogą równie tragicznej postaci). Ostatnia faza pojedynku wywołuje prawdziwy smutek. Widzimy, jak zwierzę słania się na łapach po otrzymywanych razach, walcząc do utraty tchu. Walkom z Bossami dramaturgii dodaje epicka muzyka, która podkreśla powagę sytuacji, a chórki słyszane w tle wywołują gęsią skórkę.

Wielu ludzi pochopnie zarzuca, że omawiane gry nie posiadają fabuły. Fakt faktem, nie uświadczymy podczas zabawy długich fabularnych przerywników filmowych, niemniej w tym przypadku działa to zdecydowanie na korzyść, znakomicie wpasowując się w unikalny klimat. Fabuła jest enigmatyczna i szczątkowa, a przy tym wieloznaczna. Sami musimy dopatrywać się kolejnych informacji, uważnie czytając opisy przedmiotów lub słuchając zdawkowych, lecz treściwych wypowiedzi postaci niezależnych. Jednak z drugiej strony, jeśli kogoś nie interesuje sama opowieść, może skoncentrować się na rozgrywce i pominąć fabułę, ponieważ autorzy nie zmuszają nas do wgłębiania się w jej meandry.

Każdy tytuł przedstawia w pewien sposób dystopijną wizję świata pogrążonego w mroku, którego mieszkańcy na próżno szukają nadziei. Podczas onirycznej podróży napotykamy kolejne postaci dramatu, skrywające mroczne tajemnice. Na naszych oczach zmieniają się, popadając w szaleństwo. Tracą zmysły, stając się pustymi istotami. Z czasem nie poznają samych siebie jak Lucatiel z Mirry – postać znana z Dark Souls II. Natomiast w Demon's Souls pokonując finalnego przeciwnika, budzimy się w miejscu, w którym zaczęła się cała podróż. Uświadamiamy sobie wtedy, że nie jesteśmy w stanie zmienić przeznaczenia. Zostaliśmy przeklęci, niczym mityczny wąż Uroboros, który zjada swój ogon w nieskończoność.

W Bloodborne z kolei poruszane są tak intrygujące motywy, jak przenikanie się światów, czy istnienie pradawnych, potężnych istot. Miłośnicy literatury grozy niejednokrotnie dostrzegą sporo nawiązań i analogii do prozy H.P. Lovecrafta. Wiele wątków możemy interpretować różnorako, co tylko zaprasza do odkrywania kolejnych sekretów. Historię poznajemy kawałek po kawałku, odkrywając jej – na pierwszy rzut oka niewidoczne – bogactwo. Klimat jest mroczny, ciężki, przesiąknięty tajemnicą i często przygnębiający, ale właśnie to jest w tej serii urzekające.

From Software kieruje swoje produkcje głównie do hardkorowych graczy, tworząc tytuły wymagające cierpliwości, opanowania, ciągłej koncentracji oraz nauki na własnych błędach. Tworzenie takich gier od początku było ryzykowną decyzją. Niemniej studio znalazło swoją niszę, która z czasem rozrosła się do ogromnych rozmiarów, w postaci licznych fanów na całym świecie. To, co mogło odrzucić swoją nieprzystępnością, na przekór zapewniło serii popularność, przyciągając ludzi żądnych mocnych wrażeń oraz prawdziwego wyzwania. Wysoki poziom trudności, niepodrabialny klimat, level design najwyższej próby oraz wciągający tryb gry wieloosobowej to najważniejsze (lecz nie jedyne) czynniki, które zapewniły tak spektakularny sukces.

Wszystkim tym, którzy jeszcze nie grali lub szybko zrezygnowali z rozgrywki, szczerze polecam spróbować swoich sił. Nie zrażajcie się porażkami, tylko podążajcie niezłomnie przed siebie, by ostatecznie delektować się nieopisaną satysfakcją po pokonaniu kolejnych, wymagających bossów. Wtedy już nie będzie powrotu. I pamiętajcie o najważniejszej zasadzie: Śmierć to tylko początek.

Avaral
14 października 2015 - 21:31