Zainteresowanie Pokémon Go wciąż jest spore i jeśli osoby, które jak dotąd nie wychodziły z domu nagle wychodzą, to istnieją dwie możliwości. Pierwsza, gdzie jedna z tych osób znalazła partnera, partnerkę. Druga, gdzie jedna z tych osób znalazła partnera, partnerkę z pomocą Pokémon Go. Dobra, ale bądźmy poważni.
Po raz pierwszy, kiedy zagrałem w Pokémon Go, byłem przerażony. Charmander pojawił się na bramie garażowej mojego sąsiada, i jak podszedłem, mogłem usłyszeć dźwięki ze środka. Muzykę. Ludzi rozmawiających i śmiejących się, socjalizujących się. Znaki życia.
W taki sposób rozpoczął swój artykuł Nathan Grayson dla Kotaku, w którym opowiada o swoich lękach podczas gry w Pokémon GO. Sam artykuł nosi nazwę - Pokémon GO pomogło mi uporać się z fobią społeczną. Opowiedział jak wyglądał jego pierwszy kontakt z innym graczami, choć bał się z nimi rozmawiać z obawą przed wpadką, to jednak słusznie zauważył, że wszyscy są niezwykle podekscytowani i skorzy do rozmowy. Sugeruję przeczytać cały materiał, zwłaszcza że później nie jest tak osobisty, jakby się wydawał, raczej jest ukłonem w stronę gry, która niesie za sobą coś jeszcze niż tylko walkę z aspołecznością. Ludzie w końcu odwiedzają nowe miejsca, bawią się całymi rodzinami.
Oczywiście to nic takiego, ale również zaobserwowałem jak łatwo nawiązać kontakt z ludźmi, którzy tylko łapią Pokemony. Kiedyś samemu miałem fobię społeczną, teraz z roku na rok jest chyba lepiej. Naturalnie to nie zasługa Pokémon GO. Jednak przejeżdżając rowerem przez całkiem popularne miejsce pomyślałem, że spróbuję i nawiążę kontakt z rówieśnikami. I nawiązałem. Oczywiście zacząłem od prostego, bezpośredniego pytania - ,,Pokemony?'' Jeśli o mnie chodzi, to nie gram w tę grę, ale zrozumieliśmy się doskonale i nawet jakby się wydawało, że ta rozmowa długo nie potrwa, to mimo to wspólnie przeszliśmy sprawnie na inne wątki. Jestem zdania, że ta prosta gra mobilna rzeczywiście jest inicjatorem rozmów, a nawet nowych znajomości.
Ma się rozumieć, lepiej jest, kiedy nie ma takich tłumów.
Ale nie każdemu podoba się kierunek, który obrała ta gra. Dla dziennikarki Robyn Vinter, której artykuł wylądował między innymi na głównej stronie 9GAG, Pokémon GO nie jest zaproszeniem na rozmowę na ulicy. Napisała wprost i dosadnie, że zawstydzona skinęła głową jak na 27-letnią kobietę, która ma na pewno lepsze rzeczy do roboty niż wędrowanie po ulicach i rzucanie fikcyjnymi pokeballami w zmyślone stworki. Cały felieton zwieńczyła zaznaczonym na obrazku powyżej akapitem, który nie spodobał się społeczności.
Zaskakujące jak jedna tak zwyczajna, prosta gra mobilna potrafiła połączyć i podzielić w pierwszy tydzień po swojej premierze tylu ludzi. Kurczę, oni się poznają i rozmawiają ze sobą, naprawdę to komuś przeszkadza? Nie wiem, są z Team Valor czy coś? Nie gram, nie mam nic przeciwko, można porozmawiać. Tak naprawdę jak spędzam czas na zewnątrz, tak cieszyłem się także widokiem młodych ludzi jak ja, którzy nikomu w drogę specjalnie nie wchodzą, a świetnie się ze sobą bawią i uśmiechają, spędzając czas wspólnie, nawet z rodzinami.