Recenzja Nidhogg - szermierka lepsza niż olimpijska - A Very Special Snowflake - 23 sierpnia 2016

Recenzja Nidhogg - szermierka lepsza niż olimpijska

A Very Special Snowflake ocenia: Nidhogg
90

Po raz kolejny wejdziemy w dział gier niezależnych – gier indie, tym razem w produkcję Nidhogg, za którą odpowiedzialny jest ktoś o pseudonimie Messhof. Wydawałoby się zatem, że skoro to nie studio, to nie ma tutaj niczego wielkiego. I tak i nie. Nidhogg jest bardzo prostą grą zręcznościową, gdzie toczymy pojedynki, a ich wynik zależy tylko od umiejętności gracza w prostej do zrozumienia i do wykonywania mechaniki walki. Taki odrobinę SpeedRunnerowy sukces doceniony już na takich festiwalach jak Indiecade czy Eurogamer Expo.

 

Nidhogg założenia ma absolutnie proste. Wcielamy się w zwyczajnego szermierza, dzierży on szpadę i rusza na pozostałych szermierzy-przeciwników, których musi pokonać. I tak z każdym następnym poziomem, musimy pokonać innych szermierzy i dojść do końca mapy. Takich poziomów jest kilkadziesiąt, każdy o innej stylistyce i raczej nie napotkamy tutaj na zwykłe pole walki, tylko na szermierkę w kosmosie czy pod ziemią z potworem obsadzonym w roli głównej.

 

Zatem najważniejszym elementem rozgrywki, a raczej fundamentem jest walka. Tylko za pomocą szpady możemy pogadać i wykonujemy pchnięcia w stronę przeciwnika, a nawet rzucamy, gdy zajdzie taka potrzeba. Dla dynamiki pojedynków otrzymaliśmy jeszcze możliwość podskakiwania, fikołków, a nawet biegania po ścianach. Rozsądnie wykorzystane pomoże nam osiągnąć nasz cel i pokonać przeciwnika, a także nie być pokonanym. Wszystko jest łatwe do przyswojenia i zrealizowane właściwie, wszystko zależy tylko od indywidualnych umiejętności gracza.

 

 

Są to absolutne plusy produkcji. Wszystko jest ujmujące w swojej prostocie i jeśli singleplayer nie oferuje niczego szczególnego poza przygotowaniem do gry multiplayer, bo ta jak należy istnieje, to gra sprawia mnóstwo frajdy. Wciąż i wciąż mamy ochotę podchodzić do gry, podejmować się innych taktyk i szlifować swoje umiejętności, aby później przejść do rozgrywki z przyjacielem albo kompletnie obcymi ludźmi i dać z siebie wszystko, odnosząc zwycięstwo.

 

Wszystko zostało zrealizowane idealnie w tej kategorii i jedyne co można zarzucić Nidhoggowi, to tylko ten singleplayer, ale nie wiem czy Messhof w ogóle o tym myślał, żeby grę skupiać na rozgrywce pojedynczego gracza. Wydaje mi się, że nie. Otrzymujemy zatem idealną mechanikę walki, prostą, ale często wymagającą w ramach zdobywania umiejętności posługiwania się nią. Wszystko to w zwartej, równie prostej formie o skromnej oprawie graficznej, ale zróżnicowanych planszach.

 

 

Nidhogg to dobry tytuł dla osób poszukujących rywalizacji w prostej, zwartej formie, gdzie najbardziej liczą się indywidualne umiejętności oraz ich rozwój. To również dobra gra dla tych, którzy szukają czegoś zajmującego, wymagającego naszego stałego zaangażowania, gdzie najmniejszy błąd może stanowić naszą porażkę. A refleks i taktyka naszą wygraną.

A Very Special Snowflake
23 sierpnia 2016 - 19:16