Project Zomboid jest jedną z wielu gier indie, które obecnie znajdują się w Early Access. Jest też jedną z wielu, które znajdują się w nim... już parę lat. Zainwestowałem w tę grę właśnie dawno temu i mam zamiar przyjrzeć się jej i jej zmianom wprowadzonym przez ten długi czas. Czy ta z pozoru nienowatorska gra wciąż zasługuje na nasze zaufanie czy jednak należałoby się pogodzić z tym, że nie dożyjemy efektu końcowego?
Zacznijmy od tego czym w ogóle jest ten tytuł...
Project Zomboid jest grą niezależnego studia The Indie Stone. Jej fabuła... cóż, nie ma tutaj żadnej fabuły, a przynajmniej na dzień dzisiejszy. Kampania ma pojawić się w jakiejś większej aktualizacji. Jedna kampania miała już swoje miejsce parę lat temu, ale zdecydowano się ją usunąć, by ją dopracować, podobnie jak resztę elementów. Sama gra w tej chwili jednak oferuje najważniejsze - rasowy sandbox, w którym mamy za zadanie przetrwać jak najdłużej podczas apokalipsy zombie. Przed startem do wyboru otrzymujemy różne poziomy trudności i różne etapy scenariusza, które na przykład decydują o tym, czy w grze będzie dostępny prąd i woda. Już nie wspominając o zasadniczych różnicach, chociażby w liczbie zarażonych.
To czym kupił mnie Project Zomboid, to świeże podejście do tej jednak nieświeżej tematyki. Do tematyki post-apo, do tematyki zombie. Twórcy jasno postanowili, że zrobią z tego Zombie Simulator (tak przynajmniej ja to nazywam). Więc nie ma tutaj mowy o sielankowej jeździe na różowym rowerku, jak to miało miejsce w innych grach z żywymi trupami w roli głównej. Za to spotykamy się z ciężkimi warunkami, które mogłyby mieć miejsce podczas takiej apokalipsy. Naturalnie jak to zwykle ma miejsce musimy zmagać się z brakiem schronienia czy z brakiem dostępu do wody, ale musimy nawet stawić czoło warunkom pogodowym czy złemu samopoczuciu. W końcu głupio byłoby umrzeć podczas apokalipsy z przeziębienia, a nie z powodu, nie wiem, odgryzionej kończyny?
Gra więc wydaje się trudna i słusznie, i jak tego można było się spodziewać, będzie uprzykrzać nam życie bez przerwy. Dlatego też rozgrywkę nie bez powodu rozpoczynamy od komunikatu: THIS IS HOW YOU DIED. Przyjdzie ci umrzeć wiele razy, zanim znajdziesz sposób na to, aby przeżyć.
A czy przeżyjemy do wyjścia z Early Access?
Chciałoby się powiedzieć tak. Ja swój egzemplarz kupiłem jakoś w maju 2013 roku. Jeszcze wtedy, kiedy Project Zomboid można było ściągnąć na platformie o nazwie Desura, nie Steam. Dopiero później można było przenieść grę na tą drugą. Od tamtej pory zmieniono bardzo wiele. Wycięto może nawet tyle samo. Choć twórcy nazywają to złem koniecznym, bo zależy im na dopracowaniu gry w każdym aspekcie i nie chcą podawać ochłapów graczom, to trochę czegoś brakuje. Zwłaszcza że coś już było, bo z gry na przykład zniknęły postaci niezależne (NPC). Prawda, ich działalność w świecie gry nie była skomplikowana, a twórcy przecież chcą z tej gry zrobić swego rodzaju symulator. Wobec tego usunięto ich z celem stworzenia czegoś, czego jeszcze gry z tej tematyki nam nie pokazały, a przynajmniej nie za sprawą losowości.
Nowi NPC, kiedy już nadejdą, mają być porównywalni inteligencją do gracza. Będziemy mogli wchodzić z nimi w bardziej rozbudowane interakcje niż witanie się z nimi, ba, będziemy łączyć się w grupy, przekazywać liderkę, uzgadniać wypady czy nawet angażować się emocjonalnie, bo przecież wypadałoby zwalczyć czyjąś depresję, zanim ten ktoś się zabije, a przy okazji nas wszystkich. Inna postać też nie wbije nam noża w plecy bez powodu, musi mieć ku temu właściwy motyw. Choć taki tryb co-op i tryb multiplayer dodano już jakiś czas temu i ma się on wspaniale, to rozgrywka z komputerem ma zaoferować równie świetne i niepowtarzalne doświadczenie. I na takie właśnie czekam najbardziej.
W 2015 roku na forach Steam odnośnie Project Zomboid jeden z graczy nazwał The Indie Stone najgorszym zespołem developerskim z uwagi na brak w/w. Tego samego dnia jeden z developerów pod nazwą lemmy101 udzielił odpowiedzi, pisząc, że zależy im na obecności postaci niezależnych w świecie gry tak bardzo, jak pozostałym. Nazwali swój system NPC jednym z najambitniejszych w branży gier wideo, dlatego też prace nad nim trwają tak długo, bo zwyczajnie nie chcą wydawać chałtury, która przyniosłaby za sobą jeszcze więcej nienawiści.
A tak poza NPC?
Gra tak naprawdę się rozwijała. Dokonano między innymi kolosalnych zmian w oprawie wizualnej, a to chyba jeszcze nie jest jej finalna forma. Gra wcześniej wyglądała naprawdę źle, teraz, jak na indie, całkiem znośnie. A twórcy wciąż eksperymentują. Animacje na bieżąco także są ulepszane i co najważniejsze będą dotyczyć każdego działania naszej postaci. Są również dodawane nowe możliwości np. budowania i przedmioty, no i to co jest domeną każdej aktualizacji - konieczne poprawki, by grać bez obaw.
A grać można i teraz. Project Zomboid jest po prostu grywalna. Problem w tym wszystkim jest tylko jeden, o ile jakieś aktualizacje lądują w naszych rękach całkiem często, to na rewolucje trzeba trochę poczekać, ale to nic, co powinno nas dziwić. Mimo to chęć twórców do stworzenia gry idealnej może trochę męczyć, zwłaszcza że przy tylu newsach o nadchodzącym contencie, powoli zaczyna go brakować w grze i zaczynamy żyć tym, co możemy na razie zobaczyć. W końcu to nic innego, tylko solidny gameplay i przechodzenie tego samego, aż się uda. Jednak to co widzimy jest obiecujące i prędzej czy później pojawia się w grze, tylko czy uda nam się w to wszystko zagrać? Twórcy jak dotąd skrupulatnie odmawiają przy większych aktualizacjach podawania ETA, aż strach zapytać kiedy gra w ogóle wyjdzie ze wczesnego dostępu.
Więc jak to jest?
Według zapewnień, czeka nas jeszcze mnóstwo innych rzeczy. To za co trzeba pochwalić developerów, to dbałość o szczegóły. Jest to coś, czego zwykle brakowało mi w grach survival. Zawsze marzyłem o tym, żeby zdjąć plecak z pleców postaci i pogrzebać w środku, nie tylko z poziomu interfejsu, ale też zobaczyć jak moja postać się tym zajmuje. Tak też będzie. Niebawem. Mam nadzieję. Czego by się o nich nie mówiło, to mimo wszystko słuchają społeczności i wprowadzają do gry rzeczy, które chcieliby zobaczyć gracze, ale muszą mieć co do tego absolutną pewność, że będzie to wykonane właściwie. Przecież wszyscy chcemy dopracowanej gry.
Sama społeczność dba o nią tworząc nowe mapy, przedmioty. Ostatnio nawet zauważyłem taką rzecz jak w pełni funkcjonalne samochody. Steam Workshop Project Zomboid najwidoczniej ma się wspaniale.
Martwi mnie natomiast inna sprawa. Lata wstecz Project Zomboid odróżniało wszystko od pojawiających się wtedy gier z zombie. To było świeże, to było super. Jednak przez czas powstawania tej gry, powstało kilka innych, które zdążyły zaoferować to, czego prawdziwe tygryski potrzebowały w grach survival, więc ta straciła trochę na popularności. Kiedy dzieło The Indie Stone finalnie ujrzy światło dzienne, może nawet okazać się niczym nowym, czym mogła być wcześniej dla osób spoza środowiska. Mimo to śmiem twierdzić, że to jak dotąd najlepiej rozwinięta gra z tego podwórka. Więc zamiast angażować się w kilka gier naraz, warto zaangażować się w PZ i otrzymać wszystko w jednej, zwartej formie.
Poczekajcie tylko jeszcze, aż w końcu dostaniemy upragnione postaci niezależne i kampanię.
Każdy kto lubi żywe trupy, pokocha Project Zomboid na zabój. I tylko takim osobom polecam w tej chwili ten tytuł. Zombie po prostu trzeba kochać, a ten kto szukał czegoś, co zaoferuje mu najlepsze doznania z takiej apokalipsy, ta gra będzie strzałem w dziesiątkę. Dla pozostałych - słuszne meh. Czego można było się spodziewać jak w przypadku pozostałych gier, bo target w końcu jest prosty - entuzjaści mózgów. Albo bezmózgów.
Czy warto zapłacić za PZ? Myślę, że warto. Gra nie jest specjalnie droga, a może dostarczyć wielu godzin zabawy. Biorąc pod uwagę nie tylko zabijanie zombiaków, można się zająć budowaniem fortyfikacji, nawet na istniejących budynkach, albo uprawą roli, albo czymś jeszcze. No, hej, to sandbox. Możecie tutaj zrobić naprawdę to, co zechcecie. A twórcy z całych sił starają się, abyś mógł zrobić jeszcze więcej, nawet mimo tego, że trochę to trwa...