Bo zapoznaniu się z wypowiedziami samych twórców oraz wczesnymi relacjami i materiałami video graczy mam wrażenie, że wiele osób bardzo szybko odbije się od No Man’s Sky, zasypując później internet komentarzami jaka ta gra jest nudna, pusta i nieciekawa. I tak może faktycznie być. Ale może też być tak, że te osoby nie potrafiły czerpać przyjemności z tego tytułu. Chce pochylić się na tym czym ta gra jest, a raczej czym ta gra może być.
Zawsze dziwiły mnie opinie niektórych osób na temat Skyrim, które zarzucały, że gra jest po prostu nudna, mnóstwo łażenia i w ogóle to gdzie giwery i wybuchy. Ci sami ludzie krytykowali później gry typu Zaginięcie Ethana Cartera, za brak porządnej rozgrywki. Ja sam uwielbiałem przemierzać mroźną krainę Nordów i chłonąc jej nastrój. Po 300 godzinach ciągle udawało mi się trafić w jakieś nowe miejsce i nawet po tym czasie dalej zdarzało mi się przystanąć tylko po to, żeby popatrzeć przez krótką chwilą na zorzę polarną czy góry w oddali. Tak samo czule wspominam atmosferę złotej, polskiej jesienni w drugiej wymienionej przeze mnie produkcji. Czasami to kwestia gustu, ale faktem jest, że niektórzy gracze nie potrafią wczuć się w klimat lub są pozbawieni wyobraźni twórczej, aby móc docenić w pełni niektóre produkcje.
Przestrzeń do zabawy w No Man’s Sky jest niemal nieskończona, to wiemy wszyscy. W grach z otwartymi światami, jak np. Wiedźmin Dziki Gon, w pewnym momencie przyłapuje się na tym, że zamiast chłonąć piękno i nastrój otoczenia i zastanawiać się co jest za tamtym pagurkiem albo w tamtej jaskini, zaczynałem z uporem maniaka biegać jak najszybciej do kolejnych punktów na mapie chcąc zaliczyć je wszystkie lub wypełnić wszystkie zadania, aby w jak największym stopniu zaliczyć grę i wyciągnąć z niej jak najwięcej. Takie podejście jest oczywiście niemożliwe w No Man’s Sky. I może właśnie dzięki temu zamiast biegąć od punktu do punku i czyścić dziennik zadań, przysiądziemy na chwilę w miejscu, zastanowimy na co naprawdę mamy ochotę, a ta pozorna pustka okaże się objawieniem.
Razem z moim znajomym, od dawna śledzimy nową produkcję Hello Games. Jego zapał jednak ostygł, gdy dowiedział się, że gra nie będzie zawierała jako takiej wspólnej gry, a znalezienie innego gracza nawet znając jego pozycję będzie graniczyło z cudem. W mojej głowie to zabrzmiało jak wyzwanie. Może to byłby właśnie nasz cel do którego możemy dążyć i któremu możemy poświęcać każdą naszą decyzję. Niekończąca się podróż i walka z przeciwnościami aby odnaleźć przyjaciela. Czy to nie brzmi poetycko? Można by pisać dziennik podróży, literackim tonem rodem z powieści sci-fi i dzielić się nim z innymi. I nagle gra zyskuje nową fabułę. Właśnie takiego podejścia próbował nauczyć nas Sean Murray opowiadając, że to gra w której możemy robić co tylko chcemy i samemu ustalać sobie zadania. No Man’s Sky to może nie tyle gra, co platforma do przeżywania własnych przygód, pokroju Minecrafta czy D&D.
Jestem świadomy, że moimi, trochę chaotycznymi, przemyśleniami powyżej kosmosu nie odkryłem (ba dum tss!). W końcu twórcy z Hello Games od początku próbowali nastawić nas właśnie na taki charakter zabawy. Chciałbym jednak, żebyście przed przekazaniem własnej opinii na temat czy gra jest dobra czy zła spróbowali właśnie podejścia, które starałem się przedstawić. Na spokojnie przysiąść, puścić soundtrack z jakiegoś filmu sci-fi i spróbować ponieść się klimatowi i wyobraźni.
I może przy okazji przypomnieć sobie to uczucie z dzieciństwa.