Wczoraj ograłem demo Kingdom of Amalur: Reckoning, nowej gry Electronic Arts. Włączałem je bez emocji, bo produkcja wydawała się całkiem fajnym, ale jednak nieszczególnie wybijającym się postfablowskim podejściem do tematu konsolowych gier akcji RPG.
Coś jednak jest na rzeczy, bo po kilkudziesięciu minutach spędzonych w demie spisałem kilka tysięcy znaków wrażeń, którymi dzielę się z Wami dzisiaj. Czy warto zainteresować się Amalurem? Przeczytajcie moją opinię i przedstawcie swoją w komentarzach.
Video Game Awards to ostatnia ważna impreza rynku gier wideo w roku. Można uznać ją za podsumowanie roku (nagrody i wyróżnienia w różnych kategoriach) i przedsionek następnego (zapowiedzi nowych tytułów).
Zapraszam na relację z imprezy (produkowaną na żywo, a jak!) i moje wrażenia.
Miało być połączenie kryminalnej przygodówki z efektowną grą akcji. Miałem się wcielić w detektywa, który pnąc się powoli po kolejnych szczeblach policyjnej kariery, prowadzić będzie ciekawe, wymagające śledztwa i rozwikła konspirę na wielką skalę. Miały być przeszukiwania miejscówek, znajdowanie dowodów i wiązanie ich ze sobą, przesłuchiwania świadków, główkowanie i tropienie sprawców, a na koniec oskarżenia i aresztowania. Wszystko niczym w dobrym, kryminalnym serialu proceduralnym. Miał być jazzujący klimat noir i Los Angeles lat ‘40 oraz rewolucyjna technika mimiki twarzy postaci. I to wszystko w L.A. Noire oczywiście jest. Jednak wszystko to, za wyjątkiem dwóch ostatnich elementów, zawodzi na całej linii.
Zakup nowej gry z serii The Elder Scrolls może okazać się poważnym błędem. Autentycznie.
Sześć godzin to wystarczająco wiele czasu, by ukończyć kampanię w Call of Duty: Modern Warfare 3, ale w przypadku Skyrim możemy mówić co najwyżej o liźnięciu fragmentu gry. Piąta odsłona cyklu The Elder Scrolls tradycyjnie onieśmiela swoim rozmachem, za co jej twórcom należy się ogromne uznanie. Już teraz wiem, że ta jedna z najbardziej oczekiwanych produkcji tego roku wyjmie mi co najmniej kilkaset godzin z życia, bo nie spocznę, póki nie zgłębię wszystkich jej tajemnic.
Mimo że Oblivion wszedł mi na dwa razy i musiałem posiłkować się modami, żeby go ukończyć, pokładałem w Skyrim wielkie nadzieje. I jak na razie, nie zawiodłem się. Owszem, tradycyjnie znajdzie się tu sporo rzeczy do poprawy (na pewno słabiutko zrealizowany panel ewkipunku), ale bawię się dużo lepiej niż na początku w "czwórce". Niewątpliwie duża w tym zasługa krainy, w której rozgrywa się akcja "piątki" oraz fenomelnalnego klimatu (nic tak nie rajcuje, jak samotne wspinanie się na górski szczyt podczas intensywnej śnieżycy), potęgowanego przez - jak zwykle - doskonałą muzykę Soule'a.
Już pod koniec lat ’90 gry piłkarskie od EA Sports były na takim poziomie, że wielu co rok utwierdzało się w przekonaniu, że nic nowego i lepszego zrobić się nie da. Parę lat później musiały jednak uznać chwilową wyższość Pro Evolution Soccer, by w końcu po roku 2008 zdeklasować konkurencję swoimi wersjami na konsole (te najnowsze z najważniejszych). Znów co rok padało pytanie „jak ta gra może być jeszcze lepsza” i dopiero FIFA 12 wreszcie pokazała jak. Mimo to, wciąż jest coś, czego mi w niej brakuje i bardzo jestem ciekaw, czy nie tylko mi.
Dungeon Defenders to kolejna produkcja, która łączy mechanikę tower defense z akcją. Dzieło studia Trendy Entertainment może kojarzyć się z wydanym w ubiegłym tygodniu Orcs Must Die!. Wbrew pozorom, gra stawia na inny typ rozgrywki, a przede wszystkim zawiera czteroosobowy tryb kooperacji. Czy warto podjąć się obrony podziemi?
Guardian Heroes to jedna z najbardziej znanych chodzonych bijatyk w historii. Produkcja zasłynęła kilkoma oryginalnymi pomysłami, ciekawą opowieścią i udaną rozgrywką. W ubiegłym tygodniu pojawiła się odświeżona wersja klasycznego hitu sprzed lat, przygotowana przez firmę SEGA. Postanowiłem sprawdzić, czy gra wytrzymała próbę czasu.
Dzisiaj na gry-online.pl możecie przeczytać moją recenzję Dark Souls, w której, mówiąc krótko, zachwycam się nową produkcję studia From Software. Nie wszystko udało się jednak japońskim deweloperom i kilka elementów tego świetnego tytułu wymaga zrewidowania. W tym krótkim tekście poznacie skazy tego niewątpliwego diamentu.
Gry typu tower defense przechodzą poważną metamorfozę, a Orcs Must Die! jest tego najlepszym przykładem. W produkcji studia Robot Entertainment połączono elementy strategiczne z dynamiczną akcją: młody mag broni podziemi przy pomocy pułapek, podstępów i swojej kuszy. Czy warto stanąć do walki z orkami i innymi potworami?