Producenci, którzy w kółko tworzą tę samą grę
Czernoruskie Jądro Ciemności, czyli DayZ jako piaskownica dla psychopatów
ArmA 3 – tak bardzo chcieć, tak bardzo nie móc?
Grzechy Bohemii, czyli droga przez mękę - recenzja kampanii East Wind do ARMA III
Adaptacja na terenie wroga - recenzja drugiego epizodu kampanii ArmA III
Prawdziwy militarny symulator - Arma III
9 września dwóch członków czeskiego studia Bohemia Interactive zostało aresztowanych w Grecji pod podejrzeniem szpiegostwa. Według doniesień prasy lokalnej Ivan Buchta oraz Martin Pelzar zostali schwytani przez wojskowy patrol w pobliżu hotelu, w którym wypoczywali. Na ich aparatach fotograficznych oraz kamerach odnaleziono kilkanaście nagrań oraz zdjęć ukazujących oprócz greckiej natury także obiekty militarne.
Całość miała miejsce na wyspie Limnos, która jest głównym teatrem wojny w grze ArmA III. Ivan oraz Martin byli tam oficjalnie na wakacjach, wyjazd nie miał charakteru zawodowego. O niefortunnym zdarzeniu oraz jego wpływie na wygląd gry rozmawiał ze mną dyrektor kreatywny czeskiego studia Jay Crowe.
Prezes Bohemii Interactive, Marek Spaniel, potwierdził, iż dwaj członkowie studia Bohemia Interactive zostali zatrzymani przez Greków pod zarzutem szpiegostwa. Okazało się bowiem, iż 28- i 33-letni Czesi wykonali zdjęcia terenów wojskowych na obszarze greckiej bazy wojskowej na wyspie Limnos (czy muszę dodawać, że jest to nielegalne?). Po co? W ArmA 3 ma znaleźć się grecka wyspa, na terenie której znajdować się mają bazy, których fotografie próbowali pozyskać deweloperzy z czeskiego studia. Jest to przewinienie na tyle poważne, że obu panom grozi nawet 20 lat pozbawienia wolności! Marek Spaniel prosi też o nie poruszanie tej kwestii na forum, dopóki nie poznamy bardziej szczegółowych informacji. A wystarczyło skorzystać z (legalnych) zdjęć satelitarnych... Póki co wiemy, że twórcy ArmA 3 zostali przetransportowani na wyspę Lesbos, gdzie czekają ich dalsze przesłuchania. Czekajmy na dalszy rozwój sytuacji i trzymajmy kciuki za czeskich "szpiegów".
Twórca DayZ, Dean Hall, przyznał ostatnio, że nie zakładał tak ogromnego sukcesu modyfikacji, którą stworzył do ostatnimi czasy słabiej sprzedającej się ArmA 2. Jego dzieło okazało się tchnięciem w grę drugiego życia - sprzedaż wersji elektronicznej i pudełkowej sytmulatora wojennego poszła ostro w górę. Niewiele musiało minąć czasu, aby podjęto decyzję o stworzeniu samodzielnej gry noszącej tytuł Dnia Zet. Powstał specjalny temat na oficjalnym forum, który Rocket publicznie zatwierdził, a w nim miejsce do wyrażania swoich opinii na temat funkcjonalności jakie powinny się w pudełkowej wersji znaleźć. Każdy ma prawo się wypowiedzieć, wybrać jedną z takich możliwości i spróbować przebić jej akceptację.
Czy jest coś lepszego dla fanów klimatów post apokaliptycznych jak gra, w której do ich dyspozycji oddany zostaje obszar o łącznej powierzchni 225km2 w całości zamieszkany przez zombie? Z pewnością nie. DayZ, bo o tej grze, a obecnie jeszcze modyfikacji, będzie ów artykulik, w ciągu ostatnich parunastu tygodni z beniaminka pierwszej ligi gier komputerowych staje się potentatem na skalę światową. Przeszło milion unikalnych graczy zdążyło już dobrać się do skór żywych trupów. Zrodził się wielki „bum” na DayZ, ale co, w sumie, jest takiego w tym, że ludzie tak do tego biegną? Spróbujemy na to pytanie odpowiedzieć recenzując modyfikację do gry ArmA II – DayZ.
Bohemia Interactive może patrzeć z optymizmem w przyszłość. Znakomita sprzedaż pakietu ArmA II: Combined Operations na cyfrowych platformach pokroju Steam i Gamersgate (regularnie okupowanie podium od blisko miesiąca!) spowodowała, że czeskie studio skupiło się na swoim core'owym projekcie jak nigdy wcześniej. Nie jest tajemnicą, iż powodem dobrej sytuacji małego studia (znaczy się małego względem tych największych, bo na BIS składają się 3 oddziały, które łącznie liczą ponad 80 osób) jest osoba Deana „Rocket” Halla.
Nowozelandczyk współpracujący z Bohemią wydał wersję testową modyfikacji DayZ. Ta przemieniła taktycznego milsima w ostry, bezkompromisowy survival z zombie, który o dziwo – chwycił za serca największych ignorantów serii ArmA. Fajnie się teraz patrzy na listę wypełnionych po brzegi serwerów i jakiś 10000% przyrost graczy. A pomyśleć, że jeszcze 2-3 miesiące temu był to produkt bardzo hermetyczny i nadający się wyłącznie dla zorganizowanych grup oraz klanów.
Z pewnością wielu z Was ma na obecnym E3 swoje "koniki", czyli ulubione gry, którym chce się bliżej przyjrzeć. Ja wyjątkiem nie jestem, bo z niecierpliwością czekałem na wizytę LiveCamu serwisu Gamespot w budce czeskiej Bohemii Interactive. Cynk o tej prezentacji wypłynął na forum studia dosłownie wczoraj, kiedy to jeden z fanów - pisząc kolokwialnie - wyczaił w jakimś wywiadzie zapowiedź wizyty na stanowisku twórców ambitnej serii ArmA. Nie tylko ArmA III była tam obecna (choć naturalnie stanowiła za danie główne), dlatego chciałbym podzielić się z wami wrażeniami odnośnie produkcji, w które prawdopodobnie i tak nikt nie zagra;)
Na pierwszy rzut poszło Carrier Command: Gaea Mission, czyli remake kultowej strategii z 1988 roku. Nie ma sensu porównywać obecnej wersji z tą sprzed ponad 20 lat, zbyt duży przeskok technologiczny uniemożliwia rzetelniejsze podejście do tematu. Czechom udało się jednak zachować "ducha" oryginału, gdyż działania wojenne możemy obserwować z perspektywy RTS'a, by w dowolnym momencie przełączyć się na perspektywę FPP/TPP wybranej jednostki. I właśnie ten pomysł spodobał mi się w tej prezentacji najbardziej. Przejście było płynne i bardzo widowiskowe - przedstawiciel studia mógł toczyć boje na powierzchni wyspy (w Carrier Command podbijamy wyłącznie wyspy - taki urok) lub wydawać rozkazy z poziomu mapy i obserwować ikonki, waypointy, jak również budować bazy.