Producenci, którzy w kółko tworzą tę samą grę
Czernoruskie Jądro Ciemności, czyli DayZ jako piaskownica dla psychopatów
ArmA 3 – tak bardzo chcieć, tak bardzo nie móc?
Grzechy Bohemii, czyli droga przez mękę - recenzja kampanii East Wind do ARMA III
Adaptacja na terenie wroga - recenzja drugiego epizodu kampanii ArmA III
Prawdziwy militarny symulator - Arma III
Trzeba wyjaśnić sobie kilka rzeczy. Z jednej strony – nie ma niczego, co irytuje mnie na rynku gier wideo tak bardzo jak powtarzalność, która od niepamiętnych czasów wślizguje się niczym pasożyt do wnętrza ciekawie zapowiadających się tytułów, by zamienić je w cuchnące zgnilizną zombie. Z drugiej – widzę przejrzystą różnicę między tym, jak pewne studia doskonalą swój koncept, przenosząc go w coraz bardziej doszlifowanej formie do swoich nowych produkcji, a postawą, która popycha chciwych deweloperów do korzystania z dokładnie takich samych rozwiązań, nie dotkniętych żadnymi usprawnieniami. Dzisiaj nie będziemy rozmawiać o negatywnych bohaterach, ale raczej o tych, którzy przez lata wsławili się jako fachowcy znani z płodzenia konkretnego typu gier.
Literatura czy kinematografia bezbłędnie ukazywały, kim staje się ten, kto zyskuje władzę i siłę. Wystarczy tylko rzucić okiem na szkolną lekturę – „Jądro Ciemności”, w której to Kurtz - jeden z bohaterów powieści Josepha Conrada – wykorzystując intelektualną przepaść, jaka dzieli jego samego z tubylcami, jak i tę technologiczną, rozpostartą między mieszkańcami Czarnego Lądu i cywilizacją „z północy”, tworzy wokół siebie coś na wzór kultu, podporządkowując swoim niecnym czynom Bogu ducha winnych Afrykanów. W głowach wielu z Was na dźwięk słowa „szkoła” może pojawiać się na tej samej zasadzie ten tłuścioch, terroryzujący z zatrważającym zadowoleniem każdego, kogo rozpoznał jako słabszego od siebie. Mijają lata, termin „moralność” zaczyna okrywać swoim ogromem coraz więcej i więcej, a jednak świat tylko pozornie robi się normalniejszy. W rzeczywistości niewiele się zmieniło, dalej z równie wielkim zaangażowaniem lubujemy się w pokazywaniu miejsc w szeregu tym, na których patrzymy z góry, niczym w dżungli. Kilkadziesiąt miesięcy temu fanom wirtualnej rozrywki dostarczono wręcz rewolucyjne narzędzie, pozwalające na dręczenie chuderlaków na sposoby, jakich jeszcze świat nie widział. Dean Hall nazwał je „DayZ”.
Jest wiele gier na rynku, co do których nie mamy wątpliwości, że ich opracowanie zaowocowało czymś na miarę majstersztyku, chociażby pod względem fabularnym. Większość jednak wolnej przestrzeni rynkowej świata gier wypełniają produkcje mizerne, tandetne, nie będące w stanie swą formą i przekazem zmusić nas do zaangażowania się w przedstawianą historię. Gdzieś po środku tych dwóch przeciwnych światów ulokować należy Armę 3 – ostoję niepodległości gier, w ramach której niezależny producent stara się zrealizować od początku jasno nakreśloną wizję. A my jesteśmy świadkami tego, jak mucha próbuje z beczki ze smołą wylecieć, choć nie za bardzo jest w stanie to zrobić.
Ocena dotyczy kampanii - ARMA3 jako całość ma u mnie 80/100.
Istnieje przekonanie, że co drugi system Microsoftu jest dobry. Biorąc pod uwagę wszystkie główne odsłony militarnego symulatora od Bohemia Interactive Studio, można zobaczyć podobną sinusoidę w jakości kampanii fabularnej dla pojedynczego gracza. ARMA 3 na tym wykresie spada w dół, niczym zestrzelony przez RPG śmigłowiec. Jakie błędy popełniają ciągle czescy deweloperzy?
Niecałe 3 miesiące zajęło twórcom ArmA 3 oszlifowanie drugiego odcinka kampanii pt. Adapt. Moją opinię o epizodzie Survive możecie przeczytać w tym miejscu. Dodam, iż w ramach zmiany lokacji (bohaterom udało się uciec z ogarniętej wojną wyspy Stratis), w której przyjdzie Nam teraz walczyć, moje oczekiwania poszybowały na znacznie wyższy poziom. Survive gwarantowało co prawda przynajmniej kilka godzin strzelania, ale podczas grania dało się odczuć, że twórcy założyli graczowi pewnego rodzaju kaganiec. Mimo sporych rozmiarów mapy misje, zadania i militarne akcje były bardzo liniowe. Zwalam to jednak na karb wstępu do kampanii, przedsmaku przed prawdziwą bitwą. Jak na tym tle wypada Adapt?
Osoby, które oczekiwały przede wszystkim dużej swobody nie powinny czuć się rozczarowane. Czesi ze studia Bohemia Interactive już od samego początku stawiają Nas jako pionka na wielkiej mapie Altis. To, w jaki sposób będziemy działać, którędy się udamy, z jakiego pojazdu skorzystamy (z tym jest trochę gorzej) – pozostawiono to w gestii gracza. Twórcy zresztą lubują się w dodawaniu do kampanii różnorakich nawiązań. Pierwszy scenariusz przywodzi bowiem na myśl legendarne After Montignac z Operation Flashpoint: Cold War Crisis, z tą różnicą, iż zamiast przez las przedzieramy się przez strzeżoną stolicę wyspy.
Battlefield 3 lepszy od Call of Duty! Bo to realistyczne pole walki!
Tak, a The Sims to symulator życia.
Wojny fanów obu serii są często wybitną rozrywką. Te irracjonalne argumenty, nierzadko wyssane kompletnie znikąd, to wyśmienita zabawa i uciecha na nudny dzień w pracy. Ale żeby nie generalizować powiem, że tego typu dyskusje toczą nie tylko specjaliści od współczesnych FPS-ów, a również wiele innych osób.
Na wstępie stwierdzenia czysto oczywiste. DayZ ma ogromną rzeszę fanów. Niewielę ponad 1.700.000 graczy - to robi niezłe wrażenie. Bardziej negatywne kreuje natomiast cała sytuacja związana z produktem nazywanym od początku tak samo: DayZ Standalone. Przekładanie premier, początkowo zdawkowe informacje, niezanikająca niepewność. Skupmy się trochę na tym produkcie.
Premiera wersji alpha ArmA III stała się faktem. Od 5 marca tysiące zwolenników realizmu może próbować swoich sił w najnowszej odsłonie symulatora wojennego od Czechów z Bohemii Interactive. Start tytułu jak na wersję testową jest zaskakująco dobry. ArmA III z miejsca stała się bestsellerem na Steamie (tytuł wspiera dobrodziejstwa Steamworks), wygrywając batalię nawet z wysoko ocenianym Tomb Raiderem, czy przecenionym Max Payne 3 i startującym z zamówieniami przedpremierowymi nowym Bioshockiem. Cyferki cyferkami, ale jak na pozycję kierowaną do hardkorowych graczy jest to wynik zaskakujący.
Duży wpływ na tak dobrą sprzedaż ma na pewno cena – 25 Euro za podstawowy pakiet gwarantujący dostęp do późniejszej bety oraz pełnej wersji to bardzo dobra okazja. A przecież kupując tę grę klient dokonuje pewnego rodzaju inwestycji na kolejne lata. Jak wypada nowa odsłona w zestawieniu z wyżyłowaną do granic częścią drugą? Zapraszam do lektury konkretnego FAQ. Szczera treść, bez marketingowej ściemy ;-) Jeżeli macie jakieś pytania, na które szukacie odpowiedzi i nie jesteście pewni zakupu – zachęcam do umieszczania ich w komentarzu. Odpowiem na nie w następnej części.
Czeskie studio Bohemia Interactive, twórcy serii ArmA, za pośrednictwem swojej strony internetowej ogłosiło, że pracuje nad grą ArmA Tactics, która ukaże się na nowej konsoli NVIDII, Project SHIELD. Sama gra ma być wariacją tradycyjnej ArmA i taktycznej gry strategicznej. Co ciekawe, twórcy zapowiadają, że ArmA Tactics ma być zupełnie nieliniowa, wiele obiektów ma być generowanych losowo i to od nas tylko będzie zależeć, jak pokierujemy naszym oddziałem Special Forces. Więcej w dalszej części Breaking plot-news.
Po wielu miesiącach niepewności, oczekiwania i nerwów (zarówno dla samych zatrzymanych, jak i ich rodzin, kolegów ze studia Bohemia Interactive i graczy) dwójka deweloperów, zatrzymanych w Grecji i oskarżonych o szpiegostwo została, za kaucją 5 tysięcy euro (za każdego z nich), zwolniona do domu. Ivan Buchta i Martin Pezlar zostali zatrzymani we wrześniu i dopiero teraz (czyżby za wstawiennictwem prezydenta Czech, Vaclava Klausa?) mogą wrócić do domu. Oby dalsze postępowanie wyjaśniło do końca tę kuriozalną sytuację i greck sąd uniewinnił podejrzanych. Sprawa jest ważna nie tylko z czysto ludzkich przesłanek, ale za pewne wszyscy fani serii ArmA, z niecierpliwością wyczekujący premiery trzeciej części symulatora wojennego, mogą spodziewać się od czeskiego studia pewnych konkretów i przybliżenia daty premiery, która została jakiś czas temu przesunięta na 2013 rok. Pozostaje nam cieszyć się i życzyć obu panom miłego powrotu do domu.