Age of Empires 2 - DżejGame #1
Hiszpańskie gry w Krakowie, czyli jak nie robić growych eventów
Moje Hermezje #1 - Gry stare vs gry nowe
Myst najlepsza gra na rozgrzanie szarych komórek i przeżycie wielkiej przygody z książkami w tle.
Zapłacę, tylko niech moja ulubiona seria wróci
Resident Evil 1 na PS1 w trzydziestu tweetach
Czasami nachodzi mnie myśl, że jestem jakimś pechowcem i człowiekiem, który totalnie odstaje od innych graczy. Nie stać mnie na kupowanie regularnie nowych premier, nie mam wszystkich konsol i mam baaaaaardzo duże zaległości.
Często jednak spotykam się z ocenami recenzentów gier i opiniami ekspertów od wirtualnej rozrywki, którzy krytykują, na przykład, odświeżane produkcje sprzed lat. Widzę, jak często dostaje się remake’om i wstydzę się swojego "niezrozumiałego przecież" entuzjazmu po usłyszeniu, że deweloper jako bonus do danej produkcji dodał pełną wersję gry z 19xx roku.
Olkusz, dnia 3 sierpnia 1990 roku, godz. 16.00. Fulko właśnie wysiadł z "okazji" z Krakowa. Popatrzył w prawo, popatrzył w lewo i pomyślał: "tu gdzieś niedaleko musi być ten sklep z tanimi komputerami, który tak zachwalał kumpel z giełdy". Rzeczywiście - był niedaleko. W Olkuszu zresztą wszędzie jest niedaleko. Miejscowość to piękna, historyczna, leżąca na ziemiach bogatych niegdyś w srebro, ale jakby mocno się sprężyć, to po kilku piwkach przesikać ją furda. A może się tak tylko waszemu mistrzowi pióra wydaje. Nieważne. Wracając do roku 1990 i meritum sprawy: Fulko szybko odnalazł sklep z komputerami, wparował do środka, zerknął na ceny sprzętu i... zrobiło mu się gorąco. Ten sklep wcale nie był tani!
- Macie coś niedrogiego? Jakieś promocje? Może "używki" w dobrej cenie? - pytał nasz zapalony gracz.
- Tylko nowy sprzęt - odburknął sprzedawca
- To ma być ta taniocha, o której mówili na giełdzie? Cholera jasna... - mruczał do siebie Fulko myszkując wśród półek.
- Ej, ty młody! Nie ma oglądania! Albo coś kupujesz, albo do widzenia - olkuszanin dość obcesowo dawał do zrozumienia, że obecność Fulko zaburza feng shui tego sklepu.
- Eeech, no dobra. Zdecyduję się na tego "komozłoma" sześcdziesią cztery. Ale biorę sam komputer, bez magnetofonu - wasz ulubiony felietonista westchnął i schylił się do skarpetki, gdzie miał ukrytą kasę ze sprzedaży Atari 800XL. Znowu nie starczyło na wszystko.
Kraków, dnia 10 listopada 1988 roku, godz. 12.00. Giełda w Karliku. Fulko ściska w dłoni 100 bonów PKO (polskie dolary) czyli kasę ze sprzedaży Commodore Plus/4. Okrąża po raz szósty giełdę w poszukiwaniu kompa w przyzwoitej cenie. Kompy są, ale tylko te w nieprzyzwoitych cenach. Strach zaczyna zaglądać waszemu protagoniście w oczy. Czyżby miał wrócić do domu bez nowego 8-bitowego przyjaciela? Matka go zabije! Ale nie, pojawia się szansa na przeżycie, bowiem na placyku przed wejściem napotyka młodą panią z Atari 800XL. Komputer wygląda na intensywnie używany, leżący zresztą obok magnetofon Atari 1010 z pałamanymi przyciskami niejako potwierdza podejrzenia Fulko. Ale spytać o cenę nie zawadzi:
- Po wiela to łatari?
- 120 dolarów.
- Mogę dać 100 bonów, jak dołoży mi pani jeszcze ten potrzaskany magnetofon.
- Magnetofon jest sprawny, tylko przyciski mu się połamały. Taka wada fabryczna czy jakoś.
- Acha. To co, interes stoi?
- Mężowi zawsze, hmmm... tfu! Przepraszam. Dobra, niech będzie. Chcesz sprawdzić, czy wszystko działa?
- Nie, sprawdzę potem, teraz nie mam czasu. Jakby co, znajdę Panią - powiedział Fulko, zapłacił, zagarnął pudła pod pachę i jak najszybciej czmychnął do domu. Bał się, że Pani się zaraz rozmyśli.
Po moim tekście o oldskulu, pojawiły się komentarze na temat przewagi starych gier nad nowymi i odwrotnie. Spór ten jest raczej nierozstrzygalny, ale zachęcił mnie do rozpoczęcia nowej serii tekstów, którą postanowiłem zatytułować „Próba czasu". Będą to krótkie recenzje starych gier, różniące się jednak nieco od tych znanych z innych serwisów. Przede wszystkim skupię się w nich nad tym jak dana gra wytrzymała tytułową próbę czasu i czy nadal sprawia taką samą frajdę jak kiedyś.
Czy kiedykolwiek marzyliście o tym, by zamiast wydawać na gry swoje ciężko zarobione pieniądze (tudzież kosztujące wiele wyrzeczeń oszczędności z kieszonkowego) zająć się ich sprzedażą i zrobić konkurencję np. EMPiK-owi? Teraz trafia się taka okazja! W jednym z popularnych serwisów aukcyjnych znaleźć można ofertę zbycia całego wyposażenia sklepu z grami, sprzętem i akcesoriami dla graczy. Cena nie jest szczególnie wygórowana – 30 tys. dolarów w opcji „kup teraz”.