Są gry, do których nie jesteśmy przekonani. Nie wiemy, czy warto poświęcić jakiś tam czas na zapoznanie się z nimi. W moim przypadku było tak z produkcją The Walking Dead game studia Telltale Games. Ostatnia dyskusja nt. serialu, a raczej jego trzeciej serii (możecie ją znaleźć tutaj), wpłynęła znacząco na zmianę mojego podejścia do tytułu, który z jakichś względów mnie odstraszał. No i powiem Wam, że jest świetnie!
Przyjeżdżasz do malutkiego miasteczka – Valadiline - gdzie ostatnich turystów widziano blisko 20 lat temu, a wszystko co metalowe pokryła rdza. Twoim zadaniem jest dopełnienie kilkumiesięcznych negocjacji w sprawie kupna miejscowej fabryki automatów. Łatwizna. Niespodziewanie, od lokalnego notariusza dowiadujesz się, że aktualna posiadaczka przemysłowego kompleksu – Anna Voralberg – nie żyje. Ponadto interes, który do niedawna chcieli kupić klienci twoich zwierzchników ma spadkobiercę. Jest nim Hans Voralberg, brat Anny uznany kilkanaście lat temu za zmarłego. Domniemany dziedzic podobno przebywa na Syberii. Szef naciska na poszukiwanie jegomościa. Z kolei narzeczony nienajlepiej znosi rozłąkę z ukochaną i nalega na szybki powrót. Co robisz? Oczywiście ruszasz w ślad za panem Hansem, który od teraz ma pełne prawa do automatowego biznesu.