Nightmares from the Deep: Wyspa Czaszki – Recenzja - Joorg - 19 września 2016

Nightmares from the Deep: Wyspa Czaszki – Recenzja

Joorg ocenia: Nightmares from the Deep: The Cursed Heart
80

Szukając sobie prostej i relaksującej przygodówki postanowiłem rzucić okiem na tytuły ze stajni Artifex Mundi. Nazwa studia już wielokrotnie obijała mi się o uszy przy różnych okazjach, ale nigdy wcześniej nie miałem okazji wypróbować żadnej z ich gier. Polskie studio, bo „Mundki” tworzą swoje produkcje w Katowicach, jest niezwykle produktywne. W ich ofercie możemy znaleźć jakieś czterdzieści gier, z czego tylko w tym roku wydano ich aż jedenaście. Jest z czego wybierać. Po krótkiej analizie postanowiłem rozpocząć swoją pierwszą przygodę od jednego z najlepiej ocenianych tytułów Artifex Mundi, mowa tu o Nightmares from the Deep: Wyspa Czaszki.

Nightmares from the Deep: Wyspa Czaszki to gra z gatunku HOPA, czyli Hidden Object Puzzle Adventure (mieszanka odnajdywania przedmiotów i rozwiązywania łamigłówek) wydana na pecety w 2012 roku. Naszym zadaniem jest odnajdywanie na ekranie ukrytych przedmiotów i wykorzystywanie ich przy różnych prostych i prostszych łamigłówkach. Wszystko wplecione jest w ciekawą, piracką historię, która z biegiem czasu robi się coraz bardziej rozbudowana.

Wcielamy się tutaj we właścicielkę muzeum na Karaibach, która właśnie rozpoczyna przygotowania do swojej pierwszej wystawy. Tematyką są oczywiście piraci, a najważniejszym eksponatem - pozostałości po tajemniczym Remingtonie. Podczas przygotowań dochodzi jednak do czegoś niezwykłego – ciało pirata ożywa. Co więcej, zmartwychwstały korsarz porywa córkę głównej bohaterki i ucieka statkiem na swoją pradawną wyspę. W ostatniej chwili udaje nam się dostać na okręt, by rozpocząć niebezpieczną misję ratunkową. Z biegiem czasu odkrywamy coraz więcej informacji z życia Remingtona: okazuje się, że pirat uwikłany jest w tragiczną historię miłosną i zrobi wszystko by przywrócić do życia swoją ukochaną. Nawet jeśli oznacza to poświęcenie uprowadzonej dziewczyny.

Podczas zabawy przedzieramy się przez kolejne lokacje, odszukujemy ukryte przedmioty i rozwiązujemy przeróżne łamigłówki. Mamy tutaj puzzle, proste gierki logiczne czy też znany i lubiany Mahjong. Jest tego naprawdę dużo. Dodatkowo małe skomplikowanie zagadek oraz szybkość, z jaką je rozwiązujemy sprawiają, że ciężko jest się tutaj nudzić. Ciągle robimy coś nowego i absolutnie nie uświadczymy martwych punktów, przy których nie wiadomo co robić dalej. Gra trochę przechodzi się sama, co jakiś czas dając nam wskazówki i ułatwiając zabawę. Jeśli jakiś etap nam się nie podoba, możemy go pominąć, a gdy nie wiemy dokąd iść, wystarczy spojrzeć na mapę, która pokaże nam lokacje z dostępnymi akcjami.

Oczywiście, dla tych którzy cenią sobie wyższy poziom trudności, „Mundki” przygotowały coś specjalnego. Na samym początku gry możemy wybrać tryb eksperta, który będzie karał każde niepotrzebne kliknięcie i usunie z rozgrywki kilka ułatwień. Można go też wyłączyć i włączyć w dowolnym momencie z poziomu opcji. Jeśli więc cenicie sobie wyzwanie i lubicie komplikować sobie zabawę, to znajdziecie tu coś dla siebie.

Oprawa audiowizualna broni się nawet po czterech latach, które minęły od premiery gry. Ręcznie malowane lokacje nadal cieszą oko i wyglądają fantastycznie. Jest ich tutaj całkiem sporo, są zróżnicowane i wypełnione dużą ilością pięknych detali. Pirackie klimaty aż wylewają się z ekranu monitora. Twórcy w dużej mierze inspirowali się „Piratami z Karaibów”, więc podczas zabawy znajdziemy wiele wspólnych mianowników, które łączą grę z filmową serią. To, co jednak raziło w oczy, to niska rozdzielczość przerywników filmowych. Wstawki są strasznie rozpikselowane, przez co odstają od reszty gry i są zwyczajnie brzydkie. Nie jest ich dużo, ale pełnią ważną funkcję w opowiadaniu historii, przez co ciężko na nie przymknąć oko.

Na Steamie „Wyspa Czaszki” dostępna jest w edycji specjalnej. Zawiera ona kilka dodatków, takich jak tapety, wszystkie etapy Mahjong do przejścia raz jeszcze, trochę grafik czy wstawki filmowe z gry. Najważniejszym elementem jest jednak dodatkowa przygoda, która kontynuuje historię z „podstawki” i opowiada o tym, jak główna bohaterka wydostaje się z tajemniczej wyspy. Dodam jeszcze, że „steamowa” wersja posiada osiągnięcia oraz karty kolekcjonerskie.

Nightmares from the Deep: Wyspa Czaszki oferuje około pięciu godzin wciągającej i przyjemnej zabawy za niewygórowaną cenę (kilkanaście złotych, jeśli dobrze poszukamy). Jeżeli, tak jak ja, od czasu do czasu macie ochotę pograć w niezbyt skomplikowaną, ale relaksującą przygodówkę, to zdecydowanie polecam Wam ten tytuł. Przyznam szczerze, że zachęcił mnie do wypróbowania innych produkcji ze studia Artifex Mundi.

8/10

Joorg
19 września 2016 - 14:18