Witajcie w 1993 roku! To czasy kiedy przygodówki nie zniknęły jeszcze pod zwałami gier z innych gatunków. Właśnie wtedy świat ujrzał pierwszą część przygód Simona, maga amatora, a w rzeczywistości zwykłego nastolatka z naszego świata, który przypadkiem (no, nie do końca przypadkiem) przeniósł się do innego wymiaru. To właśnie zderzenie mentalności tego młodzieńca ze schematami heroic fantasy miało zapaść wielu fanom przygodówek w pamięć.
Witajcie na pustyni! Której? Co za różnica? Przecież po wielkiej wojnie cały pieprzony świat stał się wielką radioaktywną piaskownicą w której babki z piasku stawiają zmutowane dzieciaki... azbestowymi foremkami. No dobra, może nie jest aż tak źle, ale na pewno nie chcielibyście tutaj żyć. Świat, w którym wszystko i wszyscy chcą Was zabić, a przynajmniej tak się wydaje na początku. Rzeczywistość, w której woda jest cenniejsza od złota. A propos wody, słyszeliście historię przybysza z krypty? Gość wyszedł zdobyć wodę dla rodziny, czy coś w tym rodzaju, a skończył... Wiecie co? Siadajcie, ta opowieść chwilę potrwa.
Czasem człowiek już rzyga tymi wszystkimi bohaterami ratującymi świat(y), mszczącymi doznane krzywdy, szukającymi prawdy o swojej przeszłości i przeprowadzającymi staruszki na drugą stronę jezdni. Czasem gracz chciałby stanąć po drugiej strony i być tym złym. Jak na złość tytułów umożliwiających taką zabawę jest tyle co kot napłakał. Dzisiaj chcę przedstawić wam tytuł który deklasuje wszystko w tej kategorii (łącznie z Overlordem). Panie i panowie, przed wami Dungeon Keeper 2. Zapraszam.
Ostatnio było o Faraonie, a dziś chciałbym zaprezentować wam jego starszego brata. Cezar 3 jest strategią ekonomiczną, która mimo wielu niedociągnięć potrafi przykuć do monitora na długie godziny. Cel gry? Zostanie Cezarem, ale zanim to nastąpi na gracza czekają długie godziny mozolnej pracy nad kolejnymi prowincjami i... masa świetnej zabawy. Zapraszam.
W dzisiejszym odcinku mam coś dla miłośników strategii ekonomicznych. Przed wami „Faraon”, gra właśnie z tego gatunku pochodząca ze stajni Sierry. Czego się spodziewać? Długiej kampanii, sporych wyzwań, odrobinki bitew i całego mnóstwa świetnej zabawy. Jak sama nazwa wskazuje tym razem budować okazałe miasta będziemy nad Nilem. Zainteresowani? Zapraszam.
Serię „Heroes of Might and Magic” albo raczej „Might and Magic: Heroes” jak ostatnio chcą developerzy kojarzy niemal każdy gracz. Przed premierami kolejnych części popularnych „hirołsów” świat ogarnia na chwilę szaleństwo, z reklamami serii można spotkać się niemal wszędzie: internecie, gazetach, telewizji, a nawet swego czasu w chipsach. Skąd ta popularność? Można chyba ze spokojem przyznać, że całe to szaleństwo zaczęło się od legendarnej już trzeciej części. Nawet dziś, dobre trzynaście lat po premierze, „Heroes of Might and Magic 3” jest jedną z najpopularniejszych strategii turowych. Zapraszam.
Jakiś czas temu Strider pisząc recenzję „Disciples 2” stwierdził, że pierwsza część tej gry jest niemal niemożliwa do zdobycia, ale to było dawno. Dawno i nieprawda. Przed świętami, robiąc porządki, znalazłem kolorową kartonową kopertę, którą dołączono kiedyś do nieistniejącego już pisma. W środku nadal tkwiła płyta z „Apostołowie: Święte Ziemie”... tłumacz ftw! Zastanawiacie się jak zaczynał największy konkurent popularnych „Heroesów”? Zapraszam.
Jakiś czas temu zapowiedziano reedycję i techniczne odświeżenie kultowych „Wrót Baldura”, zaś studio za to odpowiedzialne wymamrotało coś o trzeciej części sagi, ale jak się okazuje wielu graczy nawet nie wie dlaczego w internecie zapanowało z tego powodu swego rodzaju ożywienie. Stare fora znów przyciągają ludzi, w komentarzach pod newsami w tej sprawie ciągną się niekończące linie tekstu w których „jacyś dziadkowie” przekonują innych „dziadków” do swojego zdania. Jedni upatrują tutaj skok na kasę, a inni z nadzieją w oczach czekają na kolejne wieści. Tymczasem okazuje się, że młodsze pokolenie graczy nie ma zielonego pojęcia o co biega. Dla nich cRPG zaczęły się w czasach „Morrowinda”, „Gothica 2” czy jeszcze później... i właśnie dla nich jest ten tekst. Zapraszam.
Wiecie dlaczego „Final Fantasy” nosi taką, a nie inną nazwę? Pierwszy „Final” naprawdę miał być ostatnim dziełem swoich twórców, ale niespodziewany sukces tej produkcji uratował Square Enix przed bankructwem i zmienił na zawsze gatunek gier jRPG, żeby nie powiedzieć cRPG. Po pewnym czasie marka „Final Fantasy” spuściła nieco z tonu i kolejne odsłony cyklu były tytułami „zwyczajnie dobrymi”. Przełom nastąpił gdzieś pomiędzy wydaniem szóstej, a premierą siódmej części cyklu. To właśnie te dwa tytuły do tej pory walczą o palmę pierwszeństwa, od czasu do czasu jedynie zauważając istnienie „ósemki”, „dziesiątki” czy „trzynastki”. Są oczywiście ludzie, którzy nie rozumieją popularności FFVI i FFVII, ale trzeba pamiętać, że to kwestia indywidualnego podejścia...
Jeśli istnieje gra zasługująca na miano kultowej to jest to z pewnością „The Settlers 2”. W chwili wydania wydawało się, że powstała gra niemal idealna. Jak osadnicy przetrwali próbę czasu? Całkiem nieźle!