Powrót do przeszłości: Dungeon Keeper 2 - evilmg - 18 marca 2013

Powrót do przeszłości: Dungeon Keeper 2

Czasem człowiek już rzyga tymi wszystkimi bohaterami ratującymi świat(y), mszczącymi doznane krzywdy, szukającymi prawdy o swojej przeszłości i przeprowadzającymi staruszki na drugą stronę jezdni. Czasem gracz chciałby stanąć po drugiej strony i być tym złym. Jak na złość tytułów umożliwiających taką zabawę jest tyle co kot napłakał. Dzisiaj chcę przedstawić wam tytuł który deklasuje wszystko w tej kategorii (łącznie z Overlordem). Panie i panowie, przed wami Dungeon Keeper 2. Zapraszam.

Dungeon Keeper 2 to klasyczny rts, który zasłynął swego czasu kilkoma świetnymi rozwiązaniami. Podczas rozgrywki przyjdzie nam wcielić się w tytułowego Dungeon Keepera. Kto to? Władca podziemi, lord nieumarłych, czarci generał i diabli-wiedzą-co-jeszcze w jednej osobie. Zadanie które stoi przed graczem jest w założeniu banalnie proste: wyeliminować całą konkurencję i zawładnąć światem. Tutaj jednak pojawiają się dwa problemy. Pierwszy to wspomniana konkurencja, inni władcy podziemi, którzy dążą do tego samego celu co my. Co gorsza dysponują takim samym arsenałem i nie zawahają się go użyć w niecnym celu. Drugi problem stanowią siły światła, które chcą nakopać wszystkiemu co czai się w ciemnościach. Podczas kolejnych misji można śmiało spodziewać się inwazji mniejszej lub większej liczby żądnych sławy, pieniędzy i dziewic nieudaczników, którzy będą próbować dorobić się naszym kosztem. Należy im to oczywiście wyperswadować... w ten sposób dochodzimy do części, w której robi się naprawdę ciekawie.

 

Świat, który padnie przed nami na kolana...

Jako mroczny władca mamy do wyboru sporo środków przymusu bezpośredniego. Po pierwsze możemy rekrutować lub stwarzać sobie szereg wojaków i robotników i to właśnie nasi dzielni chłopcy będą naszym głównym narzędziem. Do wyboru jest całkiem sporo różnych stworzeń. Impy, które są kompletnie bezużyteczne na placu boju (preferują taktykę "hit and run", przy czym "run" zdecydowanie dominuje), ale robią za podstawowego robotnika, gobliny będące mięsem armatnim, mogące chodzić po lawie salamandry, mroczni czarnoksiężnicy, zabójcy i kilka innych równie ciekawych jednostek tylko czeka na okazję by znaleźć się na naszych usługach. Co ciekawe jednostek nie rekrutujemy bezpośrednio. Naszym zadaniem jest jedynie stworzenie w swoim lochu warunków odpowiednich dla pożądanych stworzeń, na przykład żeby przyciągnąć trolle trzeba mieć odpowiednio wielki warsztat. Liczba podopiecznych mogących znaleźć się pod naszymi skrzydłami jest teoretycznie ograniczona ilością portali jakie opanujemy, ale jest sporo metod obejścia upierdliwych ograniczeń. Gdy jakiś potworek dotrze do naszego lochu zacznie korzystać z dostępnych atrakcji. Musisz zapewnić mu miejsce do spania, pracy (nie każdemu, niektórzy nie lubią pracować), jedzenie i ewentualnie kasyno w którym przywołany potwór będzie mógł się rozerwać w wolnej chwili i przepuścić ciężko zarobione pieniądze. Ach i jeszcze musisz mieć sporo pieniędzy, bo niemal wszystkie stworzenia żądają regularnych wynagrodzeń za swoje usługi.

 

Najfajniejszą stroną tworzenia armii jest to, że każda jednostka awansuje na kolejne poziomy dzięki czemu nasi podopieczni stają się lepsi w swoim fachu, a ponadto zdobywają właściwe sobie zdolności. Wiele jednostek zyskuje wręcz absurdalnie mocne udoskonalenia. Panie z sali tortur potrafią rzucać błyskawicami, które ogłuszają przeciwników. Impy zaczynają się teleportować dzięki czemu nie dość, że pracują szybciej to znika problem odległości między pomieszczeniami twojego lochu, a wampiry zaczynają się automatycznie wskrzeszać. Jeśli dodać do tego to, że wszystkie jednostki mają imię, własne upodobania i niekiedy całkiem śmieszne zachowania to przed oczyma maluje się obraz kolorowej hordy pełnej stworzeń, które nie dość, że są czasem prześmieszne (tańczące szkielety i salamandry ftw!) to jeszcze potrafią być zabójczo skuteczne.

 

Wspomniałem o możliwości naginania ograniczeń liczby podwładnych? Generalnie można wyróżnić dwie metody powiększania armii gdy nie mamy dostępu do kolejnych portali (albo nawet żadnych). Wojaków możemy zdobyć poddając odpowiedniej obróbce pokonanych przeciwników. Po każdej bitwie na ziemi zalegają ranni pokonani (umierają dopiero po chwili), których można przetransportować do więzienia, ale jako, że wcielamy się w złego władcę nie ma potrzeby przejmować się takimi pierdołami jak żywność dla skazańców. Po pewnym czasie nasi "goście" umrą z głodu i powrócą do (nie)życia jako szkielety. Jednostka ta mimo niewątpliwych zalet (można szybko zdobyć ich ogromne ilości, nie wymagają jedzenia, pieniędzy ani miejsca do spania) ma też spore wady – są dość słabe i nie regenerują sił. Dlatego też raczej stawiałbym na wampiry, które można uzyskać zbierając zwłoki i zanosząc je na cmentarz (zajmą się tym impy). Niestety aby przywołać wampira trzeba wielu zwłok, ale te jednostki są warte wysiłku i niemałych kosztów wybudowania cmentarza. Alternatywa? Proszę bardzo! Zamiast czekać na zgon nieszczęśników zamkniętych w więzieniu można ich poddać procesowi resocjalizacji w... sali tortur gdzie personel w postaci kobiet ubranych w gustowne czarne skórzane stroje "wyjaśni im" dlaczego to nasza strona jest jedyną słuszną. Sala tortur ma też inne, bardziej oczywiste zastosowanie, możemy torturować wrogie jednostki żeby uzyskać informacje na temat danej mapy. Swoją drogą jeśli paniom lubującym się sali tortur nie dostarczy się towarzystwa to same zaczną się tam bawić... tak czy siak będą nam towarzyszyć jęki torturowanych.

 

W grze dostępne jest kilka trybów rozgrywki. Prócz kampanii przerywanej pociesznymi filmikami z życia naszych podwładnych mamy standardowy zestaw pojedynczych misji i potyczek dla wielu graczy. Ciekawym elementem są zwłaszcza rozgrywki "my pet dungeon" gdzie mamy właściwie nieograniczony czas rozgrywki i w dowolnym momencie możemy zdecydować na napuszczenie na siebie przeciwnika, którego możemy sami wybrać. Właściwie mamy do czynienia z typowym sandboxem w ramach rtsa. Później warunki w których przyjdzie nam zbierać punkty zmieniają się i robi się nieco trudniej. Całkiem przyjemny tryb dla ludzi, którzy nade wszystko lubują się w tworzeniu własny miast, zamków czy właśnie lochów.

 

Strona audiowizualna ma się nieco gorzej. Dungeon Keeper 2 to jedna z tych gier, które trochę przysmażył upływ czasu. Wszystko zrobiło się nieco kanciaste i nieforemne, ale na szczęście nie na tyle żeby nie dało się na to patrzeć i człowiek szybko się przyzwyczaja. Nieco gorzej jest z dźwiękiem, który potrafi być nieco upierdliwy. Muzyki praktycznie nie ma, efekty dźwiękowe brzmią nieźle, ale nic lepszego nie da się o tej produkcji powiedzieć. Problemem jest to, że gra potrafi się wywalać bez widocznego powodu na wielu nowych konfiguracjach sprzętowych i jak na złość zostawia po sobie efekt, który przypomina echo w jaskini. Brzmi to fajnie w grze, ale nikt się specjalnie nie cieszy jak po jej wywaleniu efekt zostaje i nie można normalnie posłuchać muzyki, czy obejrzeć filmiku na twojej tubie ze względu na upierdliwe echo.

 

Pomijając mankamenty techniczne wynikające z jej wieku gra jest świetna! Można spędzić przy niej naprawdę sporo czasu i świetnie się bawić. Polecam, ale teraz już muszę spadać, bo jacyś sparszywiali miłośnicy ratowania księżniczek krążą po moim lochu...

evilmg
18 marca 2013 - 15:14