Powrót do przeszłości: The Settlers II - evilmg - 17 października 2011

Powrót do przeszłości: The Settlers II

 Jeśli istnieje gra zasługująca na miano kultowej to jest to z pewnością „The Settlers 2”. W chwili wydania wydawało się, że powstała gra niemal idealna. Jak osadnicy przetrwali próbę czasu? Całkiem nieźle!

Nie od dziś wiadomo, że grafika 2D się nie starzeje, a „Settlersi” są tego najlepszym przykładem. Gra została wyposażona w przepiękny, jak na ówczesne standardy, zestaw tekstur i animacji. Grafika jest tak szczegółowa, że wiele współczesnych tytułów może wyglądać na niedopracowane gdyby porównać je do „The Settlers 2”. Podczas grania często zdarza się, że zamiast planować kolejne cele dla osadników gracz gapi się bezmyślnie na uwijających się jak w ukropie osadników, a jest na co popatrzeć!

 

Świat „The Settlers 2” tętni życiem, możemy zobaczyć efekty pracy właściwie każdego z naszych pikselowych poddanych. Jeśli poświęcić chwilkę na obserwację jakiejś piekarni, możemy zobaczyć jak piekarz wkłada bochenki do pieca, a po chwili wyciąga świeży chleb. Bez problemu możemy podejrzeć przy pracy młynarzy, metalurgów, geologów, browarników czy dowolnego innego osadnika. Mało tego! W „Settlersach” możemy zobaczyć tak rzadkie w innych strategiach widoki jak budowniczych powoli wznoszących nowe budowle, począwszy od drewnianego szkieletu nowego budynku, po wypełnienie go drewnem i kamieniem. Dużo tych animacji? To jeszcze nie koniec! W morzach można wypatrzyć ryby, a po lasach biega sporo zwierząt (od zajęcy do jeleni). Skoro jesteśmy przy lasach to warto wspomnieć, że drzewa, czy raczej ich liście, poruszają się na wietrze...

 

Budując imperium trzeba od czegoś zacząć!

Warstwa dźwiękowa zniosła minione siedemnaście lat nieco gorzej. Muzyka już w chwili wydania nie zachwycała, choć na pierwszy rzut oka trzymała przyzwoity poziom to szybko stawała się irytująca. Na szczęście jeśli ją wyłączyć odkrywamy kolejne warstwy miodności! Dźwięki, normalnie nieco zagłuszone przez muzykę potrafią tworzyć własne symfonie! Każdy budynek ma przypisany własny pakiet dźwięków i tak gdy kamera przesuwa się koło pracującego drwala słyszymy uderzenia siekiery, koło chlewu słychać chrumkanie świń, a koło tartaku pracujące piły. Choć w dzisiejszych czasach część dźwięków trochę trąci myszką to odgłosy państwa stworzonego przez nas potrafią zastąpić każdą muzykę!

 

 

- Evil, stój! O czym właściwie jest ta gra?

- Zaraz, to istnieje ktoś kto nie zna „Settlersów”?

 

„The Settlers 2” to najlepsza, moim zdaniem, część znanej serii gier strategicznych. Seria charakteryzuje się stosunkowo mocno rozbudowaną częścią ekonomiczną i potraktowaną nieco po macoszemu warstwą militarną. Co mam konkretnie na myśli? Gospodarka w „Settlersach” opiera się na łańcuchach zależności, a więc by wyprodukować na przykład chleb trzeba postawić cały szereg struktur: gospodarstwo rolne, młyn, studnia i wreszcie piekarnia. Proste i logiczne, a tak rzadko spotykane w innych strategiach. Cała sztuka polega na tym aby gospodarka i infrastruktura działały na tyle sprawnie by móc pozwolić na dalszy rozwój i być w stanie napędzać machinę wojenną naszego państwa... i mamy mały zgrzyt.

 

Człowiek napracował się budując sprawny przemysł, zaplanował sieć dróg, i rozpoczął przygotowania do podboju jednej z dwóch wrażych nacji (w grze występują cztery: Rzymianie, Wikingowie, Chińczycy i Nubijczycy), ale okazuje się, że do dyspozycji oddano nam tylko jeden typ jednostki. JEDEN. Możemy co prawda ulepszyć naszych dzielnych wojaków za pomocą złotych monet, ale nie zmienia to faktu, że taka ulepszona jednostka wizualnie wyróżnia się tylko kolorem zbroi i wielkością ozdób na hełmie. Ilość dostępnych jednostek wojskowych dziwi tym bardziej, że do naszej dyspozycji oddano sporo budynków wojskowych różniących się wielkością garnizonu, obszarem przezeń kontrolowanym, czy choćby wizualnymi rozmiarami. Nietypowym budynkiem jest... katapulta, gdy tylko tragarze dostarczą do niej kamienie rozpoczyna ona ostrzał wrogich fortyfikacji znajdujących się w jej zasięgu. Niestety nie mamy kompletnie wpływu na jej funkcjonowanie i może ostrzeliwać budynki, które akurat chcielibyśmy w przyszłości zająć.

 

Skoro jestem przy wadach, warto wspomnieć o jednym dziwnym rozwiązaniu, które nie rzucało się kiedyś w oczy, ale dziś jest diablo upierdliwe. Jedynym trybem multiplayer w drugiej części sagi o osadnikach jest... split screen. Tak, dobrze widzicie! Split Screen. Do kompa podłączało się drugą myszkę i każdy z gryzoni obsługiwał połowę ekranu. Dlaczego uważam to za irytujące rozwiązanie? Ostatnim systemem operacyjnym, który zapewniał wsparcie tego trybu był bodaj Windows 98. Nie jest to wina twórców, ale fakt pozostaje faktem: w „Settlers 2” nie pogracie w multiplayer.

 

Epickie starcie Rzymian i Wikingów... znaczy byłoby epickie gdyby dało się grać!

Co można jeszcze dodać? Niewiele, wystarczy zagrać a wsiąkniecie bez reszty w świat osadników. Wymieniłem kilka wad, ale czym one są przy niespotykanej wręcz grywalności tego tytułu. Zagrajcie, po prostu zagrajcie, ale teraz już uciekam bo nad granicą zakwitły mi nubijskie sztandary!

 

evilmg
17 października 2011 - 21:24